[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kąpię się krócej, ponieważ wracam do hotelu pózno i nic mi się nie chce.
Zimne powietrze zdążyło zaróżowić jej policzki, a w oczach
błyszczał entuzjazm.
Nate znów poczuł się winny. Traktował Kat bezlitośnie, zmuszając
do pracy ponad miarę. Czy podświadomie chciał ją ukarać za dawne
grzechy?
46
RS
- Przepraszam - powiedział skruszony. - Przez cały tydzień okropnie
się nad tobą pastwiłem.
- Nieważne. - Leciutko dotknęła jego ręki. Miała taki nawyk -
zapomniany i wydobywający się raptem z jego pamięci jak wiele, wiele
innych szczegółów. - Nate... słuchaj... wiem, jaki mamy pasztet. To musi
trwać, rozumiem, ale po iluś tam godzinach wpatrywania się w ekran
wysiada mi umysł. Może tobie nie jest potrzebny relaks, ale ja jestem inna.
- Na przyszłość będę o tym pamiętał.
- Dziękuję. A możesz mi powiedzieć, dokąd jedziemy? Umieram z
głodu.
Chciało się jej jeść, to pewne, podejrzewał jednak, że w równym
stopniu spragniona była zmiany otoczenia, nastroju i rozmowy o czym
innym niż komputerowy program.
- Do  The Boston Beanery". To wspaniała restauracja. Od czasu do
czasu spotykam się tam z moimi rodzicami.
- Jak się miewają?
- Chyba dobrze.
- Chyba?
- Nie kontaktowaliśmy się z sobą przez parę tygodni.
- Tyle czasu?!
- Moi rodzice to bardzo zajęci ludzie. A tak w ogóle - poczuł nagle,
że szuka usprawiedliwienia - to nie stanowimy rodziny, która bombarduje
się telefonami z byle powodu. - Spojrzał za szybę, nie chcąc się teraz
zastanawiać nad rodzicami. Byli porządnymi ludzmi, kochał ich, ale
czasem czuł się im całkowicie zbędny. Pochłaniało ich tyle ważniejszych
spraw...
47
RS
Taksówka podjechała pod restaurację, wysiedli i nagle Kat
przytrzymała go z wierzchu za rękę. Z trudem oparł się pokusie, by
odwrócić dłoń i spleść palce z drobnymi palcami Kat.
- Co takiego?
- Mam prośbę. Umówmy się, że przy kolacji nie będziemy mówić o
pracy. Zgoda?
- Zgoda - przytaknął niepewnie. Jeśli nie będą rozmawiać o pracy,
to... o czym?
Absolutnie nie życzył sobie żadnych wspomnień, a od tak dawna nie
prowadził z nikim towarzyskiej pogawędki, że niemal zapomniał, jak to
się robi. Z pewnych przyczyn wolał, żeby Kat nie odkryła tej jego
ułomności.
Restauracja była naprawdę piękna. Mieściła się w starym budynku z
cegły. W sali, nad kilkoma otwartymi paleniskami w ogromnych garach
bulgotała gotująca się fasola. Luzno ustawione stoliki zapewniały pewną
prywatność, chociaż lokal był duży i pełen gości. Kat poczuła się raptem
nieswojo. Tydzień zamknięcia w czterech ścianach biura i hotelowego
pokoju zrobił swoje. Byłaby chyba równie podekscytowana, gdyby Nate
przywiózł ją do zwykłego baru z hamburgerami, zresztą wszędzie, byle
tylko oznaczało to uwolnienie się od napięcia i ciszy przy pracy i od
martwego spokoju i samotności w hotelowym pokoju.
- Dobry wieczór. - Do stolika podszedł kelner, urodziwy młodzian o
niebieskich, promiennych oczach. W jego aż nadto grzecznej postawie
wyczuwało się nadgorliwość studenta, któremu bardzo zależy na napiwku.
- Jak się państwu u nas podoba? - Podał obojgu kartę dań.
48
RS
- Fantastyczne miejsce. - Kat rzuciła okiem na jego plakietkę. -
Czujemy się wspaniale. A tobie jak leci?
Młodzik spojrzał na nią zaskoczony i uśmiechnął się przyjaznie.
- Niezle, może być.
- Jesteś studentem?
- Tak. Pierwszy rok medycyny.
- Zwietnie. Czołem, doktorze. Uśmiechnął się szeroko.
- Na razie jestem kelnerem i żywię głodne masy. Kat wybuchnęła
śmiechem.
- W takim razie co pan doktor poleca?
- Naszą specjalnością jest wieprzowina w musztardowo-miodowym
sosie z fasolą w brązowym cukrze.
- Skoro to wasza specjalność, to już wybrałam. - Zamknęła swoją
kartę dań i oddała kelnerowi. Nate zrobił to samo.
- Wobec tego zamawiamy dwie porcje plus butelkę białego wina.
Usiadł wygodniej i spojrzał z uśmiechem na Kat.
- O co chodzi? - spytała.
- Zapomniałem o tym twoim upodobaniu.
- To znaczy jakim?
- %7łe uwielbiasz flirtować z kelnerami.
- Ja? - Wytrzeszczyła oczy. - Ja flirtuję z kelnerami? Nigdy w życiu.
- Więc jak nazwać to, co przed sekundą robiłaś?
Westchnęła ciężko. Nate był taki sztywny, taki zasadniczy. Gdzie się
podział ten luzak, który w samych slipkach ścigał się z nią po plaży i śmiał
się na cały głos, gdy staczali bitwę w wodzie?
49
RS
- Na pewno nie flirtowaniem, a uprzejmość i przyjazne
zainteresowanie ludzmi to nie grzech. Ty też w Kalifornii byłeś w tym
całkiem niezły.
- Robiłem wtedy mnóstwo rzeczy, których bym nie powtórzył -
powiedział łagodnie.
- Masz na myśli chodzenie ze mną? - Wstrzymała oddech, patrząc
mu prosto w oczy. Och, jakież były urzekające!
- O co ci chodzi, Kat? Mówisz za mnie? Prowokujesz kłótnię?
Ugryzła się w język, gdyż do stolika podszedł ich kelner z butelką
wina. Z gracją napełnił oba kieliszki i oddalił się. Kat odetchnęła głęboko i
odsunęła kieliszek.
- Proszę o wodę mineralną i... Nie, nie zmierzam do żadnego starcia.
Po prostu byłoby mi bardzo przykro, gdybyś żałował, że byliśmy kiedyś
parą.
Machnął ręką.
- Stare dzieje. Niczego nie żałuję. Lubisz jeszcze surfować?
Podjął próbę zmiany tematu i uznała, że należy pójść mu na rękę-.
Co dobrego mogło przynieść wskrzeszanie przeszłości?
Byli dwojgiem bardzo różnych ludzi o diametralnie odmiennych
poglądach na życie, którzy spędzili ze sobą trochę czasu, udając, że nic ich
nie dzieli. Być może gdzieś w głębi duszy Kat dążyła jednak do starcia, w
którym oboje daliby upust emocjom, drążącym ich i buzującym pod
powierzchnią.
- Lubię, chociaż nie bawię się w to tak często jak dawniej. Niedługo
po twoim wyjezdzie moja mama wróciła z Florydy i musiałam jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl