[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rodzina Doughertych spokojnie sobie egzystuje, siedząc na górze pienię-
dzy i korzystając z wszelkich przywilejów. Są całkowicie oderwani od rzeczywi-
stości, ale za to cholernie przekonani o swojej moralnej wyższości nad innymi,
przekonując nas, jak należy żyć i poświęcać się dla takiej czy innej wielce szla-
chetnej idei. To właśnie przez takich jak oni rozpoczęła się rewolucja w Chinach
i do władzy doszedł Mao, przez którego utraciliśmy ojczyznę, a dziesiątki mi-
lionów ludzi zostało zamordowanych. Niech pobędą trochę u władzy, a zaraz po
nich dojdą do niej komuniści. Dzikusy i krwiopijcy, mordercy i zezwierzęcone
indywidua wedrą się przez furtkę, którą dla nich otworzą. . .
To nie Brian uwięził nas na tej górze uciął ostro Harry ani jego
rodzina. Na litość boską, George, przecież on niecałą godzinę temu uratował ci
życie.
Gdy Lin zorientował się, że stracił panowanie nad sobą, z jego policzków
zniknęły wywołane gniewem rumieńce. Wydawał się zmieszany i zawstydzony.
Kręcił głową, jak gdyby chciał się z tego otrząsnąć.
Ja. . . przepraszam.
Nie mnie odpowiedział Harry. Powiedz to Brianowi. Lin odwrócił
się do Dougherty ego, ale nie spojrzał mu w oczy.
Przepraszam. Naprawdę mi przykro.
Nie ma sprawy zapewnił Brian.
Ja nie. . . nie wiem, co się ze mną stało. Harry ma rację, ocaliłeś mi życie.
Nie przejmuj się już, George.
Po chwili zastanowienia Lin pokiwał głową i poszedł do najodleglejszej części
jaskini. Intensywnie wpatrując się w lód, po którym stąpał, zaczął chodzić tam
i z powrotem, ćwicząc obolałe mięśnie.
Harry zastanawiał się, jakie przeżycia z przeszłości tego niewielkiego człowie-
ka sprawiły, że uznał Briana Dougherty ego za swojego wroga już od pierwszego
dnia, kiedy się spotkali.
Czy możemy podjąć jakieś działania, aby się uratować? zapytał po raz
kolejny Brian, zgrabnie pomijając zatarg z Linem.
76
Być może odpowiedział Harry. Po pierwsze musimy wydostać przy-
najmniej kilka ładunków, a następnie je rozbroić.
Fischer był zdumiony.
To niemożliwe!
Najprawdopodobniej tak.
Ciekawe, w jaki sposób je wydostaniemy? zapytał drwiąco Fischer.
Claude podniósł się znad zniszczonego kartonu z żywnością.
To wykonalne mamy świder, topory do rąbania lodu i piłę mechaniczną.
Gdyby starczyło nam czasu i cierpliwości, moglibyśmy dotrzeć do każdej bomby
z boku, wycinając stopnie w lodzie. Ale jest pewien szkopuł, Harry. Zakopywanie
ładunków trwało półtora dnia. Ich wydostanie będzie o wiele trudniejsze. Potrze-
bowalibyśmy na to około tygodnia, o ile nie dwóch.
Pozostało tylko dziesięć godzin zupełnie niepotrzebnie przypomniał Fi-
scher.
Pete Johnson opuścił niszę w ścianie przy wyjściu z groty i wyszedł na środek.
Chwileczkę powiedział chyba nie słuchaliście uważnie. Harry zapro-
ponował, aby rozbroić tylko kilka bomb, a nie wszystkie. Nie wspominał również,
żeby wydobywać je w sposób zaproponowany przez Claude a spojrzał na Har-
ry ego. Może zechcesz wyjaśnić do końca?
Najbliższy ładunek jest zainstalowany trzysta metrów od nas. Jeśli udało-
by się go wydostać i rozbroić, wówczas znajdowalibyśmy się trzysta piętnaście
metrów od najbliższej bomby, ponieważ wszystkie są umieszczone w odstępach
piętnastu metrów. Tak więc, jeśli wydobędziemy dziesięć ładunków, wówczas
będziemy oddaleni o prawie pół kilometra od miejsca najbliższej eksplozji. Po-
zostałe pięćdziesiąt bomb wybuchnie o północy, lecz żadna z nich nie będzie się
znajdowała bezpośrednio obok nas. Istnieje szansa, że fragment góry, na którym
się znajdujemy, przetrwa eksplozję. Przy odrobinie szczęścia może się okazać, że
bryła będzie wystarczająco duża, abyśmy zdołali przeżyć.
Tak. Przy odrobinie szczęścia zgryzliwie podsumował Fischer.
To jedyna nadzieja ratunku.
Dość kiepska zauważył Niemiec.
Na razie nie ma innej.
Jeśli nie będziemy w stanie dokopać się do materiałów wybuchowych, co
najwyrazniej nie podlega dyskusji, jak w takim razie do nich dotrzemy?
Za pomocą świdra. Ponownie nawiercimy otwory.
Fischer zmarszczył brwi.
To niezbyt rozsądna propozycja. Co będzie, jeśli wiertło natrafi na bombę?
Nie wybuchnie zapewnił Harry.
Franz, plastyczny materiał wybuchowy, który użyty jest w ładunkach, re-
aguje wyłącznie na prąd elektryczny o odpowiednim napięciu dodał Johnson.
Eksplozja nie nastąpi na skutek uderzenia albo wysokiej temperatury.
77
Oprócz tego ciągnął Harry końcówki wiertła, stosowane do lodu, nie
są wystarczająco twarde, aby przebić stalowy pojemnik.
A co zrobimy, kiedy ponownie odwiercimy szyb? zapytał Niemiec.
Po prostu wyciągniemy bombę za przymocowany do niej łańcuch, jak wiadro ze
studni?
Coś w tym stylu.
I znowu błąd. Podczas wiercenia łańcuch zostanie porozrywany na strzępy.
Unikniemy tego, zakładając na wiertło mniejsze końcówki. Szyb miał
poprzednio dziewięć centymetrów średnicy, jednak pojemnik z materiałem wy-
buchowym ma tylko sześć centymetrów. Jeśli użyjemy odpowiedniej końcówki
wiertła, wówczas uda nam się przebić obok łańcucha. Co więcej, jest on docią-
gnięty w bok, do ścianki pierwotnego szybu.
Franz Fischer wciąż nie był usatysfakcjonowany odpowiedzią.
Nawet jeśli uda nam się ponownie odwiercić szyb, nie uszkadzając przy
tym łańcucha, to i tak będzie on zamrożony w lodzie, podobnie jak pojemnik
z materiałem wybuchowym.
Przymocujemy koniec łańcucha do pojazdu śnieżnego i spróbujemy go wy-
ciągnąć razem z cylindrem na powierzchnię.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]