[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bez słowa.
Ada widziała przez okno, jak sadzi wielkimi krokami
przez murawę w kierunku strumienia. Kiedy była pewna, że
nie może jej już usłyszeć, usiadła i zaczęła grać.
Improwizowała czerpiąc ze skarbnicy tego, czego się nauczyła
od Delwara. Fortepian wyśpiewywał jej najtajniejsze myśli i
uczucia.
Od tej pory Delwar i Ada spotykali się jak poprzednio
codziennie po południu w pokoju muzycznym. Przez pierwszy
miesiąc Delwar grał, a Ada słuchała. Grał nadal niedobrze, bo
myśli miał wciąż rozbiegane, niespokojne, nigdy nie skupione
na muzyce. W ciągu jednej i tej samej frazy potrafił przejść od
rozpaczy do uniesienia, od ożywienia do apatii, od nadziei do
rezygnacji. Zdarzały się dni, kiedy nie był w stanie rozróżnić
nut, znaki muzyczne skakały mu przed oczami, melodia nie
pozwalała się odczytać. Próbował wówczas grać z pamięci, bo
w przeciwieństwie do Ady nie należał do muzyków, którzy
umieją improwizować.
Aż któregoś popołudnia Ada zgodziła się zagrać. Zasiadła
do fortepianu i zagrała bez nut kompozycję, której Delwar
dotąd nie słyszał.
- Co to było? - zapytał, kiedy skończyła. - Jakiego to
kompozytora?
Wstydził się własnej ignorancji, chciał wiedzieć. Czyżby
Ada ćwiczyła pod jego nieobecność? Lecz Ada mu nie
odpowiadała. Zamiast sięgnąć do notesika i ołówka,
wiszących jak zawsze u jej szyi, powróciła do gry. Była to jej
własna kompozycja, sama ułożyła jej się ostatniej nocy w
głowie. Odegrała ją ponownie w całym jeszcze nie
wygładzonym kształcie. Nieśmiałość nie pozwalała jej się
przyznać przed Delwarem, jednakże jego konsternacja
sprawiła jej pewną satysfakcję. Siedział zamieniony w słuch.
Ich popołudnia potoczyły się teraz dawnym trybem.
Delwar wybierał kompozycję i pierwszy ją odgrywał. Ada
słuchała, potem powtarzała ją sama. Ich stosunki stały się
znów bardzo formalne, byli dla siebie uprzejmi i kurtuazyjni,
zgadywali swoje życzenia. Delwar rozpaczliwie pragnął
przełamać barierę, jaka między nimi wyrosła. Ada widziała
jego rozterkę, ale tego, czego pragnął, nie mogła mu
ofiarować.
Nie miała zamiaru wychodzić za Delwara Hausslera, tak
jak przed owym pamiętnym pocałunkiem nie myślała w ogóle
o zamążpójściu. Nie zastanawiała się, co o Delwarze może
sądzić ojciec, o Delwarze czy też o niej. Nie interesowało jej
w ogóle, co ludzie o nich myślą. Nie chciała dopuścić do
sytuacji, w której panowanie może jej się wymknąć z rąk.
Chciała, by wszystko powróciło do stanu takiego, jak przed
pojawieniem się panny McDougall i tamtym wieczorem, by
świat znowu ograniczał się do niej, Delwara i fortepianu.
Tak sobie przynajmniej wmawiała, siląc się, by zachować
trzezwy umysł, bo oczywiście w jej wyobrazni jawiły się
także inne pragnienia. W nocy śniła, że się znajduje w
objęciach Delwara, że czuje jego gorące wargi. Cóż, nie miała
przecież władzy nad tym, co nawiedzało ją w nadrannych
marzeniach.
A Delwarowi zdawało się chwilami, że popada w
szaleństwo. Czy tamten pocałunek to złudzenie, wytwór jego
wyobrazni, coś, co mu się przywidziało? Przyjaciele
przychodzili się do niego na rozmowy, próbowali rozbudzić w
nim na nowo zapał do koncertów, recitali i występów, ale nie
baczył na ich perswazje. Rankiem, oczekując popołudnia,
wypuszczał się na długie spacery. Pisał do Ady listy, których
nie wysyłał; wygłaszał przemówienia, których nie miała nigdy
usłyszeć.
Delwar nie był jednak człowiekiem praktycznym, wprost
przeciwnie, był romantykiem. Nie spędzał dni na układaniu
zawiłych planów, jak to pewnego razu podbije serce Ady,
uczyni ją swoją narzeczoną. Nie przygotowywał argumentów
dla pozyskania Wystona McGratha, nie pisał do sióstr o
pieniądze na założenie rodziny. Podobnie jak Ada nie myślał o
małżeństwie. Ona była jego uczennicą, on jej nauczycielem.
Stanowiło to przepaść nie do przebycia, ich wzajemny
stosunek nie mógł ulec zmianie.
Aż pewnego dnia wpadła Delwarowi do głowy nowa
myśl. Zamówił pocztą w Londynie nuty, a gdy nadeszły
pewnego pięknego poranka wręczył rachunek Wystonowi. Po
południu rozłożył pachnące farbą drukarską arkusze na
fortepianie i, spacerując niecierpliwie po pokoju muzycznym,
czekał na zjawienie się Ady.
- Mam dla ciebie coś nowego do nauki - oznajmił, gdy
weszła, spokojna i opanowana jak zwykle. - "Fantazja F moll" [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl