[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nogi ma opuchnięte.
Kiedy układała kwiaty w wazonie, widziała jej palce. Obrączka całkiem jej się wpiła w
skórę.
- Już niewiele. Mam rodzić pod koniec listopada. I dzięki Bogu - dodała, czerwieniąc się.
- Myślę, że powinnaś poprosić Bengta, żeby po niedzieli zawiózł cię do lekarza, Eline.
Nie sądzę, by coś było nie tak, ale wydaje mi się, że lekarz powinien dokładnie cię zbadać. To
normalne, kiedy zbliża się czas rozwiązania. Masz dość duży brzuch - dodała. - Trzeba
sprawdzić, czy to nie bliznięta, żeby tu wszystko przygotować na czas porodu.
Eline wstała i otworzyła szufladę w starej komodzie.
- Bengt... Nie, nie chciałabym niepotrzebnie fatygować Bengta. Jego denerwuje, że jestem
chora i ociężała...
Podeszła do Mali ze ślicznym komplecikiem zrobionym na drutach. Uśmiech rozjaśnił na
moment jej twarz.
- Sama zrobiłam - odezwała się zawstydzona. - Jak myślisz, Bengt ucieszy się z
dziedzica? No, jeśli to będzie chłopiec - dodała cicho. - On mówi wyłącznie o chłopcu. A co,
jeśli urodzi się dziewczynka?
Popatrzyła na Mali bezradnie.
- Kochana Eline, będzie się cieszył obojętnie, co się urodzi. Jeśli teraz będzie
dziewczynka, to pózniej przyjdzie na świat chłopiec. Nie wygląda na to, byś miała problemy z
zajściem w ciążę - dodała z uśmiechem.
Eline nic na to nie odpowiedziała. Siedziała na łóżku obok Mali, bawiąc się maleńkim
kaftanikiem.
- Bengt... On nie mnie chce - powiedziała nagle chrapliwie. - Jest taki przystojny, mógłby
mieć każdą. Ale tak się złożyło, że jego ojciec i mój...
O Boże, pomyślała Mali z rozpaczą, kolejne zaaranżowane nieszczęśliwe małżeństwo.
- Ale ty chciałaś Bengta, prawda?
Eline oblała się rumieńcem, na chwilę jej oczy nabrały blasku, ale zaraz znów zgasły.
Zupełnie jakby ktoś zdmuchnął świecę, pomyślała Mali,
- Ja tak, chciałam go. Długo o nim marzyłam, więc mój ojciec powiedział...
Azy płynęły jej po poszarzałej twarzy. - Ale ja nie jestem taką kobietą, jaką wymarzył
sobie Bengt, zwłaszcza w łóżku - wyszeptała udręczona. - Powiedział, że jestem za chuda i za
kanciasta, że ma siniaki od leżenia na mnie. I opowiedział mi, jaką kobietę chciałby mieć przy
sobie: piękną, radosną młodą gospodynię z okrągłymi biodrami i dużym biustem. Taką, którą
by można porządnie objąć. Chudych i ponurych nigdy nie lubił, tak powiedział.
Mali poczuła, jak wzbiera w niej gniew i rozpacz. To nie może być prawda, myślała. Jak
mężczyzna może powiedzieć coś takiego kobiecie, z którą się ożenił! Ale Eline nie kłamała,
tego Mali była pewna. Już podczas wesela zwróciła uwagę na to, że Eline wygląda zupełnie
inaczej, niż wyobrażała sobie żonę Bengta. Ale on też nie miał swobody wyboru i
sfrustrowany, mścił się na tej, której powinien dziękować.
Poza tym nie żałował sobie przyjemności przed ślubem pomyślała gniewnie Mali. Między
innymi z moją siostrą.
Mężczyzni! Co to za gatunek ludzki.
Tylko jeden mężczyzna spośród tych, których spotkała, różnił się od pozostałych. To był
Jo.
No i może jeszcze Havard, pomyślała niepewnie. On by na pewno nie powiedział czegoś
takiego kobiecie. %7ładnej...
- Ale przecież urodzisz mu dziecko - odezwała się Mali cicho i ujęła ciepłą dłonią chłodną
dłoń Eline.
Minęła długa chwila, nim Eline zdołała odpowiedzieć. Szybko otarła twarz z łez i posłała
jej bezsilne spojrzenie.
