[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zrelaksować, podobało się jej wszystko, co z nią robił. Gdy się kochali, czuła się tak,
R
L
T
jakby narodziła się na nowo. Było idealnie. Poruszała biodrami tak, jakby straciła nad
nimi kontrolę. Oddała mu się bez reszty, marząc tylko o tym, żeby był blisko i doprowa-
dzał ją do rozkoszy.
Gdy szczytowała, na moment całkiem zapomniała, gdzie jest, kim jest i co powin-
na robić. Kit eksplodował zaledwie chwilę pózniej i gdy w końcu powrócili do rze-
czywistości, zamarli, wtuleni w siebie, jakby cały świat nie istniał.
Kit spał jak zabity. Nie wiedział, czy to dzięki whisky, czy spacerowi, czy też po
niesłychanie mocnych doznaniach, ale po raz pierwszy od lat wyspał się naprawdę za
wszystkie czasy. Obudził się już po wschodzie słońca, a gdy tylko otworzył oczy, ujrzał
wtuloną w siebie Sophie.
Poruszyła się przez sen, a wtedy poczuł, że ponownie ogarnia go pożądanie. Stłu-
mił jęk i wstał szybko z łóżka, nagle przypominając sobie, co się działo w nocy. Nie po-
winien był tak się zachowywać, nie powinien był tyle pić, nie powinien był.
Szybko sięgnął po dżinsy i je włożył. Pokój zamienił się w lodownię, więc Kit mu-
siał mocno zacisnąć zęby, żeby nimi nie szczękać. Sophie westchnęła, gdy wsunął pod
nią ramiona, ale się nie przebudziła. Miał ochotę uśmiechnąć się na wspomnienie tego,
jak zasnęła w pociągu, co go wtedy zirytowało i zaintrygowało jednocześnie.
Kiedy niósł ją korytarzem do jej pokoju, ponownie ogarnęło go przygnębienie. Nie
była kobietą, którą znał. Wydawała mu się przybyszką znikąd, wrogiem, osobą pełną
sprzeczności, a jednak udało jej się przebić przez jego mur obronny, choć chciał trzymać
ją na dystans.
Jak tego dokonała?
Otworzył ramieniem drzwi do jej pokoju i pierwsze, co rzuciło mu się w oczy, to
panujący tam niezwykły porządek, zupełnie jakby gotowa była w każdej chwili odjechać.
Położył ją delikatnie na łóżku, lekko przesunął, po czym nakrył kołdrą.
Sophie rozchyliła powieki i patrząc na niego, uśmiechnęła się sennie, po czym po-
głaskała go po nagim brzuchu.
- Zimno mi bez ciebie - szepnęła. - Wracaj.
- Nie mogę - odparł ochrypłym głosem. - Jest już rano.
Sophie obróciła się na plecy i zaśmiała smutno.
R
L
T
- Masz na myśli, że jest już po wszystkim?
- Musi być. - Zaczął pocierać oczy, żeby na nią nie patrzeć. - Nie zmienimy tego,
co zrobiliśmy w nocy, jednak nie możemy tego powtórzyć. Musimy jakoś przebrnąć
przez ten dzień, nie dając Jasperowi żadnych podstaw do podejrzeń.
Sophie zamknęła oczy.
- W porządku - powiedziała z rezygnacją.
Nie tego się spodziewał i natychmiast poczuł, że to wszystko jego wina, choć w
nocy oboje zachowali się niefrasobliwie. Cóż, można by uznać, że była to naturalna kon-
sekwencja dotychczasowych zdarzeń.
Kit odwrócił się, podszedł do drzwi i oparł się ramieniem o framugę.
- Sophie, czego się spodziewałaś? - spytał ze zmęczeniem.
Powoli otworzyła oczy i uśmiechnęła się tak smutno, że poczuł bolesne ukłucie w
sercu.
- Niczego - odparła cicho. - Niczego.
Gdy wyszedł, obróciła się na drugi bok, a po jej policzkach popłynęły łzy.
Przespał się z nią, bo wreszcie znalazł sposób na obejście jednej ze swoich nie-
złomnych zasad moralnych. Już nie czuł się w obowiązku dochowywać lojalności Jaspe-
rowi, więc mógł sobie poużywać. Tylko co z nią?
Wczoraj sądziła, że Kit rozumie, co próbowała mu przekazać bez słów. Pragnęła
zapewnić go, że nie zdradzi Jaspera, śpiąc z innym, ale Kit najwyrazniej niczego nie po-
jął.
Nie oczekiwała deklaracji miłości po grobową deskę ani tym bardziej oświadczyn.
Pragnęła tylko, żeby jej zaufał.
R
L
T
ROZDZIAA DWUNASTY
- Samochody czekają, proszę pani.
Na korytarzu pojawił się Thomas i choć miał pozornie obojętną minę, Sophie wy-
raznie słyszała, że głos mu się łamie, i sama poczuła ucisk w gardle.
Nie wolno jej płakać, a już na pewno nie wtedy, gdy Tatiana trzymała się całkiem
dzielnie. Wsparta na ramieniu syna, wsiadła do lśniącego czernią bentleya. Jasper usiadł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]