[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gwałt na bezbronnym spełniony człowieku.
Zapewne pamięć tej jego óielności
I tu mu dobyć kazała oręża.
ent
Każdy z tych łotrów tchórzliwych językiem
Na tchórza zmieni samego Ajaksa.
corn ll
Przynieście dyby! Stary ty hultaju,
Sęóiwy śmiałku! My cię nauczymy
ent
Za stary jestem, panie, do nauki.
Daj pokój dybom; ja królewski sługa,
Na króla rozkaz do ciebie przybywam;
Byłoby znakiem zbyt wielkiej pogardy
Dla pana mego dostojnej osoby,
Złośliwie w dyby kuć jego posłańca.
corn ll
Przynieście dyby! Na honor przysięgam,
%7łe do południa musi w nich wysieóieć.
re n
Co, do południa? Do nocy, miloróie,
I przez noc nawet.
ent
Gdybym psem był tylko
Twojego ojca, nie powinnaÅ›, pani,
Tak mnie traktować!
illi m h e e re Król Lear 37
re n
Ale tak traktujÄ™
Jego pachołków.
corn ll
To jeden z paniczów,
O których nasza siostra nam donosi.
Przynieście dyby!
r
louce ter
Nie rób tego, panie!
Wiem, że zawinił; dobry król, pan jego,
Skarci go za to, lecz sromotna kara,
Którą mu grozisz, dotyka jedynie
Lud najpodlejszy, ostatnią hołotę
Za kraóież albo i gorsze występki.
Król to za krzywdę wezmie osobistą,
Jeżeli jego sługa i posłaniec
Ulegnie karze tak upadlajÄ…cej.
corn ll
Odpowiem za to.
re n
Moja by też siostra
Jeszcze za większą wziąć mogła obrazę,
%7łe jej dworzanin, pełniąc jej rozkazy,
Był w tak niegodny sposób pokrzywóony.
Skujcie mu nogi! r Ke a
Idzmy teraz, panie!
e a r all
louce ter
%7łal mi cię, bracie; to wola książęcia,
Którego światu znany jest charakter:
Wstrętny mu opór. Wstawię się za tobą.
ent
Nie, dobry panie, nie rób tego, proszę!
Czuwałem, drogę odbyłem mozolną,
Część nocy prześpię, a resztę prześwistam.
Z pięt może wyróść szczęście uczciwemu.
A więc dobranoc!
louce ter
yle postąpił książę;
Czyn jego bęóie na złe tłumaczony.
ent
Dobry mój królu, stwieróiłeś przysłowie,
Z chłodu pod skwarne dostałeś się słońce.
Zbliż się, księżycu, do tej ciemnej kuli,
Pożycz mi światła, by ten list przeczytać!
Nęóarze tylko czasem cuda wióą.
To list Kordelii. Szczęśliwym zrząóeniem
Doszły ją wieści o moim przebraniu.
illi m h e e re Król Lear 38
Znajóie czas ona w tych bolesnych sprawach
W pomoc nam przybyć i krzywdy uleczyć.
Sen, Los
Przymruż się, oko, czuwaniem znużone,
Aby nie wióieć tego hańby domu.
Teraz dobranoc, fortuno! Uśmiechn3
Znowu się do mnie, a koło twe obróć!
a
cen iii
e
ar
e r
Publikowane me imię słyszałem;
W spróchniałym drzewie uszedłem pogoni;
Nie ma jednego portu, nie ma miejsca,
Góie by straż czujna nie czyhała na mnie.
Postanowiłem, aby się ratować,
Przybrać pozory najpodlejszej nęóy,
Co kiedykolwiek wzgaróonego człeka
Do bydlęcego przybliżyła stanu.
Twarz skalam błotem, płachtą się owinę,
Włosy me wszystkie w kołtuny pozw3am,
W mojej nagości z wiatrów będę szyóił
I z niepogody surowego nieba.
Już wzór znalazłem sobie na tej ziemi:
%7łebraków z Bedlam, co wśród óikich ryków
Tkają w gangreną otrętwiałe ręce
Szpilki, gałązki rozmarynu, gwozóie,
A potem, hydne pokazujÄ…c rany,
Po biednych siołach, młynach i owczarniach,
Czasami prośbą, czasem przekleństwami
Zmuszają luóką litość do jałmużny.
Tylko Tomaszkiem biednym jestem teraz;
To jest coÅ› jeszcze a Edgar jest niczym.
cen i
r e a e l e era
ról Lear a e r a
rÓl le r
To jednak óiwna, że dom opuszczając,
Nie odprawili mojego posłańca.
or nin
Wiem, że ostatniej nocy nie myślano
O tej podróży.
ent
Witaj, dobry panie!
rÓl le r
Czy na rozrywkę takąś wybrał hańbę?
illi m h e e re Król Lear 39
ent
O nie, miloróie.
Å‚ en
Ha, ha! Nosi okrutne podwiązki. Konie przywiązują za głowy, psy i niedzwieóie
za szyje, małpy za lędzwie, a luói za nogi. Zbyt gorącemu w nogach człowiekowi dają
drewniane pończochy.
rÓl le r
Kto tak nie zważał na twe stanowisko,
%7łe cię tu wsaóił?
ent
On, panie, i ona,
Twój syn i córka.
rÓl le r
Nie.
ent
Tak jest.
rÓl le r
Nie, powtarzam.
ent
A ja powtarzam: tak jest.
rÓl le r
Nie, nie, nigdy by się na to nie odważyli!
ent
Odważyli się jednak.
rÓl le r
Nie, przysięgam na Jowisza!
ent
A ja przysięgam na Junonę, tak jest!
rÓl le r
Na krok ten nigdy by się nie ważyli,
Zrobić by tego nie mogli, nie chcieli.
Czyn od morderstwa gorszy, takÄ… krzywdÄ™
Poszanowania godnemu wyrząóić.
Powieó natychmiast, jaka twoja wina,
%7łe w taki sposób ważyli się karać
Mego posłańca?
ent
Panie, w ich pałacu
Zaledwo twoje listy im wręczyłem,
Zanim powstałem, bo im na kolanach
Mój hołd złożyłem, przybywa posłaniec,
Oblany potem, zziajany pośpiechem,
Bez tchu, zaledwo zdolny wybełkotać
Goneril, pani swojej, pozdrowienie;
Oddał list, który czytali z pośpiechem,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]