[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wręcz czekała na to pytanie i wygłaszała wyuczoną lekcję.
- Handel to dość niezwykłe zajęcie dla kobiety. Sophie uśmiechnęła się,
mrużąc oczy.
- A czy ja nie jestem niezwykła?
Ole wstał i obszedł stół. Pociągnął Sophie z krzesła i zakręcił nią wkoło
po podłodze, bacznie się jej przy tym przyglądając.
- No cóż, nie widzę nic, czym byś się różniła od innych. Sophie
westchnęła z rezygnacją, a potem szturchnęła go w bok.
- Wcale nie o tym myślałam.
- A o czym? - Ole objął ją ze śmiechem.
- Dobrze wiesz! - Odepchnęła go, ale on mocno trzymał ją w pasie. Miała
taką wąską talię...
- Niezwykłe dziewczyny mają niezwykłą skłonność do żartów.
Puścił ją nieoczekiwanie i odruchowo zdmuchnął świecę. Dobrze
wiedział, że służące same to zrobią, gdy przyjdą sprzątać ze stołu, jednak
gaszenie świec po posiłku należało do zwyczaju w domu w Norwegii.
- Przejdzmy do biblioteki, tam zjemy owoce. - Już się kierował ku
drzwiom, lecz Sophie go przywołała.
- Bardzo chętnie, ale nie tak od razu. Wypijmy ostatni toast! - Podała mu
kieliszek i uniosła w górę własny. Potem podeszła do niego z poważną
miną.
- Dziękuję za zaproszenie i za bardzo miłą kolację.
Ole wypił lekkie wino i odstawił kieliszek. Potem ujął twarz Sophie w
dłonie i zażenowany pocałował ją w czoło.
- Cieszę się, że zechciałaś przyjść. Chodzmy!
Czuł się jak dorosły mężczyzna i niezdarny chłopiec jednocześnie. Był
oczarowany Sophie, jej nieskrywaną kokieterią, ale nie miał żadnych
doświadczeń w podobnych sytuacjach. Mówił tylko i robił to, czego, jak
sądził, się od niego oczekuje, a emocje nie pozwalały mu trzezwo myśleć.
W bibliotece usiedli blisko siebie na niewielkiej skórzanej kanapce. Ole
opowiadał o Hemsedal, o swojej tamtejszej rodzinie, przyjaciołach i
wyjezdzie do Sorholm. Mówił o przeżyciach w Christianii, podróży
statkiem i o marynarzach, których poznał po drodze.
- Wiesz, ja nigdy nie płynęłam takim naprawdę wielkim statkiem.
RS
117
- I możesz się z tego cieszyć - odparł Ole cierpko. -Cały czas jest ci
niedobrze i bez przerwy wymiotujesz.
Nagle poczuł, że ma za sobą długi dzień, a skradające się zmęczenie
powoli całkiem przejmuje nad nim władzę.
- Opowiedz o swoich wyjazdach do Niemiec - poprosił. - Ty nigdy nie
płynęłaś wielkim statkiem, a ja nigdy nie byłem w Hamburgu. - Wszelkie
wiadomości na temat tego miasta miał od bankiera i dotyczyły wyłącznie
banków i kredytów.
Sophie odwróciła się do niego twarzą. Delikatnie położyła mu rękę na
udzie, brzydkie szramy na dłoni stały się dobrze widoczne.
- O wiele ciekawsze jest słuchanie twoich opowieści. A jak ci wychodzą
skoki na koniu? Próbowałeś ostatnio?
Ole uśmiechnął się i dotknął ręką koronek w wycięciu jej sukni. Powiódł
palcem od zagłębienia w szyi dziewczyny ku jej piersiom. Spodziewał się
protestu, ale ten nie nastąpił, tylko dotyk na udzie stał się bardziej
intensywny, lecz przez to nie mniej przyjemny.
- Nie, nie mam odwagi. Zwłaszcza gdy brak kogoś w pobliżu, kto
przywróciłby mnie do życia, gdyby zaszła taka potrzeba.
Oboje się roześmiali, a dłoń Olego ciężko spoczęła na piersi Sophie.
Dziewczyna nagle objęła go za szyję i przyciągnęła do siebie. Ole otworzył
usta i poczuł jej gorący oddech. Przez cały czas walczył z sennością, lecz
krew zaszumiała mu w żyłach i przegoniła sen, gdy Sophie przesunęła dłoń
jeszcze wyżej. Włożył ręce pod jej sukienkę i poczuł chłodną skórę pod
palcami. Serce na moment mu zamarło. Nigdy nie był tak blisko żadnej
dziewczyny. Z wahaniem przesunął rękę wyżej, a kiedy pojął, że Sophie nie
ma nic przeciwko takim pieszczotom, jeszcze bardziej się ożywił. Nie
zorientował się, że Sophie rozpina mu spodnie, dopóki nie poczuł jej
chłodnej dłoni. Ale wtedy i on już odkrył jej gorącą tajemnicę.
Otworzył usta i zaraz je zamknął. Chciał przełknąć ślinę, ale w ustach
miał taką suchość, jakby porosły mchem, który można spotkać w górach po
wyjątkowo bezdeszczowym lecie. Uniósł się na łóżku i przetarł oczy.
Musiało być jeszcze bardzo wcześnie, bo na zewnątrz panowała gęsta
ciemność. Spodnie miał skłębione wokół kostek i tylko jedną rękę wsuniętą
w rękaw wykrochmalonej nocnej koszuli. Drugą zaciskał na brokatowej
poduszce. Leżał na narzucie, najwyrazniej więc nie poszedł tej nocy
przykładnie spać.
Ciężko opadł z powrotem na poduszkę. Co się wydarzyło? On i Sophie.
W bibliotece. Ach, czul ciepło i wilgoć, która tak go podniecała!
Przypomniał sobie rękę Sophie wędrującą po jego ciele. Już na samą myśl
RS
118
serce zaczęło uderzać mu szybciej. Nagle usiadł gwałtownie. Głowa go
bolała, a oczy były jak zaklejone. W jaki sposób dotarł do własnego pokoju?
Nie przypominał sobie, by otwierał drzwi kluczem.
Pamiętał, że czuł się bardzo śpiący, jednak bliskość
Sophie go ocuciła. Nic więcej sobie nie przypominał. Reszta wieczoru
zniknęła jak zdmuchnięta. W końcu stwierdził, że równie dobrze może już
wstać. Wprawdzie do śniadania było jeszcze daleko, lecz zdąży
przynajmniej ostatni raz zerknąć na rachunki.
Raz po raz zanurzał głowę w zimnej wodzie i wkrótce poczuł się lepiej.
Podszedł do kilimu po klucz do gabinetu, ale kołek okazał się pusty. Stał
przed nim nieruchomo przez długą chwilę. Był pewien, że go tam odwiesił
poprzedniego wieczoru, przed kolacją. Teraz klucz zniknął. Kto wiedział o
tej kryjówce?
Szybkim krokiem ruszył do gabinetu i zastał drzwi otwarte. A więc znów
ktoś tu zaglądał. Tym razem nie miał już wątpliwości kto. Nie mógł to być
nikt inny niż Sophie. Wieczorem tylko się nim bawiła. Udawała
zainteresowaną wyłącznie po to, by zdobyć klucz. Ole poczuł się jak
głupiec. Naiwny wiejski chłopak z Norwegii zaślepiony widokiem ładnej
dziewczyny. Jak mógł okazać się tak niemądry, by sądzić, że Sophie
naprawdę się nim interesuje?
W gabinecie panował porządek, jakby niczego w nim nie ruszano. Ole
zdecydowanym ruchem wyjął papiery, które studiował poprzedniego dnia, i
wtedy odkrył, że rachunki za rok 1825 i 1826 zostały usunięte. Z rezygnacją
pokręcił głową. Ale na szczęście zrobił własne notatki. Miał dowód, że ktoś
oszukiwał. Pomyślał o częstych wyjazdach Alice do Niemiec. Matka nie
mówiła mu wszystkiego, co wiedziała o Alice i dzieciach, rozumiał jednak,
że takie wypady za granicę wiązały się z dużymi wydatkami, a poza tym
okryte były tajemnicą. Nagle zrozumiał, co się stało i kto za tym wszystkim
stoi. To oczywiste!
Siedział zatopiony w myślach i nie zauważył, że jedno z okien otwiera [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl