[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ugłaskać. Wcześniej uzgodniono, \e pieniądze nale\y wypłacić bez względu na
to, czy spotkanie zakończy się sukcesem, czy nie.
Jedyną troską było jeszcze badanie ultrasonograficzne, po którym się
oka\e, czy Księ\niczka będzie miała dzieci z Lordem.
Wśród wielu myśli, jakie kłębiły się w głowie Cassie, najbardziej kusząca
była ta, \eby uciec jak najdalej, najlepiej do Ameryki Południowej.
Zdecydowanie nie miała ochoty uczestniczyć w dorocznej imprezie na rzecz
towarzystwa historycznego w Asheville. Zwłaszcza \e Mark miał tam te\ się
pojawić i to z nową narzeczoną u boku. A jednak zatrzymała samochód przed
okazałym zajazdem Grove Park i przekazała kluczyki obsłudze parkingu. Duma
nie pozwoliłaby jej zostać w domu. Spodziewała się, \e jej pojawienie się na
balu wywoła ró\ne komentarze. Ale gdyby nie przyszła, na zawsze byłaby tą
idiotką, która pozwoliła odejść Markowi Winstonowi .
Zanim wkroczyła do ogromnej sali balowej, gdzie odbywała się impreza
dobroczynna, wzięła głęboki oddech. Pech chciał, \e pierwszą osobą, jaką
zobaczyła, była Evelyn Van Arbor, największa plotkara w Asheville. Udając, \e
jej nie zauwa\yła, Cassie skierowała kroki do koktajlbaru po przeciwnej stronie
sali. Ju\ myślała, \e jej się udało, kiedy usłyszała za sobą wysoki damski głos:
Cassandro, kochanie! Zatrzymaj się.
Cassie zebrała się w sobie i odwróciła, \eby stawić czoło niebiesko-
włosej piranii. Wiedziała, \e Evelyn powtórzy znajomym ka\de jej słowo. Kiedy
powitaniu stało się zadość i Evelyn ucałowała powietrze przy obu policzkach
Cassie, ta powiedziała:
Wyglądasz jak zwykle olśniewająco, Evelyn.
Ty równie\, moja droga odpowiedziała wylewnie Evelyn i zaraz
dodała: Nie potrafię wyrazić, jak bardzo się cieszę, \e zdecydowałaś się
przyjść, Cassandro. Obawiałam się, \e po tym nieszczęściu, jakie cię dotknęło z
powodu Marka Winstona, nie będziesz się chciała pokazywać.
Cassie z trudem zachowała zimną krew i zmusiła się do uśmiechu.
Nie bardzo rozumiem, o co ci chodzi, Evelyn. Starsza kobieta czule
pogłaskała ją po ramieniu.
Biedactwo, przy mnie nie musisz udawać, \e jesteś taka dzielna. Mark
jest beznadziejnie głupi. A ty o niebo ładniejsza od tej rozkapryszonej Dianny
Nugent.
Cassie tak bardzo rozciągała usta w wymuszonym uśmiechu, \e zaczęła
się obawiać trwałych zmian rysów twarzy.
Wiem, \e przez ostatnie parę miesięcy wiele osób uwa\ało nas za parę,
Evelyn, ale byliśmy tylko dobrymi przyjaciółmi, Zapewniam cię, \e \yczę im
obojgu wszystkiego dobrego.
Och, jesteś doprawdy zbyt dobra skarciła ją Evelyn, ruchem głowy
wskazując na Marka i Diannę wirujących w tańcu. Poza tym ściszyła głos,
nachylając się tak blisko, \e Cassie zrobiło się niedobrze od woni jej perfum
ojciec Dianny jest wprawdzie lekarzem, ale sądząc po liczbie odszkodowań,
jakie musiał zapłacić; niezbyt dobrym. Mark lepiej by zrobił, gdyby został z
tobą, tam, gdzie jego miejsce. Przynajmniej twój ojciec i dziadek podzielają jego
poglądy polityczne.
Cassie właśnie miała coś odpowiedzieć, kiedy cała zesztywniała
niespodziewanie napotykając wzrokiem parę czarnych wpatrzonych w nią oczu.
To Nick Hardin stał przy drugim końcu baru. Jakby mało było komplikacji tego
wieczoru! Nick skinął głową, a następnie z właściwym sobie wdziękiem uniósł
kieliszek w jej kierunku, wznosząc toast. Serce w niej zamarło. Bo\e, nie
pozwól, \eby tu podszedł, modliła się w duchu Cassie i pospiesznie zbyła go,
odwracając się do niego plecami.
Przepraszam, Evelyn, o co pytałaś?
Pytałam, którą część Europy zwiedzają teraz twoi rodzice. Zanim
zdą\yła odpowiedzieć, Evelyn nachyliła się do niej i chwyciła ją za ramię.
Nie patrz teraz! Ten okropny Nick Hardin idzie w naszą stronę. śe te\
ma tupet, aby tu się pokazywać. Szczególnie po tej historii, kiedy go wyrzucili z
klubu. Kto to słyszał, \eby jezdzić motorem po trawniku?
Dobry wieczór paniom przerwał jej Nick.
Cassie wzięła głęboki oddech i niechętnie odwróciła się w jego stronę.
Niemal jednocześnie kolana się pod nią ugięły. Ubrany w elegancki smoking, z
włosami gładko zaczesanymi na karku, wydawał się być księciem z bajki o
Kopciuszku albo te\ bohaterem filmu akcji. Był tak cholernie przystojny, \e
chocia\ nie mogła mu darować niestosownej uwagi o pójściu za głosem
natury , czuła, \e jest pod jego urokiem.
Nie zwa\ając na chłód, z jakim przyjęła go starsza dama, Nick pozdrowił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]