[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ciężkie brzemię.
Czułaby się nielojalna, dyskutując o rodzinnych sprawach przy Teresie. Przy mnie nie czulą się
zdrajczynią, być może dlatego, iż wiedziała o mojej miłości do Isabeili, Kochała Isabellę, kochała
całym sercem i nie mogła przestać o niej myśleć, jak również nic mogła zrozumieć tego, co Isabella
zrobiła.
To jest tak niepodobne do niej, tak bardzo niepodobne, Hugh. Ten mężczyzna na pewno rzucił
na nią czary. Przedziwny, bardzo niebezpieczny człowiek. Zawsze tak myślałam. A przecież Isabella
zdawała się tak szczęśliwa, tak doskonale szczęśliwa. Ona i Rupert wyglądali na stworzonych dla
siebie. Nic z tego nie rozumiem. Ryli szczęśliwi, prawdziwie szczęśliwi. Nie sądzi pan, że byli?
Powiedziałem na wyczucie, że tak, owszem, sądzę, że byli. Chciałem dodać, że czasami nie
wystarcza samo szczęście, lecz prawdopodobnie lady Tressilian tego by nie zrozumiała.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ten okropny człowiek odciągał ją od nas w jakiś sposób, że
działał na nią jak hipnotyzer. Lecz Addie powiada, że nie. Ona uważa, że Isabella nigdy nie zrobiłaby
niczego wbrew swojej woli czy nieświadomie. Nie wiem, jak było naprawdę. Niczego nie
rozumiem.
Przyznałem w duchu, iż słuszność leży po stronie lady St Loo.
Czy myśli pan, że się pobrali? I gdzie mogą być? pytała lady Tressilian.
Zapytałem, czy nie mają od Isabeili żadnej wiadomości, choćby najkrótszej.
Nie, ani słowa. Jedynie list, który zostawiła, odchodząc. Zaadresowany do Addie. Pisze w nim,
iż nie spodziewa się, by Addie jej kiedykolwiek przebaczyła i że prawdopodobnie Addie ma w tym
racje. I jeszcze jedno: Nie widzę sensu w mówieniu, że jest mi przykro z powodu bólu, jaki
zapewne sprawię. Gdybym istotnie odczuwała jakąś skruchę, nic zrobiłabym lego, co robię. Być
może Rupert mnie zrozumie, ale może i nie. Zawsze będę was wszystkich kochać, nawet jeśli się już
nigdy nic zobaczymy .
Lady Tressilian popatrzyła na mnie oczami pełnymi łez.
Ten biedny chłopiec, ten biedny, biedny chłopiec. Kochany Rupert. Tak bardzo przypadł nam
wszystkim do serca.
Przypuszczam, że ciężko to przeżył.
Nie widziałem Ruperta od ucieczki Isabelli. Opuścił St Loo następnego dnia. Nie wiem do dziś,
dokąd się udał i co robił. Do swojej jednostki w Birmie dołączył dopiero po tygodniu.
Lady Tressilian żałośnie potrząsnęła głową.
Był tak uprzejmy, tak miły dla nas wszystkich. Nie chciał jednak o tym mówić. Nikt nie chce o
tym mówić. Westchnęła. Mimo to ja nie mogę przestać się zastanawiać, gdzie oni są i co
robią. Czy się pobrali? I gdzie będą mieszkać?
Lady Tressilian miała typowo kobiecy umysł. To znaczy prosty, praktyczny, zajęty powszednimi
sprawami. Już teraz, nawet sobie tego wyraznie nic uświadamiając, wznosiła w sercu fundament pod
przyszłe życie Isabelli: małżeństwo, dom, dzieci. Aatwo wybaczała. No i kochała Isabellę. To, co
Isabella zrobiła, było szokujące. Było haniebne. Upokarzało rodzinę. Ale także było romantyczne. A
lady Tressilian też była romantyczna.
Jak powiedziałem, moja pamięć o następnych dwóch latach pobytu w St Loo jest mglista. Odbyły
się wybory uzupełniające, które (dużą większością głosów) na powrót wprowadziły Wilbrahama do
parlamentu. Nawet nie pamiętam, kto był kandydatem Partii Konserwatywnej zdaje mi się, że
jakiś wiejski dżentelmen o nieposzlakowanym życiorysie, lecz bez charyzmy. Polityka, kiedy tylko na
jej scenie zabrakło Johna Gabriela, przestała mnie interesować. Zająłem się własnym zdrowiem.
Poszedłem do szpitala i poddałem całej serii operacji, które jeśli mi nie zaszkodziły, to i niewiele
pomogły. Teresa i Robert nadal przebywali w Polnorth House. Trzy stare damy opuściły zamek St
Loo i zamieszkały w małym wiktoriańskim domu z przyjemnym ogrodem. Sam zamek został wynajęty
na rok jakimś ludziom z północy Anglii. Osiemnaście miesięcy pózniej Rupert St Loo wrócił do kraju
i ożenił się z bogatą Amerykanką. Mieli, jak mi doniosła Teresa, ambitne plany całkowitego
odnowienia zamku, czekali tylko na odpowiednie zezwolenia. Wbrew logice nie znosiłem myśli o
odnawianiu zamku St Loo.
Gdzie przebywali Gabriel i Isabella i czym on się zajmował tego nie wiedział nikt.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]