[ Pobierz całość w formacie PDF ]

naszą zgubę, co ty na to?
- Dobrze - zgodziła się zadowolona, że tym razem nie zbył jej byle czym.
Ich kroki dzwięczały głucho na opustoszałym dziedzińcu. Zastanawiała się, ile stóp deptało te
kamienne płyty w ciągu minionych wieków. Złapała się na tym, że co chwila ogląda się przez
ramię. Wyludnione miejsce roztaczało aurę niesamowitości.
Kiedy mijali szczątki największej wieży, Finn odwrócił się do niej i zmarszczył brwi.
- Też to czujesz? - spytał, zniżając głos do szeptu.
Kiwnęła głową.
- Poczułam, jak tylko weszliśmy między ruiny. Zupełnie jakby ktoś nas obserwował. To
jest jak zapomniany sen... A co z tobą? - Wzdrygnęła się od niespodziewanego dreszczu.
- Po prostu czuję się nieswojo - mruknął. Nie powiedział nic więcej, spojrzał tylko na nią
dziwnie, odwrócił się i wszedł do sadzawki u stóp wodospadu. Zacisnęła zęby i ruszyła za nim.
Lodowato zimna woda ocuciła ją i wyostrzyła zmysły. Nie czuła już na sobie niczyjego wzroku i
z ulgą skupiła się na zadaniu, które ich czekało. Brnąc za Finnem, uświadomiła sobie ze zgrozą,
że będą musieli przedostać się przez strumienie spadającej z hukiem wody na drugą stronę.
Zatrzymała się i zawołała na Finna, żeby zaczekał, ale szum wodospadu zagłuszył jej słowa.
Ciemna sylwetka jej towarzysza zniknęła za ścianą wody. Ze ściśniętym gardłem zrozumiała, że
będzie musiała się przemóc, pokonać strach i pójść za nim.
Zacisnęła mocno powieki, wzięła głęboki oddech i weszła pod lodowate strugi. Wszystko utonęło
w ryku spadającej wody, a jej siła zgięła Dusque wpół. Z trudem zrobiła kilka niepewnych
kroków, ale niebawem poczuła, że może z powrotem otworzyć oczy - znalazła się po drugiej
stronie. Przed sobą zobaczyła skalny występ u wejścia do groty, będącej zapewne częścią
systemu jaskiń. Kawałek dalej dostrzegła Finna - stał na półce i przyglądał się jej z góry, jakby
nigdy nic. Niepewna, czy powinna być dumna z tego, że poradziła sobie sama, czy wściekła na
niego, że jej nie pomógł, podciągnęła się i wgramoliła na skalny gzyms. Sprawdziła, czy jej
ekwipunek jest kompletny, wyżęła mokre włosy i podeszła do Darktrina.
- Jak daleko musimy wejść? - spytała rzeczowo.
- Nie wiem - wyznał z rozbrajającą szczerością. - Wygląda na to, że skaner padł. Pewnie zamókł.
Zerknęła na urządzenie, które trzymał w dłoni. Rzeczywiście, nie działało. A przecież taki sprzęt
projektowano z myślą o warunkach ekstremalnych, bateria zaś powinna starczyć na bardzo
długo.
- Mogę na to zerknąć? - spytała. W pracy ciągle miała do czynienia z podobnym wyposażeniem.
Finn podał jej skaner. Otworzyła tylny panel i przyjrzała się obwodom w świetle latarki. Niektóre
kable wyglądały na rozłączone, więc spróbowała spiąć je z powrotem. Na koniec
umocowała płytkę i spróbowała obudzić urządzenie do życia. Nic z tego. Trzasnęło, błysnęło i
tyle.
- Masz rację - westchnęła. - Pewnie złączki się poprzepalały. - Położyła aparat na ziemi. - Nie
warto nosić ze sobą zbędnego balastu.
- Pewnie już wcześniej się rozregulował, więc trudno powiedzieć, który z ostatnich odczytów był
wiarygodny  mruknął Finn - ale wszystko wskazuje na to, że holokron jest najwyżej kilkaset
metrów pod nami.
Minęła go i zajrzała do wylotu tunelu.
- Chyba nie schodzi zbyt stromo, jak myślisz? Tylko że po względnie płaskim terenie będziemy
szli dłużej.
- W takim razie lepiej ruszajmy.
- Chwileczkę. - Powstrzymała go gestem. - Chcę jeszcze coś sprawdzić.
Czekał cierpliwie, a Dusque grzebała w plecaku i w końcu znalazła to, czego szukała. Leżało pod
ogniwami energetycznymi i pakietami stymulantów. Uśmiechnęła się triumfalnie, kiedy jej palce
natrafiły na dwa znajome metalowe cylindry zakończone pompką. Wyciągnęła je i podała jeden
Finnowi.
- A to co? - spytał, przyglądając się podejrzliwie pojemnikom.
- Znalazłam ich kilka na statku, ale nie byłam pewna, czy je ze sobą wzięłam. Trochę straciłam
głowę, kiedy szturmowcy weszli na pokład - wyjaśniła z zakłopotaniem. - Spryskaj się tym.
Zamaskuje twój zapach.
Nacisnęła dyszę i spryskała się cała płynem z pojemnika. Darktrin obejrzał dozownik, zanim
postąpił tak samo. Kiedy skończyli, podniósł rękę do twarzy i pociągnął nosem.
- Nic nie czuję - stwierdził ze zdziwieniem.
- O to właśnie chodzi - rzuciła. - Miejmy nadzieję, że nikt inny też nic nie poczuje.
Rzuciła swoją pelerynę obok zepsutego skanera. Podczas przeciskania się przez wąskie tunele o
chropowatych ścianach tylko by jej przeszkadzała. Odwróciła się do przyjaciela i dała znak, że
jest gotowa do drogi. Finn też zdjął pelerynę i położył ją obok jej ubrania, po czym sprawdził
swoją broń i upewnił
się, że w razie potrzeby będzie mógł po nią szybko i bez problemu sięgnąć. Wskazał właściwy
tunel, a Dusque posłusznie ruszyła przodem, chociaż zaskoczyło ją, że to ona ma prowadzić.
Tak jak przypuszczali, korytarz schodził w dół stosunkowo łagodnie. Szli powoli, ostrożnie
stawiając kroki, żeby nie odbijały się echem od sklepienia; obmacywali ściany i dokładnie
sprawdzali każdą niszę. Nie mieli pojęcia, gdzie ukryto holokron, więc musieli skrupulatnie
przeszukać każdy centymetr skalnego labiryntu, dopóki się na niego nie natkną. Kiedy huk
wodospadu ucichł, Dusque zauważyła, że głębiej też musi być jakiś zbiornik - słyszała słaby
odgłos kapiących kropli, rozbijających się o podłogę tunelu.
Mogli się tego spodziewać, doszła teraz do wniosku. Jak inaczej mogłaby powstać siatka jaskiń?
Po namyśle odrzuciła jednak tę teorię. Zciany korytarza były chropawe, pełne załomów i kantów,
nie zaś wygładzone przez strumień wody.
Dusque majstrowała przy swojej latarce, próbując poszerzyć snop światła, kiedy znowu usłyszała
kapanie - o tyle dziwne, że dobiegało spod ich stóp. Rozejrzała się i zauważyła, że stoją na czymś
w rodzaju wąskiej kładki. Wyglądało to, jakby część korytarza zapadła się, tworząc mostek.
Kiedy spojrzała w dół, zakręciło jej się w głowie; zamknęła oczy i otworzyła je znowu, ale było [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl