[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szeroko oczyma. Na podłodze obok niej leżało dwóch mężczyzn - jednym z nich był Miklow. Z
jego piersi, tuż poniżej szyi, sterczał nóż. Drugie zwłoki należały do Santiago. John poznał to
po mundurze, ale tylko po tym. W miejscu twarzy była krwawa, papkowata miazga. W jej
środku widniało coś ciemnego, zapewne oko. Rourke nie miał pojęcia, co się stało z drugim
okiem.
ROZDZIAA XLIII
Rourke wypadł pędem na frontowe schody domu, strzelając z obu Detonics ów do
żołnierzy kubańskich, których miał przed sobą. Opadł na kolano i wyrwawszy martwemu
żołnierzowi AK-47, przestawił broń na pełną serię automatyczną, po czym zaczął pruć z
sowieckiego karabinu przed siebie. Słyszał, jak Natalia obok również otworzyła ogień.
- Do ciężarówki! Tam! - krzyknął, ruszając w dół schodów.
Natalia z tyłu wrzasnęła do dziewczyny:
- Sissy, bierz broń i pasy z amunicją, pędem! Rourke dopadł ciężarówki i uderzył kolbą
karabinu w szczękę kubańskiego żołnierza, czepiającego się stopnia przed kabiną. Następnie
wspiął się do środka, nabił pistolety i oparł AK-47 o siedzenie. Obrócił kluczyk. Silnik
półgąsiennicowej ciężarówki z rumorem obudził się do życia.
- Chodzcie! - krzyknął.
Natalia cofała się w dół schodów, strzelając do biegnących Kubańczyków z AK-47
precyzyjnie wymierzonymi, trójstrzałowymi seriami. Rourke otworzył drzwi kabiny i
porwawszy karabin, wychylił się na zewnątrz. Wypalił, trafiając dwóch żołnierzy,
nacierających na Natalię z lewej.
- Chodzcie!
Sissy Wiznewski niosła broń i amunicję. Biegła potykając się ku ciężarówce. Rourke
zeskoczył na dół czując, jak ziemia drży pod stopami. Chwycił pęk karabinów i wepchnął
dziewczynę do pojazdu, po czym krzyknął znów do Natalii:
- Szybciej! Chodz!
Podniósł wzrok w górę. Niebo było ciemne, prawie zielone; na twarzy poczuł deszcz.
Wystrzelił serię z AK-47, gdy Natalia znalazła się obok niego.
- Wchodz do kabiny. Musimy zdążyć na lotnisko. Już!
Podsadził Rosjankę i wszedłszy za nią, siadł za kierownicą. Nie zamykając drzwi,
zwolnił hamulec awaryjny i puszczając sprzęgło, dodał gazu. Półgąsiennicowy pojazd ruszył
żwirową alejką.
Drzwiczki kabiny zatrzasnęły się, kiedy Rourke skręcił ostro w prawo, omijając
blokujący drogę samochód. Przejechał przez niski, kamienny krawężnik i wpadł na trawnik.
Natalia przez cały czas strzelała z przeciwnego okna. Słyszał, jak Rosjanka uczy Sissy
wymieniać magazynki w AK-47. John szarpnął kierownicą w lewo, krzycząc:
- Trzymać się!
Wrócił z trawnika na żwirową alejkę, prowadzącą do żelaznych, okratowanych wrót na
końcu. Drżenie ziemi było coraz silniejsze - czuł je, nawet jadąc ciężarówką.
Rourke sięgnął do włącznika wycieraczki. Deszcz zaczynał lać jak z cebra. Podwójne,
żelazne wrota były kilka jardów przed nimi i John, wciskając sprzęgło, by zmienić bieg i nabrać
prędkości, krzyknął do kobiet:
- Schylcie głowy, przebijamy się!
Do bramy pozostał jard, a podtrzymujące kolumny z cegieł zaczęły się kruszyć, gdy
grunt przy alejce pękł, otwierając bruzdę. Rourke nadepnął pedał gazu, puścił, wciskając
sprzęgło, zwiększył bieg i znów wdusił gaz. Pęknięcie z przodu rozszerzało się. Nie miał
innego wyjścia, jak przez nie przejechać.
Poczuł, że przednie koła wpadły w szczelinę. Silnik ryknął i po chwili tylna gąsienica
podskoczyła na nierówności. Wcisnął gaz do oporu. W chwili gdy przód pojazdu uderzył we
wrota, cegły kolumn zaczęły się sypać, uderzając w kabinę. Przednia szyba pękła w poprzek na
całej długości.
Brama rozwarła się i Rourke skręcił ostro w prawo, wjeżdżając na drogę biegnącą obok
posiadłości. Zerknął w bok na Natalię. Jej włosy ociekały wodą z deszczu. Wychylała się przez
okno, strzelając do ścigających ich Kubańczyków.
John ujrzał, że pęknięcie gruntu rozszerza się i biegnie teraz wzdłuż drogi, zdając się
posuwać szybciej niż oni.
- Muszę wyprzedzić tę szczelinę! - krzyknął Rourke przez ryk silnika i wycie wiatru. -
Natalia, schowaj się do środka!
Zmniejszył nacisk na pedał gazu i wrzucił  czwórkę . Silnik zawył. John zerknął w
prawo. Zaczynał pędzić szybciej niż pęknięcie ziemi. Lecz w duchu zastanawiał się, czy zdąży
je minąć, zanim przetnie drogę przed nimi i odetnie ich od jedynej szansy ucieczki - lotniska,
położonego dziesięć mil dalej.
ROZDZIAA XLIV
Sarah Rourke ledwie dostrzegała twarze swoich dzieci, Michaela i Annie, na rufie
rybackiej łodzi. Były tam upchnięte wraz z Harmonem Kleinschmidtem, dwiema kobietami i
kilkanaściorgiem innych dzieci. Sarah przekonywała, że od czasu ataku na radziecki obóz
więzienny wyspa nie jest już bezpiecznym miejscem. Mary Beth, o dziwo, zgodziła się z nią.
Teraz Mary Beth stała za sterem ukradzionej kiedyś przez Sarah łodzi, kierując ją ku
brzegowi. Sarah uśmiechnęła się ponownie na myśl, że nosi pożyczone ubrania. Przekonała
kobiety, że najlepszym sposobem na dotarcie do więzienia i uwolnienie skazanych na śmierć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl