[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przyjrzał się śladom uważnie. Stopy musiały być niewielkie, szerokie, o bardzo krótkich
palcach.
Kim był tajemniczy gość? Czy była to jedna z tych istot ludzkich, o których wspominała
Helia? Nie wydawało się możliwe, aby wegetujące w cieplarnianych warunkach, cofnięte w
rozwoju umysłowym istoty, potrafiły uruchomić dzwig...
Kiedy nastąpiły odwiedziny? Chyba kilkanaście godzin temu, gdyż ślady pokrywała nowa,
cienka warstwa pyłu.
Lecz ślady mówiły tylko o wyjściu owej istoty ludzkiej ze śluzy na platformę dzwigu...
Wejść do wnętrza statku musiała wcześniej. Być może od razu tamtej nocy. po tym, jak go
opuściła Helia. Wyobraził sobie dzikusa plądrującego kabiny... Może uszkodzona została
aparatura kierownicza?
Z niepokojem przekraczał próg przedsionka.
Wygląd korytarza i kabin nie nosił jednak żadnych śladów odwiedzin. Nic się tu nie zmieniło
od chwili, w której opuścili statek. Ale Rost nie ufał pierwszemu wrażeniu.
Szedł od kabiny do kabiny, badał skrupulatnie wszystkie pokłady od sterowni aż po
warsztaty i magazyny. Na próżno. Tajemnicza istota nie pozostawiła żadnych śladów swej
obecności  poza odciskiem bosych stóp na zakurzonej podłodze przedsionka...
Wrócił na koniec do sterowni, jeśli plan miał się udać  należało jak najśpieszniej przystąpić
do jego realizacji. Włączył centralny ośrodek obliczeniowy i począł przygotowywać zadanie.
W rachubę wchodził chyba tylko któryś z księżyców Jowisza lub Saturna. Jeśli zaś
wszystkie są już całkowicie zagospodarowane, trzeba będzie uzupełnić zapasy gdzieś dalej.
Uran, Neptun... Wątpliwe, aby i tam władała niepodzielnie cywilizacja Ziemi. A bez uzupełnienia
zapasów nie ma mowy o dalszym locie. Materii pozostało zaledwie na kilka większych manewrów w
obszarze Układu Słonecznego.
Podszedł do tablicy sterowniczo-kontrolnej piątego zespołu roboczego i spojrzał na
wskaznik zapasu materii w głównym zbiorniku. W pierwszej chwili sądził, że go wzrok myli,
lecz to nie było złudzenie! Sprawdził jeszcze wskazniki rezerwowych zbiorników. To samo!
Dysponował pełnym zapasem materii! Czy możliwe, aby w ciągu dwóch dni zdołano wypełnić
76
zbiorniki nie ruszając statku z miejsca? W najlepszych warunkach, przy pełnym obciążeniu
energetycznym, zajmowało to osiem dni.  Upychacze atomów nie mogły przecież
działać szybciej. Jednak to, w jaki sposób uzupełniono zapasy, nie było w istocie tak ważne.
Ziemia dysponowała przecież techniką bogatszą o trzysta osiemdziesiąt wieków postępu.
Ważniejszym pytaniem było: dlaczego to zrobili? Chcą ułatwić Im opuszczenie Układu Słonecznego?
To chyba nie ulega wątpliwości! Ale dlaczego? Dlaczego chcą, aby odlecieli? Czy
możliwe, aby... bali się ludzi z zamierzchłej przeszłości?
Ta myśl w pierwszej chwili wydała się Rostowi absurdalna. Nie odrzucił jej jednak. Potwierdzała w pełni
jego przypuszczenia i obawy  a to znaczyło dla niego wiele. Przede
wszystkim szukał w niej odpowiedzi na pytanie, w jakim stopniu władza rządzących Ziemią
istot jest ograniczona. Czyżby rzeczywiście można obudzić z letargu tych, którzy  przestali
chcieć ?...
Wzdrygnął się. Uczuł dotknięcie czyjejś ręki na ramieniu. Odwrócił się gwałtownie, gotów
stoczyć walkę z niespodziewanym napastnikiem. Ale za nim stała tylko Mia.
 Przestraszyłam cię...  powiedziała, jakby się usprawieliwiając.
 Myślałem, że... to oni. Patrzyła na niego z głęboką troską.
 Czy to prawda, że chcesz odlecieć?
 Tak!  potwierdził z determinacją.  Skąd wiesz?
 Powiedziała mi... Helia. Wiesz przecież. Ona...
 Wiem. Ale to minie. Minie, jak zły sen. Będzie normalna. Taka jak my. Gdzie...  rozpoczął
i urwał niespokojnie.
 Jej tu nie ma. Została.
 Jak to? Została na dole? Po co? Na co czeka? Nie mamy czasu! Dostrzegł w jej oczach
jakiś niepokojący wyraz.
 Ona nie czeka. Odeszła.
 Dokąd?!
 Tam...
Nerwowy skurcz wykrzywił twarz Rosta. Stał wyprostowany, z pochyloną naprzód głową i
wpatrywał się oczami pełnymi zdziwienia i lęku w Mię.
 Dlaczego... pozwoliłaś jej... odejść?
 Nie masz prawa żądać od niej...
 Co ty mówisz?!  przerwał jej wzburzony.  To byłaby zbrodnia pozostawić ją w tym
stanie! Chodz! Idziemy!  chwycił ją za rękę.
 Czekaj! Chodzi o to...
77
 Nie! Trzeba ją dogonić, zanim przekroczy granicę lasu. Chodz! Albo nie!  Zmienił nagle
zamiar.  Zostań tu. Czekaj na nas. Tak będzie lepiej.
Skoczył ku drzwiom.
 Rost!!!
 Pilnuj statku!
Wybiegł ze sterowni.
*
Gdy dotarł do śluzy, Helia dochodziła już do skraju lasu.
 Stój! Helia!  zawołał jak mógł najgłośniej, ale chociaż okrzyk dotarł do jej uszu, widocznie
nie zrozumiała słów, gdyż tylko machnęła ręką kilkakrotnie na pożegnanie i zniknęła
w zaroślach.
Zdawał sobie sprawę, że zjazd dzwigiem i bieg na przełaj przez kosmodrom pochłonie
zbyt wiele czasu. Nie dogoniłby jej, zanim przekroczy linię  mgieł . Lecz jeszcze nie wszystko
było stracone. Skoczył do przedsionka i pochwycił plecowy motolot.
Zapięcie pasów zajęło zaledwie kilka sekund. Zwist wyrzucanego z dysz powietrza przerwał
ciszę panującą dotąd na kosmodromie. Maszyna uniosła Rosta w górę i pomknęła w kierunku
lasu. Helii już, co prawda, nie widział, ale pamiętał dobrze, w którym miejscu zniknęła
jej ciemna sylwetka.
Po chwili leciał już nad koronami sosen. Widział wyraznie w dole niskie krzaki jałowca i
kępy wrzosu. Na próżno jednak wypatrywał Helii. Czyżby zdążyła już przekroczyć  granicę ?
Pole siłowe musiało być gdzieś niedaleko.
Wzbił się nieco wyżej, aby ogarnąć wzrokiem szerszy obszar lasu i powoli zataczał w powietrzu koła,
zbliżając się, to znów oddalając od skraju lądowiska. Nagle wydało mu się, że dostrzega w odległości
kilkudziesięciu metrów wśród zarośli ciemną sylwetkę ludzką. Pchnął natychmiast maszynę w tym
kierunku, ale las w tym miejscu był gęstszy i korony sosen zasłoniły pole widzenia.
Zniżył lot. Jeszcze jedna, niemal odruchowa próba przeskoczenia gęstwiny i nim zdążył
uświadomić sobie co się stało, niespodziewanie otoczył go mleczny obłok.
Oślepiający błysk. Jakaś potężna siła zepchnęła ciało Rosta w dół, podrzuciła w górę, potem
znów pchnęła w dół. Uderzył nogami o coś twardego i przekoziołkował, padając na
wznak.
Mgła pierzchła. Rost zerwał się z ziemi, lecz nim zdążył ponownie włączyć silnik, z przerażeniem ujrzał, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl