[ Pobierz całość w formacie PDF ]
złota i srebra, a także dwa porąbane konie. Rozbito namiot, wewnątrz którego złożono
ciało Buliwyfa, już całkiem sztywne. Miało ono czarny kolor śmierci w tym zimnym
klimacie. Następnie tę młodą niewolnicę przyprowadzano do każdego z wojowników
Buliwyfa, do mnie także, i obcowałem z nią cieleśnie, ona zaś powiedziała do mnie:
— Mój pan składa ci podziękowanie.
Jej oblicze i sposób zachowania się przepełniała największa radość, której przejawy
były znacznie żywsze niż powszechne wśród tych ludzi objawy dobrego nastroju.
Podczas gdy ponownie zakładała swe stroje, a miały one wiele wspaniałych ozdób ze
złota i srebra, rzekłem jej, iż jest pełna radości.
Miałem na myśli to, iż jest piękną dziewczyną, bardzo młodą, a jednak ma wkrótce
umrzeć, o czym wiedziała równie dobrze jak ja.
— Jestem pełna radości, ponieważ wkrótce ujrzę mojego pana — powiedziała mi na
to.
Wówczas nie wypiła ona jeszcze miodu i wyraziła prawdę swego serca. Oblicze jej
promieniało tak, jak promienieje szczęśliwe dziecko albo niektóre kobiety, kiedy są
brzemienne; taka była natura tego zjawiska.
Odezwałem się zatem:
— Powiedz swojemu panu, kiedy go zobaczysz, że przeżyłem, aby wszystko spisać.
Nie wiem, czy zrozumiała te słowa. Dodałem więc:
— Takie było życzenie twojego pana.
— A zatem powiem mu — odparła i z największą radością ruszyła do następnego
wojownika Buliwyfa. Nie wiem, czy pojęła sens tego, o czym mówiłem, ponieważ
jedynym wyobrażeniem o piśmie, jakie mają ci ludzie Północy, jest rzeźbienie w drewnie
lub kamieniu, czym zajmują się oni bardzo rzadko. Poza tym moja mowa w języku
Północy nie była wyraźna. Ona jednakże była pełna otuchy i robiła swoje.
Otóż wieczorem, kiedy słońce schodziło do morza, przygotowano statek Buliwyfa
na plaży i dziewczynę tę zabrano do namiotu na statku, a stara kobieta, zwana aniołem
śmierci, wbiła sztylet pomiędzy jej żebra, ja zaś i Herger trzymaliśmy powróz, który ją
udusił. Posadziliśmy ją koło Buliwyfa, a potem odeszliśmy.
Przez cały ten dzień nie przyjmowałem jedzenia ani picia, ponieważ wiedziałem, że
będę musiał uczestniczyć w tych wydarzeniach, i nie chciałem sprawiać sobie kłopotu
wymiotowaniem. Jednakże nie odczuwałem ataków mdłości przy żadnym z czynów
owego dnia, nie było mi słabo ani też nie upadłem na duchu.W głębi serca byłem z tego
dumny. Prawdą jest też, że w chwili śmierci owa dziewczyna uśmiechnęła się i ten wyraz
pozostał, toteż siedziała obok swego pana z tym samym uśmiechem na bladej twarzy.
Oblicze Buliwyfa było czarne, a oczy zamknięte, ale rysy jego wyrażały uspokojenie.
Takimi oto po raz ostatni ujrzałem tych dwoje ludzi Północy.
106
Teraz statek Buliwyfa został podpalony i zepchnięty na morze, a Normanowie stali
na kamienistym brzegu i po wielekroć przyzywali swoich bogów. Na własne oczy
widziałem ten statek unoszony prądami jako płonący stos, aż wreszcie zniknął z pola
widzenia i pogrążył się w ciemnościach nocy, zapadającej nad tą północną krainą.
POWRÓT Z KRAINY PÓŁNOCY
Spędziłem jeszcze kilka dalszych tygodni w towarzystwie wojowników i szlachciców
z królestwa Rothgara. Był to przyjemny czas, ponieważ ludzie ci byli łaskawi i gościnni;
z wielką troską odnosili się do moich ran, które goiły się dobrze, dzięki Allahowi. Ale
wkrótce zdarzyło się, iż zapragnąłem powrócić do mojego kraju. Wyjawiłem królowi
Rothgarowi, że jestem emisariuszem kalifa Bagdadu i że muszę wypełnić zadanie,
z jakim mnie wysłał, albo ściągnę na siebie jego gniew.
Nie wywarło to żadnego wrażenia na Rothgarze, który powiedział, że jestem
szlachetnym wojownikiem, on zaś pragnie, abym pozostał na jego ziemiach i pędził
żywot godny tak czczonego wojownika. Oświadczył, iż na zawsze pozostanę jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]