- Kocham go - wyszeptała. - Jest piękny jak młody bóg. Gdybyś widziała... - Znów się
zaczerwieniła. - Tak, zaszłam z nim w ciążę, ale nie wydaje mi się, by kochał się ze mną z
radością. Wziął mnie tak, jakbym była kawałkiem drewna, szybko, bez pieszczot i bliskości.
Powtarzał tak kilka razy w tygodniu, póki nie okazało się, że jestem...
Siedziała i bawiła się ślicznym kaftanikiem, wstydząc się spojrzeć Mali w oczy.
- Jak mężczyzna może zrobić coś takiego? - mówiła cicho. - Brać kobietę bez ochoty ani
radości. Myślałam... A potem już się do mnie nie zbliżył - dodała. - Jeśli teraz urodzę syna, to
pewnie nigdy więcej mnie nie tknie. Znajdzie sobie inne do zabawy, takie jak lubi, młode,
krągłe i urodziwe dziewczęta. A ja do końca życia będę tylko matką dziedzica dworu. I chyba
umrę z rozpaczy i tęsknoty - zaszlochała.
Mali objęła drobne ramiona Eline i przytuliła ją do siebie.
- Tak mi przykro, Eline - wyszeptała. - Ale mężczyzni są tacy dziwni. Zobaczysz, że
wszystko się zmieni, gdy tylko urodzisz mu dziecko, dziedzica. Wyzdrowiejesz, wróci ci
apetyt i nabierzesz rumieńców. Wtedy będzie widział tylko ciebie i z tobą będzie chciał się
zabawiać w łóżku.
- Tak myślisz? - wyszeptała Eline i spojrzała na Mali ze słabą nadzieją w ciemnych
oczach.
Nie, Mali w to nie wierzyła. Na tyle znała Bengta Innstada, by wiedzieć, że Eline nigdy nie
stanie się obiektem jego westchnień. Ale może któregoś dnia on także dorośnie i zrozumie, że
niszczy dobrą kobietę, którą wprawdzie nie dobrowolnie, ale jednak pojął za żonę. Chyba nie
jest na wskroś zły.
A ty? - odezwał się w niej glos sumienia. Czy ty nie robisz tego samego Johanowi?
Nie, broniła się Mali. Chciałam okazać dobrą wolę, kiedy przy ołtarzu odpowiedziałam
sakramentalne tak", ale on zepsuł wszystko, gwałcąc mnie w noc poślubną. To co innego.
Mali wstała i oddała Eline kaftanik.
- Chodzmy na dół, zanim ktoś zauważy nasze zniknięcie - powiedziała. - Nigdy nie
zdradzę nikomu ani słowa z naszej rozmowy, przyrzekam. A jeśli zechcesz znów ze mną
porozmawiać, to daj znać albo sama przyjedz do Stornes. Nie zadręczaj się myślami w
samotności, Eline. I koniecznie jedz do lekarza!
- Dziękuję - odpowiedziała cicho Eline. - Pojadę. Nie powinnam ci tego wszystkiego
mówić - dodała, unikając wzroku Mali. - Nie chciałam się skarżyć na Bengta, ale taka jestem
samotna, że...
O mój Boże, pomyślała Mali, patrząc na młodą kobietę. Ona jest prawie tak samo
nieszczęśliwa jak ja. Ale ona przynajmniej nosi pod sercem prawowitego dziedzica. Nie musi
żyć w strachu, że popełniła grzech. Ale może to za mało, jeśli mężczyzna, którego kocha i
któremu pragnie oddać się z całego serca, jej nie chce i traktuje ją tylko jako maszynę do
rodzenia dzieci? Ona przynajmniej przeżyła chwile miłosnych uniesień z mężczyzną, którego
pokochała nad życie, choć teraz musi dzwigać nadludzkie wręcz brzemię. Mimo to nie
chciałaby cofnąć czasu. Bo tylko dzięki tym chwilom i miłości, jaką obdarzył ją Jo, jest w
stanie stawić czoło codzienności. Wiedząc, że na tym świecie istnieje miłość, gorączka
zmysłów, fizyczna bliskość... i grzech.
Ale z tym grzechem mogę żyć, pomyślała sobie i zebrała spódnicę. Przynajmniej na razie.
ROZDZIAA 15.
Mali nie mogła przestać myśleć o Eline.
W ciągu trzech lat, które spędziła w tych stronach, nie zaprzyjazniła się z nikim. Głównie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]