[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A o czym mamy rozmawiać?
- Nie udawaj nierozgarniętej. O twoich lękach.
- Niczego siÄ™ nie bojÄ™.
Roman zignorował ten jej ponowny protest.
- Podobasz mi siÄ™, Sammy, a ja podobam siÄ™
tobie. Już raz kochaliśmy się i chciałbym to z tobą
powtórzyć. Więc gdzież właściwie leży zasadnicza
przeszkoda?
Dla niego wszystko było przejrzyste i jasne. Lubił ją,
ona lubiła jego, mogli więc zabawiać się z sobą do woli.
Doprawdy nic prostszego i mniej skomplikowanego.
Wstał i zbliżył się do niej. Ogarnął ją niepokój.
- Możemy rozmawiać zachowując dystans - bąknęła
niewyraznie.
- Ja nie mogę. - Opadł przed nią na kolana. - Nie
opieraj siÄ™, Sammy.
Jego ręka dotknęła jej smukłej kostki, przesunęła
się w stronę kolana, zmieniła kierunek i zagłębiła
w miękkość pod spódniczką. Potem palce zajęły się
odpinaniem pończoch, które zostały ściągnięte jednym
delikatnym ruchem. Westchnęła i nieznacznie rozchyliła
nogi. Całował jej uda, aż w końcu poczuła, że cała
roztapia się w bezbrzeżnej tęsknocie pożądania.
- Wygrałeś - powiedziała słuchając bicia jego serca,
kiedy rytmiczność ich ciał zamarła i leżeli spokojnie
na sofie.
Roześmiał się i zanurzył twarz w jej włosach.
- Nie sądziłem, że bierzemy udział w zawodach.
- Dobrze wiesz, o czym myÅ›lÄ™. PrzyszedÅ‚eÅ›, zoba­
czyłeś, zwyciężyłeś.
- I co za urocze zwycięstwo. Nie dające się z niczym
porównać.
- Czy myślisz o kobietach w kategoriach podbojów?
Jako o istotach, które bierze się na cel, zdobywa,
a potem porzuca?
- Już o czymś podobnym kiedyś rozmawialiśmy.
Jego głos był ciągle pełen żartobliwych tonów, ale
oczy patrzyły poważnie.
- Doprawdy? Nie mogę sobie przypomnieć.
Spoglądała teraz w sufit, próbując skupić uwagę na
widocznych tam rysach i plamach.
- Potępiasz mnie. Nawet kiedy mi się oddajesz,
czujesz niechęć do mnie, ponieważ utożsamiasz łóżko
z małżeństwem.
- Nie - zaprzeczyła niepewnym głosem. - Po prostu
stwierdzam fakty, to wszystko.
Jej głos załamał się podejrzanie, a w oczach stanęły
łzy. Przeczuwała, że wszystko, co za chwilę usłyszy,
zburzy resztki iluzji, jakie posiadała jeszcze odnośnie
do ich wzajemnego stosunku i jego dalszych losów.
- Pragnę być z tobą szczery, Sammy - zaczął,
a ona ledwie powstrzymała się od wykrzyczenia mu
w twarz, żeby lepiej milczał, że nie chce niczego słuchać.
- Nie wierzę w małżeństwo, nigdy nie wierzyłem
i prawdopodobnie nigdy nie uwierzÄ™.
- Dlaczego? - Próbowała się uśmiechnąć.
- Pamiętasz, jak kiedyś zapytałaś mnie o moją
młodość, a ja odpowiedziałem mniej więcej w tym
stylu, żebyś nie wtykała nosa w nie swoje sprawy?
Kiwnęła głową na znak, że przypomina sobie taką
rozmowÄ™.
- Teraz więc wypełnię tę lukę i powiem ci, dlaczego
jestem taki sceptyczny, jeśli chodzi o miłość, dlaczego
wszystkie te kolacje w świetle księżyca i gromy z jasnego
nieba wydają mi się jedną wielką lipą. Otóż - przerwał
jakby szukając odpowiedniego słowa - mój ojciec był
do obłędu zakochany w mojej matce. Oddałby za nią
życie. Gdy byłem już na tyle dojrzały, by rozumieć
pewne rzeczy, zobaczyłem, że umieścił swoje uczucia
nie tam, gdzie powinien. Moja matka nie zasługiwała
na miłość mojego ojca. Poślubiła go, ponieważ myślała,
że będzie robił pieniądze, ale on albo nie wysilał się,
albo nie miał szczęścia. %7łyło im się raz lepiej, raz
gorzej, w sumie bardzo przeciętnie. Jemu to wystarczało,
jej było za mało.
Głos Romana aż drżał z emocji. Chciała powiedzieć
mu, że nie musi wcale ciągnąć tego dalej, on jednak
zatracił się we wspomnieniach.
- W końcu matka wystąpiła z ultimatum. Albo
więcej pieniędzy, albo rozwód. Pozaciągała olbrzymie
długi, a mój ojciec harował od świtu do nocy, aby je
pospłacać. Oczywiście, nie był w stanie sprostać jej
wymaganiom, ale był wciąż tak zaślepiony miłością
do niej, że ufał, iż jeśli wyjaśni jej, że pieniędzy nie
znajduje się w przydrożnych rowach i że mogą być
szczęśliwi mając to, co mają, ona zrozumie.
- I nie zrozumiała - wtrąciła Sammy, która znała
koniec tej caÅ‚ej historii, zanim zostaÅ‚a ona dopo­
wiedziana w słowach.
- Zgadłaś. Brutalnie oświadczyła mu, że ich
małżeństwo jest straszliwą pomyłką i że nie ma zamiaru
na zawsze zaprzęgać się w jarzmo biedy. Porzuciła
nas, ale uczyniła to dopiero wówczas, gdy znalazła
sobie partnera o odpowiedniejszym jej zdaniem statusie
majątkowym. - Roześmiał się gorzko. - Przez półtora
roku patrzyłem, jak mój ojciec ginie w oczach. Zaczął
pić, czego zresztą przedtem nigdy nie robił. Aż wreszcie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl