[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Z uśmiechem odchyliła się do tyłu i oparła na łokciach.
Widocznie nigdy nie byłeś na angielskim wybrzeżu, nie mówiąc już o
szkockim St Andrew. Tam dopiero byś się przekonał, co to znaczy zimna
woda, nawet w lecie. Chociaż to Morze Północne, są tam jednak wspaniałe
plaże i słynne pole golfowe, na którym uwielbiał grać mój ojciec...
Urwała, gdyż ból ścisnął ją za gardło.
Xavier uświadomił sobie, że Liza ani razu nie wspomniała o swojej
rodzinie. On zresztą również, z oczywistych powodów, nie licząc tych
słów o matce, które przypadkiem mu się wyrwały.
Zastanowił się przelotnie, gdzie mieszka rodzina panny Stephens, ale po
chwili odsunął od siebie tę kwestię. Nie chciał rozmyślać o jej rodzicach,
wcześniejszej pracy i byłym związku z Armandem. Pragnął po prostu, aby
była z nim tutaj, z dala od kłopotów i komplikacji zewnętrznego świata.
Nieproszone myśli nadal go jednak dręczyły. Wiedział, że pomimo
najszczerszych chęci nie może przedłużać w nieskończoność pobytu na
wyspie. Już i tak przekroczył termin dwóch tygodni, który sobie
wyznaczył. Jak długo jeszcze zdoła odkładać powrót do Paryża? Od kilku
dni otrzymywał rozpaczliwe e-maile od swojej asystentki i dyrektorów
działów, wzywające go, by znów osobiście objął stery firmy.
Ogarnęły go irytacja i złość. Nie chciał wracać do XeL-u, podejmować
decyzji, odbywać spotkań biznesowych i znowu zaangażować się bez
reszty w swoją pracę. W każdym razie jeszcze nie teraz.
Pobyt tutaj z Lizą był dla niego zbyt cenny.
Popatrzył na nią, jak oparta na łokciach, z zamkniętymi oczami,
wystawiała twarz do słońca, a wiatr igrał z kosmykami jej włosów.
Mógłby patrzeć tak na nią bez końca. Emanowały z niej spokój i radość.
Elle est si belle! pomyślał z zapartym tchem.
Jest nie tylko piękna i godna pożądania...
Odnalazł w sobie jakieś osobliwe, nowe uczucie do niej. Nie potrafił go
określić ani nazwać. A potem raptem naszła go myśl: Nie chcę się z nią
rozstać.
Sam nie pojmował swoich odczuć. Ale gdy tak wpatrywał się w
dziewczynę, jednego był pewien. Chciał ją mieć teraz, tutaj, na tej skale.
Pocałował ją namiętnie, a ona oddała mu pocałunek.
Zaczął pieścić jej ciało. Zareagowała z żarliwym entuzjazmem i kochali
się powoli, cudownie, w ciepłych promieniach słońca.
Rozdział 10
Po kolacji siedzieli przy świecach w salonie. Ogień dogasał w kominku, a
oni pili kawę przy drewnianym stole z surowych desek. I właśnie wtedy
Xavier oznajmił Lizie, że za dwa dni musi wrócić do Paryża.
Przykro mi, ale nie mogę już dłużej tego odwlekać rzekł bezbarwnym
tonem.
Dziewczyna zamarła. Przejął ją lodowaty chłód.
Oczywiście, rozumiem. I tak się cieszę, że znalazłeś dla mnie aż tyle
czasu wyjąkała rwącym się głosem. Wzywa cię twoja praca, a dobrze
wiem z własnego doświadczenia, że nie mamy wówczas wyboru.
Od początku wiedziała, że to musi nastąpić. To znaczy, wiedział o tym jej
umysł, natomiast dusza, serce i ciało pragnęły, by pobyt z Xavierem na
samotnej wysepce z dala od reszty świata trwał wiecznie.
Jednakże musiał kiedyś nadejść kres tej pięknej idylli. Niezależnie od tego,
jak wysokie stanowisko zajmował Lauran w firmie XeL, musiał
podporządkować się zwierzchnikom, którzy wzywali go do powrotu. Nikt
nie pojmował tego lepiej niż ona.
A więc wszystko skończone. On wróci do Paryża... ale przedtem
podziękuje jej za miły wspólny urlop, pocałuje ją na pożegnanie, wsadzi
do samolotu odlatującego do Londynu i na zawsze zniknie z jej życia.
Przeszył ją nagły ból ostry, nie do zniesienia. Tak kończy się ich romans.
Był to bowiem jedynie przelotny romans, nic więcej.
Zaangażowała się weń z entuzjazmem, traktując go jak nieoczekiwany
bajeczny dar losu i upajając się nim. A teraz nadeszła pora na otrzezwienie
i powrót do twardej rzeczywistości.
Znów ogarnął ją przejmujący, posępny chłód. Xavier coś jeszcze mówił.
Spojrzała na niego i zmusiła się, żeby słuchać.
... do Paryża, prawdopodobnie na tydzień. Potem muszę polecieć do
Wiednia, zahaczając po drodze o Monachium, a następnie zapewne udam
się na Daleki Wschód. Firma XeL ma tam swoje fabryki i muszę się
upewnić, czy miejscowi robotnicy pracują w godziwych warunkach.
Wiem, że oznacza to dla ciebie mnóstwo męczących podróży, ale postaram
się znalezć dla nas czas na wspólne zwiedzanie. Poza tym najważniejsze,
że będziemy razem i... Urwał. Lizo, co się stało?
Wpatrywała się w niego skonsternowana.
Ty chcesz... przełknęła lodowatą gulę, która dławiła jej gardło
chcesz, żebym pojechała z tobą?
Teraz z kolei on zrobił zdumioną minę, a potem powoli skinął głową.
Wydajesz się tym zaskoczona powiedział miękko i ujął ją za rękę.
Sądziłaś, że chodziło mi tylko o krótką przygodę?
Dotyk jego dłoni był czuły i pokrzepiający. Lecz wewnętrzny głos
ponownie ostrzegał: Bądz ostrożna".
Zlekceważyła go jednak. Cóż znaczył w porównaniu z ciepłem dłoni
Xaviera, blaskiem wpatrzonych w nią oczu i rozkosznym dreszczem, który
przebiegł całe jej ciało? Nic. Nawet mniej niż nic.
Pragnie jej i chce ofiarować coś więcej niż te chwile szczęścia, które już
jej dał. Nie wiedziała, jak wiele więcej. Pojmowała jedynie, że jej
urzeczywistnione marzenie jeszcze potrwa.
Chyba że...
Poczuła nagłe ukłucie żalu, a serce ścisnęło się jej boleśnie. Jak mogłaby
polecieć w podróż z Xavierem? Przecież od początku wiedziała, że
spędzony z nim czas został ukradziony z jej realnego życia. Armand,
niczym czarodziej z magiczną różdżką, uwolnił ją od wszystkich
przygniatających ciężarów i tym samym umożliwił przeżycie tej cudownej
przygody.
Ale Armand wróci...
Czy z wiadomością, której tak rozpaczliwie wyczekiwała?
Liza nie wiedziała tego i mogła tylko czekać. Nigdy dotąd obietnica, że nie
będzie próbowała się z nim skontaktować, nie wydawała się jej tak trudna
do spełnienia.
Wyswobodziła dłoń z uchwytu Xaviera.
Nie wiedziałam, że będziesz chciał czegoś więcej rzekła stropiona.
Z początku ja również tego nie wiedziałem wyjaśnił z lekko
autoironicznym uśmiechem, po czym spoważniał i oświadczył stanowczo:
Ale teraz już jestem pewien.
Znowu ogarnął ją lęk. Przypomniała sobie stare porzekadło: Jeśli
bogowie chcą kogoś ukarać, spełniają jego najgłębsze życzenie".
Milczała jednak, nie chcąc zatruć tego czasu, który im jeszcze pozostał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]