[ Pobierz całość w formacie PDF ]

je się w twojej duszy.
Na myśl o tym, co wypisywał w listach adresowanych do Clarissy, Adama ogarnął
wstyd. Powinien był zachować te słowa dla kobiety, która naprawdę na nie zasługiwała.
- To już przeszłość. Jeśli chcesz usłyszeć prawdę, oto ona: nasz romans definityw-
nie się zakończył. Nie przyjdę już do ciebie niczym pies z podkulonym ogonem. Mam
żonę.
- A cóż to zmienia? Ja przez cały czas miałam męża i jakoś ci to nie przeszkadzało.
Wzmianka o Timie sprawiła, że zakłuło go w sercu.
- Bardzo mi przeszkadzało. Tim jest moim dobrym przyjacielem.
- A ja twoją kochanką.
- Byłą kochanką. Nie usprawiedliwiaj naszej zdrady, sugerując, że miała coś
wspólnego z miłością. Kierowało nami wyłącznie pożądanie. Gardzę sobą na myśl o tym,
co zrobiłem.
Clarissa się roześmiała.
- Jeśli dobrze pamiętam, wtedy nie wydawałeś się szczególnie zakłopotany. Wiem
również, że nie dręczyły cię wyrzuty sumienia i potrafiłeś sobie z tym poradzić.
- Czy przypadkiem nie dlatego tak ochoczo przystąpiłaś do uwiedzenia mnie, żeby
dokuczyć mężowi? Nasz romans sprawiał ci tym większą radość, im bardziej ranił Tima.
- Postrzegałam to jako wyzwanie - przyznała. - Chciałam sprawdzić, czy moje
wdzięki okażą się silniejsze od twojego wątpliwego honoru. Złamałeś się natychmiast jak
suchy patyk, a teraz myślisz, że milczenie, odległość i pospieszne małżeństwo wystarczą,
R
L
T
byś odzyskał wolność? Zapomniałeś już, że w przeszłości próbowałeś podobnej sztucz-
ki? Wytrwałeś sześć miesięcy, a potem błagałeś na klęczkach, żebym pozwoliła ci wró-
cić do swojego łóżka. - Przechyliła głowę na bok i uśmiechnęła się do tego wspomnienia.
- To było doprawdy zabawne. Zastanawiam się, do czego zmuszę cię tym razem, kiedy
już znudzisz się swoją mieszczką i znowu zapragniesz mnie.
Słysząc to cyniczne wyznanie, Adam zrozumiał, że naprawdę nie chce mieć nic
wspólnego z tą przebiegłą i w gruncie rzeczy zimną kobietą. Poczuł, że ostatecznie się od
niej uwolnił.
- Wpędziłaś mnie w pułapkę swoimi plugawymi sztuczkami i umizgami. Przycho-
dziłaś do mnie wtedy, gdy miałem kłopoty, byłem samotny lub zbyt pijany, by przejmo-
wać się tym, co robię. Wykorzystałaś moje słabości i wzięłaś to, na czym ci zależało, a
po wszystkim zostawiłaś mnie na samym dnie, przeklętego i zhańbionego. W takim wła-
śnie stanie poznała mnie Penny, i to ona mnie uratowała. Kilka krótkich tygodni wystar-
czyło, bym zmienił się w człowieka, jakim zawsze pragnąłem być. Nie mogę ofiarować
żonie tego, na co naprawdę zasługuje, ponieważ nie posiadam niczego, co dorównałoby
wielkoduszności, jaką mi okazała. Kocham ją, Clarisso, a ciebie nie kochałem nawet
przez moment.
Roześmiała mu się prosto w twarz.
- Cóż, wygląda na to, że zmieniła cię w typ człowieka, którym gardzę. Napchała ci
do głowy romantycznych bredni. To, co wziąłeś za szczerość, to czcza gadanina.
Adam poczuł ogromną ulgę, jednak gdy zobaczył przebiegły wyraz jej twarzy,
wiedział, że nie pozwoli mu odejść tak łatwo.
Tymczasem Clarissa mówiła dalej:
- Skoro darzysz ją prawdziwą miłością, to pewnie jest ona wzajemna. Sądzę więc,
że Penny stanie przy twoim boku, ramię w ramię, kiedy ujawnię światu szczegóły łączą-
cego nas romansu. Drobiazgowo opisałeś wszystko to, co uczyniliśmy, oraz to, co pra-
gnąłeś ze mną robić. Mogłabym wysłać te listy twojej żonie. A może raczej powinnam
dołączyć je, niby przypadkiem, do porannej korespondencji Tima? Albo zawiezć je do
Londynu i odczytać naszym przyjaciołom. Jestem przekonana, że byliby podekscytowa-
ni.
R
L
T
Na myśl o tym Adama ogarnął gniew. Gdyby Clarissa spełniła grozbę, Timothy nie
mógłby udawać, że nie wiedział o romansie żony i najbliższego przyjaciela, musiałby
zareagować. Niewykluczone, że doszłoby do pojedynku. William nie kryłby dezaproba-
ty, podobnie jak początkowo na wieść o pospiesznym małżeństwie Adama i głupstwach,
które zdarzyło mu się wcześniej popełnić. Czy moim przeznaczeniem jest dostarczać
Williamowi ciągłych rozczarowań i stanowić dla niego antywzór? - zadał sobie w duchu
pytanie Adam.
A co z Penny? Ona najbardziej ucierpi, jeśli Clarissa ujawni szczegóły romansu.
Nie był pewien, czy wykaże zrozumienie, mimo że ich wzajemna relacja układała się
harmonijnie. Czy znajdzie w sobie dość siły, by trwać przy nim, czy się od niego odwró-
ci?
Czy istniało jakieś wyjście z tej sytuacji? Mógł wrócić do Clarissy, by na jakiś czas
zamknąć jej usta, licząc na to, że w końcu znudzi się nim i da mu spokój. Problem w
tym, że takie rozwiązanie mogłoby skrzywdzić ukochane przez niego osoby jeszcze bar-
dziej. Jak by udowodnił, że wybrał zdradę, bo wydawała mu się mniejszym złem?
Adam uznał, że powinien odważnie stawić czoło problemowi i raz na zawsze od-
ciąć się od Clarissy.
- Zrobisz, co będziesz uważała za stosowne. Powinienem był się tego po tobie
spodziewać, bo jesteś zepsuta do szpiku kości. Spuść miecz na moją szyję. Zasłużyłem
na karę i zdawałem sobie sprawę z tego, że wcześniej czy pózniej mnie ona spotka. Nie
myśl jednak, że pozwolę ci się szantażować. Niezależnie od konsekwencji mojej decyzji
między nami koniec, Clarisso - oświadczył stanowczo i wyszedł z pokoju.
Zrobiło mu się lekko na sercu, chociaż nad jego głową kłębiły się czarne chmury.
R
L
T
Rozdział dwudziesty
Penny zaszyła się w bibliotece. Zapatrzyła się w otwarte okno, przecierając chus-
teczką szkła okularów. Musiała przyznać rację Adamowi: powietrze tutaj było słodsze, a
światło słoneczne jaśniejsze niż gdziekolwiek indziej.
Z zadumy wyrwał ją odgłos otwieranych drzwi. Nagle w progu stanął Timothy
Colton.
Penny wstała i z uśmiechem wyciągnęła w jego stronę dłoń.
- Timothy! Co robisz w Walii?
Stał oparty o framugę i dopiero po chwili Penny zwróciła uwagę na jego wygląd.
Włosy miał potargane, płaszcz brudny, a na dodatek cuchnął whisky, choć nie było jesz-
cze południa.
- Mieszkam tu, podobnie jak Clarissa. W słoneczny dzień można piechotą pokonać
dzielącą nasze posiadłości odległość. - Posłał jej niewesoły uśmiech. - Mąż nie powie-
dział ci o tym?
- Nie.
- Jak myślisz, moja droga, dlaczego zapomniał ci o tym powiedzieć?
Musiał istnieć jakiś powód. Mówił jej przecież, że Tim jest jego przyjacielem
jeszcze z czasów dzieciństwa. Penny wiedziała też, że Clarissa była tu w noc pożaru. Czy
Adam uprzedził ją, że będą sąsiadkami? Pewnie założył, że sama się tego domyśli.
- Jestem przekonana, że nie zrobił tego naumyślnie.
- Doprawdy? To nie powiedział ci również o tym, że od razu po śniadaniu wybrał
się do mojego domu, żeby spędzić trochę czasu sam na sam z Clarissą.
- Nie zrobiłby tego.
- Byłem tam i widziałem ich razem.
- Kłamiesz.
- Czy kiedykolwiek cię okłamałem? Dlaczego mi nie ufasz? - zapytał, patrząc
Penny prosto w oczy. - Kilka dni temu zostawiła mnie w Londynie. Kiedy zorientowałem
się, dokąd pojechała, zamknąłem dom i ruszyłem za nią, choć to nie takie proste, kiedy
się ma dzieci. Oczywiście Clarissa nie miała żadnych skrupułów.
R
L
T
- Mogłabym przysiąc, na co chcesz, że Adam do niej nie pojechał.
- Zostawił konia w naszej stajni, a kiedy podszedłem do domu, zobaczyłem ich
przez okno salonu.
Penny pokręciła głową.
- Jestem pewna, że istnieje jakieś wytłumaczenie.
- Clarissa leżała przed nim nago, Penny. W scenie, którą ujrzałem, nie było nic
niewinnego.
- Zapytam o to Adama, kiedy wróci. - Tak naprawdę nie zamierzała tego zrobić,
tylko udawała, że to, co się stało, ani trochę jej nie obchodzi. - Proszę, żebyś zostawił
mnie samą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl