[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Cesarza". Gdybyś była biedna jak mysz kościelna, z całą pewnością unikałby
spotkania z tobą. No, no, przestań płakać! Umyj twarz zimną wodą i zrób
makijaż. Na dole nikt nie powinien wiedzieć, że płakałaś. A ja muszę się nad
tym wszystkim zastanowić!
LR
T
10
Kiedy Robert Kunze skończył rozmawiać ze swoim przyjacielem,
Klausem Claxelem, poszedł na piętro. Widząc, że na progu jego apartamentu
siedzi tkacz pilnie pracując, postanowił nie przeszkadzać.
Poszedł do salonu, żeby poczytać. Przez otwarte drzwi obserwował
tkacza, żeby się zorientować, kiedy skończy cerowanie.
Usiadł w wygodnym fotelu i zaczął przeglądać tygodniki. Wtem usłyszał
głos starego Antona, który prowadził do mieszkania szefowej nieznajomego
mężczyznę. Kustosz na jego widok skamieniał i zdrętwiały patrzył, jak
wchodzi po schodach. Nie mógł uwierzyć! Ten mężczyzna, którego Anton
właśnie prowadził do panny Pauli Dorner, był tym łajdakiem, który chciał
zniszczyć jego życie! Przez niego kustosza wsadzono do więzienia! Czy to
naprawdę był Bruno Mechlen, ten który zrzucił winę na kustosza? Wielki
Boże, spraw, żeby to była pomyłka! Nie dopuść, żeby ten łotr znowu stanął
na mojej drodze!
Doktor Kunze sztywno siedział w fotelu i drżąc na całym ciele czekał, aż
wróci Anton. Kiedy ten zbliżył się do salonu, kustosz poprosił go, żeby
wszedł. Zaniepokojony Anton zapytał:
Panie doktorze, czym mogę służyć? Pan jest bardzo blady! Kustosz
wyjąkał: Przed chwilą wszedł pan do mieszkania panny Dorner z pew-
nym gościem. Mam wrażenie, że go znam. Czy to jest pan Bruno Mechlen z
Monachium? Niecierpliwie czekał na odpowiedz.
Anton zaprzeczył, kręcąc siwą głową: O ile dobrze słyszałem, ten pan
nazywa się Ernest Helmer. To znajomy naszej szefowej z dawnych lat, kiedy
była w Hamburgu na praktyce. Może panu doktorowi coś podać?
Nie, dziękuję serdecznie! To dobrze, bardzo dobrze! Wziąłem tego
pana za kogoś innego. Zostanę tutaj, aż tkacz skończy cerowanie dywanów z
mojego pokoju.
Antoni ukłonił się i poszedł do winiarni, a Robert Kunze nadal siedział w
LR
T
fotelu. Był bardzo zdenerwowany. Pomyślał, że musi się przekonać, czy nie
zaszła pomyłka. Postanowił zaczekać, aż ten pan będzie wychodził.
Po chwili ujrzał malarza, który kierował się do mieszkania panny Dorner.
Ciekawe, że akurat teraz trzeba tam coś przemalować! No
westchnął zaczekam i zobaczę, co będzie dalej. Kilka minut pózniej
Klaus zszedł po schodach. Przechodząc obok otwartego salonu wyraznie
mruknął: Ten facet ma gębę zbrodniarza. Niech go diabli wezmą!
Kustosz zobaczył, że tkacz bacznie obserwował malarza. Co go u licha
obchodzi, co się dzieje w tym domu? O co mu chodzi? *
Po chwili kustosz usłyszał podniesiony głos Leonii żegnającej gościa; nie
można było powiedzieć, żeby to były uprzejme słowa! I oto na schodach
pojawił się znów ten mężczyzna! Doktor Kunze wstał i zrobił kilka kroków,
lecz zabrakło mu odwagi, by podejść do niego. Patrzył szeroko otwartymi
oczyma i aż zachwiał się z przerażenia to był Bruno Mechlen! Niestety, to
nie pomyłka! Kustosz zauważył, że tkacz wymienił z nim porozumiewawcze
spojrzenie i dał mu ręką jakiś znak. Bruno Mechlen zbiegł po schodach.
Robert Kunze opadł na fotel i zakrył twarz rękoma. Właśnie dzisiaj,
kiedy spotkało go takie szczęście, gdy usłyszał od Kati, że odwzajemnia jego
miłość, właśnie dzisiaj musiał ujrzeć marę z koszmarnej przeszłości!
Leonia zobaczyła przerażenie na twarzy kustosza w chwili, kiedy ujrzał
schodzącego mężczyznę. Ten go nie dostrzegł, ponieważ właśnie wymieniał
spojrzenie z tkaczem i dawał mu ręką znak. A to co znowu? Czy dzisiaj
diabeł rządzi w Rzymskim Cesarzu ? mruknęła Leonia. Jednak zaj-
mowała ją w tej chwili Paula. Trzeba się nią zająć. Dziewczyna musi od-
zyskać pewność siebie. Jeżeli ten łajdak odważy się jeszcze raz przyjść do
Rzymskiego Cesarza , to ona, Leonia, poprosi artystę, żeby go wyrzucił na
bruk! Jakim prawem? Co prawda jest tylko ciotką Pauli, ale właśnie dlatego
nadaje się do tej roli!
Zamknęła drzwi pokoju i podeszła do Pauli.
Dziewczyno, przestań się przejmować! Co cię obchodzi ten facet?
Opamiętaj się i zastanów, kim jesteś ty, a kim jest on. Jeżeli mnie zapytasz o
zdanie, to ci powiem, że to awanturnik. Jestem pewna, że ma na sumieniu
niejedną aferę, uwierz mi! A teraz kąpiel, piękna suknia, szałowy makijaż i
czarujący uśmiech dla profesora, tak żeby zapomniał, jak się nazywa!
Ciociu! Serce mnie boli, boję się i wiem, że to nie koniec. On jeszcze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]