[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Odstawił kieliszek na stolik, wstał i podszedł do niej
Pochylił się, wyjął z jej nagle bezwładnej dłoni kieliszek i po-
stawił obok swojego. Postawił ją na nogi i przycisnął do siebie.
Po sekundzie jego usta szukały już jej warg, a ona nie miała siły,
żeby się opierać. Zresztą nawet nie chciała się opierać. Jeżeli
chodziło o Reeda, jej ciało i serce całkowicie panowały nad
wszystkim, bez względu na to, co mówił rozum. Wkrótce już
całowali się, jak gdyby nie mogli się sobą nasycić, a zanim Feli-
city zdołała zarejestrować ten fakt, by li już na schodach prowa-
dzących na piętro, gdzie bezbłędnie odnalazł jej sypialnię.
Postawił ją na nogi i zapytał:
Czy chcesz, żebym przestał? Gdyby przestał, chyba by umarła.
Jego wzrok przenikał ją.
Odpowiedz. Chcę, żebyś to powiedziała.
Ja... nie chcę, żebyś przestał - szepnęła.
Tak właśnie myślałem.
Pięć minut pózniej ich ubrania leżały tam, gdzie upadły a ciała
splatały się ze sobą na łóżku. Nie było subtelności ani gry
wstępnej, tylko wściekła intensywność narastająca w potężnym
crescendo.
Felicity chciała płakać. Co się z nią dzieje? Dlaczego tak się
torturuje?
S
R
- Teraz już nie możesz mi powiedzieć, że nasze bycie razem to
błąd - powiedział Reed.
Wiedziała, że nie da rady zrobić tego, co musiała, leżąc w łóżku.
Odepchnęła go więc i zebrała ubrania. Odwróciła się i ubrała
pospiesznie. Dopiero wtedy odważyła się odezwać.
To jest błąd. - Z ulgą zobaczyła, że on też zaczął się ubierać.
Posłuchaj, Reed, czy chcesz się do tego przyznać, czy nie, jesteś
w fazie odreagowywania. Kiedy już pogodzisz się z tym, że
Emma cię rzuciła, będziesz gotowy, żeby pójść dalej. I tak bę-
dzie lepiej, bo wiem, że pragniesz innych rzeczy niż ja. Chcesz
się ożenić, a ja nie jestem materiałem na żonę, bo nie jestem
zainteresowana małżeństwem. Raz to zrobiłam, ale już nie po-
wtórzę.
Jego oczy były zimne jak dwa sople lodu.
- A więc ja nie mam tu nic do powiedzenia?
Wzruszyła ramionami. Jej serce biło tak mocno, że na
pewno je słyszał. Dlaczego to było takie trudne? Ale czyż nie
będzie dla niej lepiej, jeżeli zakończy to teraz, a nie będzie cze-
kała, aż on to zrobi? A na pewno by to zrobił. Felicity nie miała
najmniejszej wątpliwości, że wcześniej czy pózniej by od niej
odszedł.
-A co tu jeszcze można powiedzieć?
Patrzył na nią przez długą chwilę.
-Dobrze - powiedział wreszcie. - Jeżeli tak właśnie czujesz, to
chyba masz rację. Rzeczywiście nie ma już nic więcej do po-
wiedzenia.
Sekundę potem już go nie było.
Reed miał serdecznie dość kobiet.
Były albo parząco gorące, albo lodowato zimne. Nigdy
S
R
nie mogły się na nic zdecydować. Jak na przykład dzisiaj Dla-
czego, do licha, Felicity tak chętnie wskoczyła z nim do łóżka,
skoro zaraz potem zamierzała mu powiedzieć, żeby spadał? W
co ona gra?
Miał też dość bycia oskarżanym o uczucia, których nie czuł, i
myśli, których nie miał. Dlaczego nie wierzyła w to co mówił?
Dlaczego uważała, że zna go lepiej niż on sam siebie?
Wskoczył do samochodu i siedział tam, kipiąc ze złości. Kobie-
ty potrafią doprowadzić człowieka do obłędu A zwłaszcza ta
kobieta! Rzucił gniewne spojrzenie na zamknięte drzwi domu
Felicity.
Dopiero w połowie drogi uspokoił się wreszcie na tyle żeby
przyznać, że przekonania Felicity mogły być uzasadnione. Może
z tej dbałości o to, żeby dać jej czas i nie popędzać, wywnio-
skowała, że obchodzi go wyłącznie jej ciało.
A przecież nie tylko ciało go obchodziło.
Chociaż była już prawie jedenasta, zawrócił i kierowany impul-
sem pojechał do domu swojej siostry, Shannon. Rozpaczliwie
potrzebował powiernika, a na nią zawsze mógł liczyć. Może ona
będzie w stanie jakoś mu rozjaśnić tę historię z Felicity.
Kiedy przyjechał, z ulgą zobaczył światła w salonie. Był pe-
wien, że nie śpi. Zawsze była nocnym markiem.
Wjechał na podjazd, wyłączył światła i silnik i wysiadł z samo-
chodu. Nie dzwonił do drzwi frontowych. Wie dział, że John na
pewno już śpi. On i Shannon śmiali się często, że mają tak kom-
pletnie odmienne przyzwyczajenia co do snu, że to cud, że w
ogóle udało im się spłodzić dziecko.
Shannon otworzyła drzwi zaledwie w kilka sekund po
S
R
tym, jak zapukał. Nie pytała, po co przyjechał, tylko od razu
zaprosiła go do środka.
Co powiesz na drinka? - spytała. - Wyglądasz, jakbyś tego po-
trzebował.
A masz może kawę?
Może być rozpuszczalna?
Pewnie.
Poszedł za nią do kuchni.
Co się stało? - spytała, opierając się o blat.
To takie oczywiste?
Reed, kiedy tak patrzysz, to jasne, że coś się dzieje.
%7ładnych kazań, dobrze?
Oj, nawet najmniejszego kazanka? - uśmiechnęła się złośliwie.
Shannon... - powiedział ostrzegawczo.
-Dobrze, dobrze. %7ładnych kazań.
Podała mu kawę.
Chcesz usiąść wygodnie?
Może być tutaj. - Wyciągnął krzesło kuchenne.
Co powiesz na niemieckie ciasto czekoladowe do kawy?
Domowej roboty?
Od Barretta. - Była to renomowana cukiernia w okolicy.
No to spróbuję.
Odkroiła kawałek i postawiła przed nim na stole.
-Pójdę tylko po moje wino i zaraz wracam.
Po chwili usadowiła się naprzeciw niego z kieliszkiem w dłoni.
Chodzi o kobietę, tak?
Skąd wiesz?
S
R
-Raczej nie wyobrażam sobie, żebyś mógł mnie pytać
o radę w innej sprawie. W końcu jesteś panem Idealnym.
Reed skrzywił się. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl