[ Pobierz całość w formacie PDF ]

młodej artystki filmu.
Jest pewne, że Eva nie cierpiała Leni całą swoją kobiecością.
Ale ponieważ liczą się tylko rezultaty, czyż nie odniosła w końcu triumfu nad panią
"Pompadour", przypieczętowując swój związek z najbardziej podejrzliwym kawalerem Rzeszy
małżeństwem naznaczonym pieczęcią śmierci?
Rozdział 8
Człowiek ma naturalne skłonności do okazywania się niewdzięcznym.
Hitler Trzeba przyznać, że Hitler, który w życiu codziennym mógł być w drobnych
sprawach zadziwiająco skąpy, zawsze potrafił okazać wdzięczność względem tych, którzy oddali
mu jakąś przysługę.
Przy takich okazjach wykazywał niezwykłą szczodrość.
Nie brała się ona jedynie z troski o wyrobienie sobie reputacji człowieka hojnego i
potrafiącego się odwdzięczyć, lecz wynikała też z faktu, że gest dawania i nagradzania sprawiał
mu autentyczną przyjemność.
W pierwszych latach po przejęciu władzy miał jeszcze zwyczaj osobistego wybierania
wszystkich prezentów, które zamierzał wręczyć.
Nieraz widziałam, jak intensywnie zastanawiał się nad tym, co mogłoby komuś sprawić
przyjemność.
Powtarzał mi jako lejtmotyw: "Wiem, jak niewdzięczność boli, choć tak łatwo okazać się
wdzięcznym".
Ta skwapliwość, z jaką Hitler wynagradzał najmniejszą osobistą przysługę, a także
żarliwość, z jaką reagowano na jego życzenia, stały się dla beneficjentów prawdziwym zródłem
korzyści.
Pośród niektórych jego współpracowników istniało coś w rodzaju nadlicytacji w
oferowaniu mu małych prezentów z przeróżnych okazji.
Bardzo często gesty te były inspirowane wyłącznie chłodną kalkulacją, że po stokroć się
zwrócą.
Zwyczaj wręczania sobie prezentów został tym samym oficjalnie w Trzeciej Rzeszy
uświęcony.
Goering potrafił wspaniale ten stan rzeczy wykorzystywać.
Zawziętość, z jaką starał się on o honorowe kierownictwo najbardziej nieprawdopodobnych
organizacji, od prezesa związku złotników po stanowisko wielkiego łowczego Rzeszy, nie
wynikała tylko z jego bezmiernej pychy, ale również z chęci przejęcia królewskich prezentów,
jakie się na tych stanowiskach otrzymywało.
Hitler był daleki od upodobań do bogactwa, które tolerował u Goeringa.
Był w pełni szczęśliwy i zadowolony, gdy mógł wypocząć w swoim mieszkaniu w
Monachium, gdzie gromadził, aż do końca wojny, wszystkie graty kupowane w latach walki o
władzę.
Miał zwyczaj mówić: "W Monachium czuję się jak u siebie.
Wszędzie, gdzie spojrzę, natykam się na jakąś drobną rzecz, maleńki obrazek, pościel
nawet, które wywołują wspomnienia zmagań, wyrzeczeń, ale też szczęścia.
Całe umeblowanie kupowałem po trochu z oszczędności, często okazyjnie.
Towarzyszyła mi wtedy moja siostrzenica Geli i nie jest to najmniej ważny z powodów, dla
których moje serce jest z tym miejscem związane".
Hitler uwielbiał dzieci.
W pierwszych latach po zdobyciu władzy kieszenie miał zawsze wypełnione czekoladkami,
które z promieniującą radością rozdawał tłumom dzieci, które przybiegały zobaczyć "pana
Hitlera".
Nie jestem w stanie powiedzieć, w jakiej mierze to rozdawanie słodkości było inspirowane
przez tanią propagandę.
Jestem przekonana, że w części odpowiadało ono jego serdecznej sympatii dla młodzieży.
Jak we wszystkim, co robił Hitler, także tutaj trzeba odróżnić dwie tendencje.
Dobrą i złą, prawdziwą i fałszywą, idealistyczną i materialistyczną, które pożenione były u
niego tak intensywnie, że naprawdę trudno było oddzielić cnotę od przywary.
Jedynie wtajemniczeni przenikali tę diabelską grę, dzięki czemu mógł zachowywać twarz
w najbardziej kompromitujących okolicznościach - tak właśnie wykorzystywał swe
komedianckie umiejętności.
Hitler był bardzo złym psychologiem.
Tak jak u kobiet zawsze imponowały mu smukłość i piękne suknie, tak u mężczyzn
twardość, zdecydowanie i żołnierski sposób bycia.
Również, jeśli chodzi o dzieci, jego oceny często były wydawane zbyt pochopnie.
Chciałabym zilustrować dziwne przypadki Hitlera poprzez historię małej Berneudi,
pięcioletniej dziewczynki o wielkich, niebieskich oczach i bujnych blond włosach, którą
zauważył pewnego dnia w zbiegowisku dzieci, które przybiegły do Berghofu, aby go pozdrowić.
Tak się zachwycił tą małą, że pozwolił jej przychodzić do siebie zawsze, gdy tylko będzie
mogła.
Przez trzy lata jej matka odgrywała rolę gwiazdy, przyprowadzając swą córeczkę z
najprzeróżniejszych okazji.
Hitler zawsze traktował małą z ojcowską delikatnością i wiele razy się z nią fotografował.
Pewnego dnia anonimowy list brutalnie zakończył te miłe spotkania.
Denuncjował on matkę dziewczynki jako pół-%7łydówkę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl