[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jego wrogów, co pozwala sądzić, iż Dabaiba była transformowaną boginią słońca. Pielgrzymi przybywali
z daleka do jej świątyni w Uraba, przynosząc kosztowne prezenty i ofiary ludzkie, które najpierw bywały
zabijane, a następnie spalane, tak aby wonny zapach pieczonego ciała mógł wdzięcznie trafić do nozdrzy
bogini. Niektórzy opisują ją, jako miejscową księżniczkę, której rządy znaczyła wielka mądrość i wiele
cudów, a która została ubóstwiona po śmierci. Oddawano jej również cześć, jako matce Stworzyciela,
twórcy słońca, księżyca i wszelkich rzeczy niewidzialnych i tej, która zsyła błogosławieństwa, która
wydaje się działać, jako mediatorka pomiędzy ludzmi, a jej synem, gdyż ich modlitwy o deszcz były
adresowane do niego, choć to ona jest opisywana, jako ta, która kontroluje opady i raz, kiedy zaniedbano
obrzędów ku jej czci, zesłała ona poważną suszę na kraj. Kiedy potrzeby ludzi były bardzo pilne,
wodzowie i kapłani pozostawali w świątyni poszcząc i modląc się ze wzniesionymi rękami; ludność w
tym czasie przestrzegała czterodniowego postu, kalecząc swe ciała i myjąc twarze, które inaczej
pomalowane bywały farbami. Post ów był tak ścisłym, iż nie wolno było tknąć żadnego mięsa, ani napoju,
aż do czwartego dnia, kiedy to wolno było zjeść jedynie zupę z mąki kukurydzianej. Sami kapłani byli
zaprzysiężeni co do stałej czystości i abstynencji i ci z nich, którzy złamali śluby w tych sprawach, bywali
paleni lub kamienowani na śmierć. Ich świątynie otoczone były murami i utrzymywane w skrupulatnej
czystości; złote trąby i dzwonki z kamiennymi kołatkami, wzywały ludzi na nabożeństwa."
RODZIME RASY PACSTW NAD PACYFIKIEM
Na niższym stopniu cywilizacyjnym znajdujemy ofiary ludzkie już niezle ustabilizowane, według
linii historycznych, gdzie świątynie i kapłaństwo są wciąż jeszcze niezbyt znaczącymi. Tak więc,
Tupinambosi z północno-wschodniej Brazylii, praktykowali formę ofiary, która zarazem przypomina
rytuał indyjskich Khondów oraz lepiej znany rytuał z Meksyku, tak często opisywany. U niższych
plemion ofiara ludzka figuruje pierwotnie, jako akt czy to przebłagiwania własnych zmarłych, poległych
na wojnie, czy też zaopatrywania ich w żywność w innym świecie, jako że stali się oni bogami dzięki
temu, że polegli w walce i po wtóre, jako akt sakramentu. Tupinambosi starali się w walce nie tyle zabić,
co schwytać wrogów i kiedy mieli już jeńca, był on zabierany do ich wsi w tryumfalnym pochodzie i
witany muzyką na piszczałkach, zrobionych z kości poprzednich jeńców. Przez cały rok był on
traktowany troskliwie, dobrze karmiony i zaopatrywany w upatrzoną dziewczynę, jako żonę i służącą.
Wreszcie w dniu festiwalu, bywał on przybrany w pióra i uroczyście prowadzony na miejsce ofiary, gdzie
jego ciało było natychmiastowo cięte na kawałki i rozdzielane pomiędzy głowami domów, czy
pomniejszymi wodzami, lub też spożywane na ogólnym bankiecie. Jeśli miał on dziecko ze swą żoną,
było ono wychowywane, podobnie jak pomiędzy Khondami, dla takiego samego celu.
Bardziej ogólną praktykę poświęcania dzieci, która była pierwotnym przeżytkiem w Azji
Centralnej, potwierdzają liczne ślady wśród północno-amerykańskich Indian. Tak więc ci z Florydy w
czasach hiszpańskiej konkwisty, opisywani są, jako ofiarujący pierworodne dzieci słońcu i w Wirginii
praktykowana była czasami ofiara z "jednorodzonego syna". Bardziej ogólną wydawała się prosta
praktyka poświęcania chłopców bóstwu Oki oraz innym bóstwom. Utrzymywano, że Oki miał rzekomo "
ssać krew z lewej piersi" i teoria ofiary wydawała się zabezpieczać powodzenie w wojnie.
Ale dodatkowo praktykowana tam była coroczna wiosenna ofiara - przykłady której zdarzały się
tak pózno, jak w roku 1837 czy 1838, według zasady Khondów, czyli dla zapewnienia dobrych zbiorów,
przy czym przebłagiwanym bóstwem w tym przypadku była "wielka gwiazda" Wenus. Więzniowie byli
zwykłymi ofiarami, a ostatnim i najlepiej znanym przypadkiem była tam ofiara dziewczyny z plemienia
Siouxów, która została przywiązana do pala i zabita strzałami. Zanim umarła, kawałki jej ciała zostały
wycięte na okropną modłę Khondów i krew jej spływała na młode nasiona kukurydzy.
Po ofiarach ludzkich, najwyżej cenionymi pomiędzy niektórymi z plemion, były ofiary z białego
psa, jako że pies był dla czerwonoskórych cenioną posiadłością a biel uważana była pomiędzy nimi,
podobnie jak u Greków i Rzymian, za oznakę czystości i wyróżnienia wśród zwierząt. Zawsze było to coś
ważnego, lub typowo pożądanego, które musiało być ofiarowane bóstwu. We wszystkich tych
przypadkach akt ofiary wydawał się leżeć blisko aktu sakramentu, w którym, jak wiemy, identyfikacja
bóstwa z ofiarą, czy to jako totemem, czy też inaczej, bywała normalną koncepcją. Biały pies, podobnie,
jak ofiara w starożytnych misteriach dionizyjskich u Greków, wydawał się czasami być rozrywany na
kawałki i spożywany. Ale istnieje przytłaczająca liczba świadectw, aby udowodnić, iż pomiędzy
czerwonoskórymi z czasów hiszpańskiej konkwisty, kanibalizm religijny był czymś zwyczajnym.
Z zasady, być może, byli to jeńcy wojenni, którzy bywali zjadani i istnieje zapis, że kiedy w
czasie wojny na Florydzie w 1528 roku, wygłodzeni Hiszpanie zmuszeni byli jeść ciała swych zmarłych
towarzyszy, miejscowa ludność, która miała w zwyczaju zjadanie swoich jeńców, przejęta była terrorem -
i to pomimo tego, iż nie mieli oni żadnego rolnictwa i żywili się cały czas przypadkowo znalezioną
żywnością. Ale chociaż pewne plemiona były antropofagami jedynie na bazie wojennej, istnieje jednak
wystarczająco dużo ewidencji wśród innych, iż kanibalizm zdarzał się i pod innymi z religijnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl