[ Pobierz całość w formacie PDF ]

także pozwalając się uwieść szkarłatnej dziewczynie i przekupić przez Myszaka.
. Myszak, nadal sparaliżowany i z konieczności przyglądający się Slinoorowi z ukosa,
zrozumiał jednak, że słowa te odnosiły się także do niego.
 Od razu  dodał Slinoor  wynieście tych dwóch hultajów na pokład. Przywiążcie ich
do masztu albo do relingu. Nie pozwolę, aby pałętając się zniweczyli moją walkę i
zwycięstwo.
 Czy mamy otworzyć właz i wpuścić strzałę do ładowni pod rufą?  ochoczo zapytał
nawigator.
 Sami powinniście wiedzieć najlepiej  to było wszystko co usłyszeli od Slinoora.
 Czy uderzyć w gong, żeby zaalarmować całą flotę i wywiesić czerwoną lampę? 
spytał pierwszy oficer.
Slinoor milczał przez chwilę, potem rzekł:
 Nie, ta bitwa należy do  Kałamarnicy , da jej szansę zmycia dzisiejszego wstydu. Poza
tym, Lukeen to krewki partacz. Zapomnijcie, co teraz powiedziałem, ale tak jest.
 Jednak nasza sytuacja byłaby lepsza, gdyby galera stała w pogotowiu  odważył się
kontynuować oficer.  Nawet w tej chwili szczury mogą wygryzać dziury tam na dole.
 To mało prawdopodobne, bo przecież Królowa Szczurów jest też na dole  odparł
Slmoor.  Uratuje nas tylko pośpiech, a nie przyglądające się statki. A teraz słuchaj uważnie.
Strzeż bacznie wszystkich wejść do ładowni. Pilnuj, aby wszystkie zapadnie i klapy były
zaryglowane. Wytęż czujność. Niech każdy człowiek będzie uzbrojony. A na środkowym
pokładzie zbierzcie wszystko, czego możemy użyć. Wykonać!
Myszak żałował, że Slinoor powiedział  wykonać z taką zaciętością, dlatego że zaraz
dwóch żeglarzy chwyciło go za kostki i wyciągnęło z kabiny aż na środkowy pokład, nie
zważając na to, że głowa odbijała mu się od pokładu. On jednak nie czuł żadnych uderzeń,
tylko je słyszał.
Na zachodzie niebo tylko w części pokryte było gwiazdami. Na wschodzie, od dołu
unosiła się gęsta mgła, a tuż nad nią rzadsza mgiełka, przez którą świecił księżyc, znajdujący
się w fazie między kwadrą a pełnią. Wyglądał z daleka jak zdeformowana srebrna lampa.
Wiatr zelżał.  Kałamarnica płynęła bez przeszkód.
Jeden z żeglarzy podtrzymywał Myszaka przy maszcie, podczas gdy drugi obwiązywał go
liną. Gdy Myszak sterczał tak cały skrępowany, z rękami wzdłuż boków, poczuł jakby
łaskotanie w gardle, po którym mógł na nowo poruszać językiem. Postanowił jednak niczego
nie dać po sobie poznać. Jeszcze Slinoor w obecnym nastroju gotów byłby go kazać
zakneblować.
Następnie Myszak zauważył, jak czterej żeglarze ciągną za sobą Fafhrda. Przywiązali go
do relingu po prawej stronie burty, z twarzą zwróconą ku pokładowi. Wyglądało to dosyć
zabawnie, ale barbarzyńca cały czas spał.
Na środkowym pokładzie powoli zbierali się żeglarze, schodzili się w zupełnym milczeniu
albo szepcząc półgłosem. Widok dzid i kusz dodał im odwagi. Niektórzy z nich jako
uzbrojenie dzwigali siatki albo długie, ostro zakończone widły. Nawet kucharz zjawił się z
rzeznickim toporem, którym beztrosko wymachiwał przed nosem Myszaka.
 Czyżbyś zaniemówił z zachwytu nad moją usypiającą curry, co?
W międzyczasie Myszak zdołał poczynić następne odkrycie, mianowicie mógł już
poruszać palcami. Nikt nie zadał sobie trudu, aby go rozbroić, jednak Koci Pazur tkwił zbyt
wysoko na lewym boku, aby którąś z rąk mógł go dosięgnąć, nie mówiąc już o wydobyciu go
z pochwy. Wyczuł jednak brzeg tuniki i przesuwał ręką tak długo, aż przez materiał wymacał
mały okrągły przedmiot, cieńszy z jednej strony. Pochwycił go przez materiał od grubszej
strony, a potem zaczął pocierać materiał tą cieńszą.
Wszyscy żeglarze zebrali się już na rufie, gdy w końcu z kabiny wyszedł Slinoor wraz ze
swoimi oficerami i wydał komendę.
Myszak zdołał tylko pochwycić jego słowa:  Zabić Hisvet i jej służącą na miejscu. To
nie są kobiety, ale przemienione szczury lub coś znacznie gorszego.  I jeszcze jego ostatni
rozkaz:  Przy wejściu do ładowni postawcie straże. A kiedy usłyszycie gwizdek bosmana,
ruszajcie.
Ostatnią komendę zakłócił najpierw delikatny brzęk, a po nim krzyk zbrojmistrza
zasłaniającego rękami oczy. Wśród żeglarzy zapanowało przerażenie. Na ludzi biegających
bezładnie po pokładzie posypały się strzały z kusz. Przez mgnienie oka, na tle relingu
osnutego mgłą, przy prawej burcie zarysowała się sylwetka szczura uzbrojonego w kuszę.
Potem zabrzęczała tylko struna kuszy nawigatora i strzała wycelowana z niebywałą
dokładnością strąciła szczura z relingu do morza.
 Ale oko!  zawołał Slinoor.  Dobry znak. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl