[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przygnieść.
200
 Abe, nie podoba mi się tutaj. Nie możemy jej tu
zostawić. Dlaczego nie chcesz zabrać jej na farmę?
 Dlatego żeby ją tam znaleziono, ot co. A poza tym
chyba nic nie wspominałem, że chcę ją tutaj zostawić. Dobra,
przybijaj.
Izaak odpychał łódz od dna wiosłami, wreszcie przybił do
brzegu. Abe wyskoczył na ląd i przez chwilę gmerał obok
drzewa. Kiedy znalazł latarnię, mruknął zadowolony: była tam
gdzie ją zostawił.
 Chodzcie za mną.
 Jeszcze chwilę, niedługo zdejmę więzy  szepnął Izaak,
podnosząc Nicole.
Ledwie skinęła, opierając głowę na jego ramieniu.
Abe uniósł wysoko latarnię, która oświetliła niskie drzwi. W
mroku wydawało się, że wyrastają z niczego i donikąd
prowadzą.
 Znalazłem to miejsce wiele lat temu  oświadczył z
dumą, otwierając rygiel.
Znalezli się w kamiennej piwnicy składającej się z jednej
izby. W brudnym, zaśmieconym liśćmi pomieszczeniu nie było
żadnych mebli. Izaak postawił chwiejącą się Nicole na ziemi i
wyjął jej z ust knebel. Głęboko zaczerpnęła powietrza, do oczu
napłynęły jej łzy wdzięczności. Chłopiec zdjął jej więzy z rąk,
ale kiedy klęknął, żeby uwolnić nogi, Abe ryknął na niego:
 Co ty, u licha, wyprawiasz? Nie kazałem ci jej
rozwiązywać!
Izaak w mroku wpatrywał się w brata.
 Przecież i tak nic nie zrobi. Nie widzisz, że ledwo
trzyma się na nogach? Znajdzie się tu coś do jedzenia? Gdzie
jest woda?
 Niedaleko jest stare zródło.
 Co to za miejsce?  spytał Izaak, rozglądając się ze
wstrętem.  Nie rozumiem, jak można było tu coś budować,
 Przypuszczam, że nie zawsze tu były moczary. Rzeka
musiała zmienić bieg i odcięła tę część od lądu. Trafiają się tu
201
dziki, jest mnóstwo zajęcy, niedaleko brzegu rośnie kilka
jabłonek. A teraz przestań nudzić, tylko idz po wodę. Ostatnim
razem zostawiłem tu cynowe wiadro.
Izaak niechętnie wyszedł w mrok.
Nicole oparła się o mur. Bolały ją nadgarstki i kostki, ciągle
nie miała czucia w stopach i dłoniach. Wymęczona,
półprzytomna, nie zauważyła, kiedy Abe się do niej przysunął.
 Zmęczona, co?  spytał cicho, gładząc ją po szyi dużym
łapskiem.  Jutro, kiedy już z tobą skończę, będziesz jeszcze
bardziej zmęczona. Nikt cię tak nie pieścił, jak ja cię popieszczę.
 Nie  szepnęła, odsuwając się od niego.
Zdrętwiałe stopy nie chciały się ruszyć, Nicole upadła na
ręce i kolana.
 Coś ty jej zrobił?  rozległ się głos Izaaka, który
właśnie stanął w drzwiach.
Schylił się i podniósł Nicole.
 Oj, mały, mały  roześmiał się Abe.  Zachowujesz się,
jakbyś się zakochał. A kim ona dla ciebie jest? Sam słyszałeś.
To ladacznica, niewiele więcej warta od byle dziewki.
 Nic ci nie jest?  spytał chłopiec, przytrzymując Nicole.
 Nie.
Odsunął się od niej, potem dał jej wody z cynowego kubka.
Wypiła łapczywie.
 Wystarczy  powiedział.  Chodz, siądziemy i
odpoczniesz.
Objął ją ramieniem i poprowadził pod ścianę.
 Ależ z ciebie jeszcze smarkacz  powiedział z
niesmakiem Abe. Chciał coś dodać, ale się powstrzymał.
Izaak usiadł na podłodze i pociągnął Nicole, żeby siadła
obok.
 Nie bój się  wyszeptał, gdy cała się naprężyła.  Nic ci
nie zrobię.
Była zbyt osłabiona, zmarznięta i obolała, żeby się
przejmować regułami dobrego wychowania. Kiedy usiadła przy
202
chłopcu, położył sobie jej głowę na ramieniu i oboje
natychmiast zasnęli.
 Izaak!  zawołał Abe, szarpiąc brata za ramię.
 Wstawaj!
Nie odrywał wzroku od Nicole. Złościło go, że ta dziewka
tak dobrze się dogaduje z jego bratem. Izaak to jeszcze dzieciak,
nie skończył szesnastu lat i nigdy nie miał kobiety. A jednak,
proszę, zachowywał się, jakby się na tym znał. Abe przyglądał
się im już od godziny, od kiedy światło poranka zaczęło
docierać do piwnicy. Nicole spała. Włosy miała w nieładzie,
wokół twarzy wiły się małe kędziorki  wpływ wilgotnego
powietrza. Gęste rzęsy rzucały cień na policzki. I te usta!
Doprowadzały go do szaleństwa. Niedobrze mu się robiło, kiedy
patrzył na ramię Izaaka, którym brat opasywał mocno
dziewczynę, spoczywające na aksamitnej sukni tuż pod
piersiami Nicole.
 Izaak!  powtórzył.  Długo jeszcze będziesz tak spał?
Chłopiec wreszcie się przecknął. Ramieniem mocniej objął
Nicole i uśmiechnął się do niej.
 Wstawajże wreszcie  poganiał Abe.  Idz na statek i
przynieś stamtąd jedzenie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl