[ Pobierz całość w formacie PDF ]
biodra z łóżka i doszedł do drżących wytrysków, całe jego ciało drżało w
intensywności jego przyjemności.
Dyszenie i wstrząsy, owinął swoje ramię wokół jej bioder,
utrzymując jej całe ciało rumiane. Pulsowanie wciąż trwało z
następującymi maleńkimi wstrząsami, zapadła się z powrotem w łóżko.
- To zawsze jest takie jak teraz? Zapytała z zaspanym uśmiechem.
- To było dla ciebie.
Było wiele więcej, co chciał powiedzieć, ale wiedział lepiej.
Potrzebowała więcej czasu, aby zaakceptować nagłe zmiany zwolnić ucisk
nad jej starym życiem i zaakceptować ból, z którym leżała. Objął ją swoim
ramieniem, przekręciła się na jego stronę. Jedna z niej nóg rozszerzyła się
przez to przetoczenie, a druga wciąż okrążała jego pas. Pogłaskał jej ciepłe
udo i wciągnął jej aromatyczny oddech do swojej klatki piersiowej. Minęły
wieki odkąd czuł się taki żywy.
Rozdział VIII
Tłumacz: isiorek03
Korekta: Tempted-Hell
Jessie zlizała karmelową czekoladę z palców Refe, wzdychając w
zadowoleniu niczym ciastko roztopione na jej języku. Siedzieli na środku
jego łóżka naprzeciw siebie, jej nogi były luzno owinięte wokół jego
bioder.
- Ktoś tutaj lubi słodycze. - Uśmiechał się do jej oczu, patrzył jak
zlizuje śliski osad z jej warg.
- Gdzie znalazłeś Carmello o tej godzinie? - Prześliznęła ręce po jego
klatce piersiowej i badała ramiona, ciesząc się bliskością jego ciała
bardziej niż czekoladą. - Zniknąłeś tylko na kilka minut. - I nie zmarnował
nawet chwilki na stanie nago tylko od razu wrócił do łóżka.
- %7łyję by spełniać każde twoje pragnienie.
Zachichotała.
- Zachowam to w pamięci. - Przeniósł ją na brzeg łóżka, nawet się
nie męcząc. Drobne kradzieże batoników, to nigdy się nie zmieni. Podał jej
kolejny kawałek i lekko ugryzła swoje koniuszki palców, ponieważ to była
prawdziwa przyjemność.
Zmarszczył brwi z żartobliwą grozbą.
- Nie powinieneś ugryzć dłoni, kiedy się karmiłeś?
- Czy takie gryzienie to nie jest hipokryzja? - Drżenie ściągnęło jej
kręgosłup tak samo jak jej mała ranka na szyi.
- Więc, co jest prawdą, a co przesądem?
- Ze względu na wampiry? - Kiwnęła głową. - Nie śpimy w
trumnach. Nie potrzebujemy tego. Znam kilku, którzy wymyślają to, by
rozśmieszać.
- Jaki był tego początek? - Przeczesała palcami jego włosy,
rozkoszując się ich gładkością. - Faelon przemienił ciebie, ale kto
przemienił Faelona?
- Faelon jest naturalny. - Uśmiechnął się na jej wystraszony wyraz. -
Urodził się wampirem. To, dlatego jest tak silny. Zostało już tylko kilka
naturalnych wampirów.
Jessie wpatrywała się w niego przez chwilę, jej myśli były
zwariowane. Nigdy nie przeszło by jej przez myśl, że ktoś może urodzić
się wampirem. Więcej z tradycji ludowych i przesądów miało prawdziwe
korzenie niż chciała przyznać.
- Faelon jest dzieckiem wampirów? Jak wiele wampirów jest na
świecie? Jesteś nieśmiertelny?
Zachichotał i wsunął kolejny kawałek słodyczy w jej usta.
- Nieśmiertelność jest względna. Prawdziwie nieśmiertelny może żyć
wiecznie. Wampiry są odporne na choroby i są zdolne uleczyć większość
ran, ale można nas zabić. Nie mam najmniejszego pojęcia ile jest
wampirów na świecie. O co jeszcze pytałaś? A tak, dzieci. Faelon zgodził
1
się zaaranżować małżeństwo i stworzyć jedno wampirze dziecko, ale był
nieszczęśliwy, a to była jego żona.
- Cecilia, kobieta, która przemieniła Etoro. - To nie było pytanie.
Ona po prostu dopasowywała do siebie kawałki układanki. Refe kiwnął
głową. - Kiedy Faelon spotkał Antonelli?
- Byli w sobie zakochani od wielu lat zanim jeszcze Faleon pochylił
czoło i zgodził się na odpowiedniego partnera. Z tego połączenia
powstała córka, która gardziła nim dużo wcześniej niż matka. Rzecz jasna
Faelon wrócił do Antonelli i był zadowolony z braku innych dzieci.
- Tylko naturalne wampiry mogą tworzyć dzieci?
Odłożył resztę słodkości i odnalazł jej wargi koniuszkami jego
palców.
- Nie wiele wampirów jest zdolnych do stwarzania. Dlatego
uciekamy się do przemiany. Tylko wielcy szczęściarze mogą zajść w ciąże
ze swoimi partnerami połączonymi Więzią Duszy.
- Czy oni zawsze muszą być wampirami? - Wciąż nie mogła zawinąć
swojego umysłu wokół tego pojęcia. - Jak udało ci się utrzymać to w
tajemnicy przed tak ogromną większością ludzi?
- Ludzie wierzą w to, co chcą wierzyć. Każda kultura zapisała jakiś
wampiryczne historie na początku swojego istnienia. Umowa wymaga,
byśmy byli dyskretni i integruje się z ustalonymi społeczeństwami o ile
1
W oryginale zostało użyte słowo produce produkować, niestety nie pasuje ono do treści (po prostu zle
brzmi, bo jak można wyprodukować dziecko?) Dlatego zastąpiłam je stwarzać . [przypis od tłumacza]
możliwe. Celowe ściąganie uwagi na nasz rodzaj jest podstawą do kary,
czasami egzekucji.
- Kto ustala i kto przeprowadza karę? - Nagle wyobraził sobie
,,Buffy'' postrach wampirów i uśmiechnęła się.
- Czemu się uśmiechasz? - Przykrył jej pierś i wygiął w łuk swoje
czoło. - Naprawdę chcesz o tym rozmawiać?
- Po prostu staram się zrozumieć twój świat.
- Mój świat? - Uśmiechnął się. - O ile wiem oboje pochodzimy z
Ziemi.
- Wiesz, co mam na myśli. - Chwycił ją od spodu ręką i ciągnąc za
jej pachwinę przeciw jego. Zignorowała jego rosnącą erekcję i zapytała. -
Możesz wychodzić na słońce?
- Wampiry są istotami nocy i jesteśmy ekstremalnie uczuleni na
ultrafioletowe światło. Wynalezienie filtru słonecznego dało nam trochę
wolności, ale generalnie nie jest to warte ryzyka. - Prześledził linie jej
kręgosłupa i trącił nosem jej szyję. Za każdym razem jego wilgotny oddech
rozchodząc się ciepłem wzdłuż ranki kutej i kręcąc się po klatce
piersiowej.
- Mogę przeczytać Umowę?
- Teraz? - Smakował jej sutka opuszkiem jego kciuka.
- Miałeś kiedyś partnera? Jak wielu ludzi przemieniłeś?
Westchnął i przeniósł obie ręce na jej biodra.
- Dlaczego opuściłaś posterunek policyjny?
To była jego droga by uchronić ją przed kolejnymi pytaniami.
Oczekiwał, że się wycofa. W zamian, ogłosiła jego blef.
- Dalton i ja pracowaliśmy nad wyjątkowo przerażającą sprawą
seryjnego gwałciciela. Jeff, mój chłopak, był częścią wielo
jurysdykcyjnej grupy. Miałam jedną z moich& wizji, która wciągnęła cały
zespół w zasadzkę. Czworo ludzi zginęło przez mój dar. Jeff i mój brat
byli wśród nich.
Wziął jej twarz w obie ręce i przycisnął swoje usta do jej czoła.
- Przepraszam. - Spojrzał w jej oczy już bez ostrzeżenia. -
Powiedziałaś zasadzka. Był więcej niż jeden gwałciciel?
- Podczas wypadu znalezliśmy kogoś z DNA łączącym go z
większością z ofiar, ale było przynajmniej trzech innych ludzi
strzelających do nas. To nie miało sensu. Ale nie było już więcej ataków,
więc sprawę zamknięto.
- Czy ty i twój chłopak często pracowaliście nad tymi samymi
sprawami?
- Nie. Ten facet miał każdą gałąz ochrony porządku publicznego w
trzech stanach gotową by zrobić coś, aby go zatrzymać. Było osiemnaście
ofiar, o których wiemy, z których siedem nie przetrwało jego brutalności.
- Tamci asystowali mu podczas strzelaniny?
- Mówiłam ci to nie ma sensu.
Pogłaskał jej policzek swoim palcem.
- Gdzie pojechałaś, gdy opuściłaś Baltimore?
- Kolorado. Byłam prywatnym detektywem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]