[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odzyskując panowanie nad sobą. - Och, gdyby tu była Lizzie! Spytam Bel, na kiedy
166
ustalić termin ślubu. Miranda i Alice też mi chyba pomogą? Przede wszystkim
powinniśmy się jednak naradzić z Bel. Ona jest w tym naprawdę bardzo dobra! Czy
prędko mamy się pobrać? Jak myślisz? Co powinnam włożyć na siebie? Czy będziemy
mieszkać koło Regent's Park, w jednej z tych nowych willi? Wszyscy zzielenieją z
zazdrości! Chyba należałoby urządzić dziś wieczorem przyjęcie, żeby obwieścić o
naszych zaręczynach!
Jacindo! - zawołał książę, schylając głowę nad jakimś niezbyt ważnym listem leżącym na
jego wielkim biurku, jakby potrzebował chwili na to, by uświadomić sobie, że musi komuś
oddać siostrę.  Jeszcze jedno, nim zaczniesz robić sto rzeczy naraz i wybiegniesz stąd
Bóg jeden wie gdzie.
O co chodzi?
Hm... jakby to powiedzieć... - zaczął życzliwym tonem, ale z pewną domieszką ironii -
otóż włożyłaś suknię na lewą stronę. - Rzucił Rackfordowi ostre, wiele mówiące
spojrzenie, a potem odprawił ich gestem dłoni.
Trzy tygodnie pózniej, pewnego przedpołudnia, Jacinda i Rackford pobrali się na
prywatnej ceremonii w Knight House. Białe, dwuskrzydłowe drzwi otworzono na oścież,
żeby zrobić miejsce około pięćdziesięciorgu gościom. Robert poprowadził Jacindę
zaimprowizowanym przejściem poprzez tonący w kwiatach salon i oddał ją
narzeczonemu.
Lizzie, jej jedyna druhna, sentymentalnie siąkała nosem, gdy Rackford z głębokim
przekonaniem wypowiedział swoje:  tak, chcę", trochę może za mocno ujmując Jacindę
pod ramię.
Kątem oka dojrzała, że jej bratowe wymieniają rozrzewnione spojrzenia. Rackford
oczarował je swoją powściągliwością, a chłopięcą wręcz żarliwością ujął sobie całą swoją
nową rodzinę. Dlatego też z prawdziwą przykrością przyjęto decyzję jego rodziców,
którzy nie przybyli na ślub. Markiza Truro znalazła wprawdzie jakąś wymówkę, lecz był to
niewątpliwy afront.
Pastor zwrócił się do Jacindy z powagą:
- Czy ty, Jacindo Knight, chcesz pojąć tego oto mężczyznę za swego prawnie
poślubionego małżonka, przyrzekając mu miłość, cześć i posłuszeństwo?
Obydwoje spojrzeli na siebie z niejakim powątpiewaniem, niepozbawionym jednak
humoru.
- I... czy obydwoje przyrzekacie żyć wspólnie, tak w bogactwie, jak w biedzie, w chorobie
i w zdrowiu?
Jacinda zrobiła długą pauzę. Rackford spojrzał na nią ze strachem. Rzuciła mu
łobuzerskie spojrzenie.
- Przypuszczam... że tak.
Pastor przyjął tę odpowiedz z pewnym zakłopotaniem. Lucien zakaszlał głośno, żeby
zatuszować śmiech. Stał razem z nimi przed ołtarzem, bo Rackford poprosił, żeby był
jego drużbą.
Ceremonia skończyła się za to całkiem jak należy. Pastor był rozpromieniony, panna
młoda zarumieniona, a pan młody wyglądał, jakby pękał z dumy, ale wewnątrz niego
kłębiły się rozmaite uczucia.
167
- Staliście się mężem i żoną. Może pan pocałować pannę młodą - dodał pastor.
Rackford zwrócił się ku niej z przewrotnym błyskiem w oku, lecz zdołał zachować godną
podziwu powściągliwość, ograniczając się do jednego jedynego serdecznego
cmoknięcia. Rodzina i przyjaciele przyjęli z aplauzem składanie podpisów na akcie
małżeństwa, a potem otoczyli ich tłumnie. Lizzie chwyciła Jacindę w objęcia. Rackford
przyjął gratulacje od swej nowej rodziny z dyskretnym rumieńcem.
Po ślubie Bel kazała podać znakomite śniadanie, a po nim wspaniałe weselne ciasto.
Rackford często ujmował żonę za rękę, co sprawiło, że jeszcze mocniej czuła na palcu
obecność małżeńskiej obrączki, która wiązała ją z nim na zawsze.
Wprost nie mogę uwierzyć, że będziecie podróżować po kontynencie przez całe trzy
miesiące! - zawołała Lizzie, wzdychając z lekką zazdrością.
No, rzeczywiście! - zawtórowali jej Reg i Justin.
Wiem, że może się to wydawać ekstrawaganckie, ale tyle właśnie czasu zajmie
wybudowanie naszego nowego domu w Regenfs Park - wyjaśniła wesoło Jacinda.
Przyjaciele Rackforda siedzieli przy stole razem z nimi. Jacinda nadzwyczaj miło
przyjmowała względy, którymi obdarzali Lizzie. Aleca posadzono daleko, na drugim
krańcu stołu, razem z lordem Griffithem, Damienem i Mirandą. Ostatnie kilka tygodni
spędził w wiejskiej willi lady Campion. Pogratulował co prawda Rackfordowi, ale Jacinda
przyjęła jego uściski chłodno. Złamana kostka zrosła się i Alec wyglądał równie zgrabnie i
przystojnie, jak niegdyś, lecz spojrzenie błękitnych oczu nie było już tak wesołe, a w
śmiechu pobrzmiewała gorzka nuta, na którą -jak uważała - solidnie sobie zasłużył.
Lizzie nie patrzyła nawet w jego stronę.
- To nadzwyczajne - mruknęła, starannie ukrywając zaciekawienie. - Gdzież się
wybieracie?
- Wszędzie! Odbędziemy prawdziwą wielką podróż, prawda, kochanie? Rackford nigdy
nie był za granicą. - Uśmiechnęła się do niego, ściskając porozumiewawczo jego dłoń. -
Paryż, Rzym, Florencja...
Możecie w Calais natrafić na Acera i Daphne - bąknął Reg.
Pojechali raczej na północ - poprawił go Justin.
Do Gretna Green - przytaknęła mu Jacinda. - Słyszałam to od znajomych.
Wydarzył się bowiem największy skandal tego sezonu. Acer uprowadził Daphne po bójce
u Almacka! Helena i Amelia zdradziły jej, że to lady Erhard od samego początku tak
kierowała córką, aby zdobyła sobie utytułowanego męża. Jacinda powitała całe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl