[ Pobierz całość w formacie PDF ]

— Mów dalej — polecił Jim.
Wyszli z klasy i ruszyli w kierunku parkingu. Kiedy wyszli z budynku, słońce uderzyło w
nich jak młotem.
— Zachował się naprawdę dziwnie. Wziął bluzę, wrzucił ją do śmieci i powiedział, Ŝe mam
jej więcej nie nosić. Kupił mi nową. Nie chciałem się zgodzić, bo naprawdę ją lubiłem, ale nie
zamierzał popuścić. W końcu tak się zezłościł, Ŝe dałem sobie spokój.
Doszli do samochodu. Jim wrzucił teczkę na tylne siedzenie i z przeciągłym zgrzytem
otworzył drzwi.
— Jaki to ma związek z Rayem?
80
— Rayowi ta bluza bardzo się podobała, bo miała na rękawie przyszytą naszywkę z wyprawy
taty. MoŜe pan zauwaŜył, był na niej napis: DOM MARTWEGO CZŁOWIEKA 2000 i
uśmiechnięta czaszka w traperskiej czapce. Tak więc następnego dnia wyjąłem ją ze
śmietnika, przyniosłem do szkoły i dałem Rayowi. Pomyślałem sobie, Ŝe to wstyd, by się
zmarnowała.
— Czy to znaczy, Ŝe kiedy Ray przymarzł do poręczy, miał na sobie twoją bluzę? Tę, która
wisiała w toalecie, kiedy pojawił się tam lód?
Jack skinął głową.
— Zastanawiałem się nad tym i zastanawiałem, i choć to brzmi wariacko, wiedziałem, Ŝe
muszę panu o tym opowiedzieć.
Jim przez dłuŜszy czas milczał i rozmyślał. W końcu stwierdził:
— Myślę, Ŝe skorzystam z zaproszenia, by spotkać się z twoim tatą, pozwól mi jednak
najpierw zająć się rodzicami Raya. Potem zadzwonię do was. Poza tym wiedz, Ŝe słyszałem
juŜ o bardziej zwariowanych sprawach i doceniam, Ŝe zdecydowałeś się opowiedzieć o
swoich niepokojach akurat mnie.
Wsiadł do samochodu, włączył silnik i wyjechał tyłem ze swego miejsca. Jack stał i patrzył za
nim. Nie poruszył się nawet, kiedy Jim minął bramę, wyjechał na ulicę, skręcił i zniknął mu z
oczu. Jakby obawiał się poruszyć, obawiał się, Ŝe jeśli to zrobi, reszta Ŝycia spadnie na niego
jak grom.
Jim przeszedł ścieŜką przed domem Kruegerów przy Burn-side Avenue i zadzwonił do drzwi
wejściowych. Czekając, rozglądał się. Kruegerowie mieszkali w parterowym szarozielonym
domu, nad którym zwisała kwitnąca bugenwilla. W betonowe ścianki werandy powtykano
morskie muszle, nad wejściem umieszczono ręcznie wykonaną ceramiczną
plakietkę, ukazującą cztery uśmiechnięte twarze, najprawdopodobniej naleŜące do rodziny
Kruegerów. Jim ponownie nacisnął dzwonek. Było tak gorąco, Ŝe musiał zlizać pot z warg.
W końcu, wycierając ręce w fartuch, podeszła do drzwi chuda, bladolica kobieta. Jej skóra
wyglądała tak, jakby ją wyprano, włosy miała pozlepiane w strąki i ogólnie sprawiała
wraŜenie mocno zmęczonej. Jim wiedział, Ŝe ojciec Raya Kruegera miał wypadek w trakcie
ładowania palet, wskutek czego doznał powaŜnego urazu i matka musiała utrzymywać
rodzinę z jego odprawy i tego, co mogła zarobić jako sprzątaczka w biurach. Ray teŜ chciał
iść do pracy, uparła się jednak, Ŝe ma poprawić czytanie i pisanie.
— O, pan Rook! CóŜ za niespodzianka! Jak ja wyglądam... rozpalona i spracowana!
— Dzień dobry, pani Krueger. MąŜ w domu?
— Od wypadku jest ciągle w domu. Dlaczego pan nie wchodzi?
Jim wszedł do niewielkiego hallu, zawieszonego zdjęciami rodziny, potem do salonu, gdzie
pan Krueger siedział przed telewizorem. Nogi miał przykryte pledem. Był masywnie
zbudowany, miał byczy kark i potęŜną klatkę piersiową, widać było jednak, Ŝe siła uciekła z
niego jak powietrze z przekłutego balonu. OstrzyŜone tuŜ przy skórze włosy przedwcześnie
posiwiały, a pod oczami miał spowodowane cierpieniem ciemne kręgi.
— Co pana sprowadza, panie Rook? — spytał, biorąc do ręki pilota. Wyłączył transmisję
koszykówki. — CzyŜby Ray znów napytał sobie biedy?
— Odrabia lekcje bardzo sumiennie — powiedziała pani Krueger. — Siada o siódmej i nie
rusza się od stołu, póki nie skończy.
— Poprawia się, prawda? — spytał pan Krueger. — Nie przyszedł pan, by nam powiedzieć,
Ŝe paprze angielski.
Jimowi kompletnie zaschło w ustach.
— Nie chodzi o naukę. Przyszedłem powiedzieć, Ŝe w szkole wydarzył się powaŜny
wypadek. Ray stracił obie ręce. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl