[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ojciec.
Zajęło to sporo czasu, choć robiłem subtelne aluzje do nieznośnego
zachowania pociechy, szalenie utrudniającego mi rozmowę. Matka mruczała
przepraszająco, że mały jest nadmiernie aktywny i trzeba będzie coś z tym zrobić.
Adam w tym czasie bardzo przycichł. Zajęty był wyciąganiem książek z półek bez
mojego pozwolenia. Powiedziano mu tylko: Posłuchaj kochanie, ten miły pan chce
nam pomóc w opanowaniu złego zachowania naszego pieska. Zapytano go jeszcze,
czy nie chciałby pójść obejrzeć koni. Nie, chcę do domu odpowiedział nadąsany
chłopczyk.
Byłem mu wdzięczny za tę odpowiedz, bo jakoś nikt mnie nie zapytał, czy
wyrażę na to zgodę. Ja naprawdę lubię nasze konie i zupełnie nie widziałem powodu,
dla którego Adam miałby je niepokoić. Moja żona w tym czasie pracowała w pokoju
obok. Zapytała mnie potem, czy dobrze się jej wydawało, że chłopiec jest nieco
opózniony w rozwoju. Była bardzo zdziwiona, kiedy powiedziałem, że nie.
Po mniej więcej czterdziestu minutach tych męczarni stało się dla mnie jasne,
że żadne z rodziców nie zamierza w żaden sposób wpłynąć na zachowanie pociechy i
zdecydowałem się sam interweniować. Poczekałem na następne: Chcę do domu i
zapytałem Adam, czy naprawdę chcesz do domu? Tak - odpowiedział.
Podszedłem zatem do drzwi, otworzyłem je szeroko i powiedziałem: No, to idz.
Twoi rodzice nie mogą iść z tobą, bo mają jeszcze kilka spraw do omówienia ze mną,
ale jeśli rzeczywiście chcesz iść, to nikt cię nie będzie zatrzymywał .
Adam skamieniał, a rodzice wydali z siebie cienki pisk. Chłopiec straszliwie
przygnębiony usiadł matce na kolanach i przytulony do niej nie odzywał się do
końca naszej rozmowy. Tak oto udało mi się przezwyciężyć szkodliwe działanie
konserwantów i barwników w pożywieniu. Wyglądało na to, że pies jest mi niemal
wdzięczny. Uspokoił się natychmiast, gdy zlikwidowałem zródło podniet,
przyprawiające tak psa, jak i mnie o szaleństwo.
Na ogół nie mam większych problemów z wyjaśnieniem właścicielom, co
mają zrobić, aby zapanować nad swoim psem, ale nie bardzo mogę wtrącać się do
tego, jak postępują ze swoimi dziećmi. Staram się zatem podkreślić usilnie, jak wielki
wpływ na zachowanie mają warunki zewnętrzne z nadzieją, że zrozumieją, o co
naprawdę chodzi. Niestety, nie wszyscy chcą to zrozumieć. Drogi Panie Fisher
Mam dwoje dzieci: ośmio- i dziewięcioletnie. Nie mogą one swobodnie bawić
się ze swymi przyjaciółmi, bo nasza dziesięciomiesięczna suczka border collie, która
zawsze jest z nami, zaczyna podszczypywać dzieci, kiedy tylko spróbują biegać. Ona
na ogół nie jest agresywna, ale nie potrafi zapanować nad sobą, gdy dookoła jest za
dużo ruchu. Czy może Pan doradzić, jak ją wychować? - Mrs. F. Huntington, York.
Instynkt pasienia u collie jest bardzo silny i to właśnie robi pies w tym
przypadku. Problem powstał stąd, że na jego psychikę działa zbyt mało bodzców
pobudzających. Te psy zostały wyhodowane do pracy, ale ich wzrastająca
popularność spowodowała, że znalazły się również w miastach, gdzie zapewnia się
im co najwyżej dwa krótkie spacery dziennie. W rezultacie znudzone i przytłumione
starają się znalezć zajęcie zastępcze, zaspokajające ich naturalne instynkty. Dajcie im
grupę dzieci, rozbieganych i piszczących cienkimi głosikami, a będą w siódmym
niebie.
Dzieci działają bardziej pobudzająco niż owce, które łatwo utrzymać w
zwartej grupie i nie wymaga to zbyt wiele ruchu i wysiłku. Dzieci rozbiegają się we
wszystkich kierunkach i roztoczenie nad nimi pełnej kontroli to bardzo
satysfakcjonujące zajęcie.
Pani F. ma rację. Na ogół to nie są agresywne psy, ale każde chwycenie
zębami człowieka jest uznawane za agresję i nie jest do zaakceptowania. Mając
takiego psa właściciele muszą wziąć pod uwagę potrzeby psychiczne rasy i
zaspokajać je. Same spacery nie wystarczają, potrzeba im zadań, które pozwolą im
rozwijać tak mózg, jak mięśnie. Rozdział 16 dotyczy tego rodzaju problemów.
Karcenie czy karanie psa za zachowania, oparte na silnych instynktach, rzadko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]