[ Pobierz całość w formacie PDF ]

silnych. Pewnie służyli jako ochrona Anthony ego, kiedy ten wybierał się poza miasto. Uznałam,
że jest ich za mało jak na zasadzkę.
Tate spojrzał na mnie z nagłym zrozumieniem w oczach i uderzył trzymające go ręce.
 Sam wsiądę, nie musicie mnie popychać  warknął.
Anthony nie puścił go, tylko skinął głową na drugiego wampira, a ten teatralnym gestem
otworzył szerzej drzwiczki samochodu.
 Ty pierwszy.
W myślach wysłałam wiadomość do Bonesa, żeby wstrzymał się z atakiem i pozwolił, żeby
porywacze doprowadzili nas wprost do Hykso. Robiłam to w nadziei, że mój przekaz dotrze do
Bonesa, bo nie miałam pojęcia, jak daleko jest ode mnie i czy w ogóle mnie usłyszy. Przecież nie
mogłam tego sprawdzić jak zasięgu w komórce.
Zgarbiłam się i ruszyłam za Tate em, pozwalając, by z moich porów wydobył się zapach
strachu. Tę użyteczną sztuczkę opanowałam po latach ćwiczeń. Dla drugiego wampira była to
słodka woń zwycięstwa.
 Co się dzieje?  zapytałam drżącym głosem.
Jednocześnie przyjrzałam się pięciu mężczyznom siedzącym w limuzynie, oceniając ich siłę.
Nie obszukując mnie, zachowali się bardzo nierozważnie. Między łopatkami miałam
przymocowane dwa noże, a obcasy moich butów nie były z drewna.
 Porwali nas  odpowiedział chłodno Tate, gdy samochód ruszył.  Nie martw się.
Interesują się tylko mną.
Anthony uśmiechnął się szeroko i łokciem szturchnął wampira, który siedział obok niego.
 Uwierzysz, że znalezliśmy jednego z ludzi Bonesa na festynie? Patra będzie wniebowzięta!
Towarzysz nie podzielał jego radości. Wodził po mnie badawczym spojrzeniem. On umrze
pierwszy, postanowiłam natychmiast. Za dużo myślał, a ja nie potrzebowałam nikogo takiego.
 A jego szarooka, rudowłosa przyjaciółka? O niej nie wspomniałeś.
Krzyknęłam ze strachu, jak zrobiłaby każda normalna osoba, kiedy wycelował we mnie
broń. Cóż, postrzał boli dużo mniej niż przypalanie ogniem. Jeśli nie strzeli mi w głowę albo w
serce, wszystko inne da się naprawić.
Anthony zachichotał, jakby ktoś opowiedział dobry kawał.
 Kratasie, nigdy nie zrozumiem, dlaczego Patra mi cię przydzieliła. Oczywiście to
podróbka. Tate lubi przebieranki. Wszyscy wiedzą, że coś czuje do prawdziwej Kostuchy. Może na
jakiś czas zatrzymam dla siebie tę rudą. Patrzę nie będzie potrzebna, bo jest mało ważna.
Kratas posłał Anthonyemu tak znużone spojrzenie, że pozostałe wampiry nagle skierowały
na nas całą swoją uwagę.
 Patra wysłała mnie z wami dlatego, że wszyscy myślicie fiutami. Czy można sobie
wyobrazić taki szczęśliwy przypadek? Nie, nie można.
Anthony lekko spochmurniał na te słowa. Przyjrzał mi się uważniej, ale po chwili
potrząsnął głową.
 Jej włosy pachną farbą, oczy ma niebieskie, a skóra... nawet śladu połysku. No i nie ma
tatuażu. Poza tym nie widziałeś ich na festynie. Byli bardzo sobą zajęci. Bones nie pozwoliłby,
żeby jego żona obściskiwała się z najmłodszym wampirem z jego klanu.
Kratas spojrzał na mnie twardo.
 Szkoda czasu, żeby ją zahipnotyzować i spytać  powiedział bardziej do siebie.  Jeśli nie
jest Kostuchą, oświadczy, że jest niewinna. Jeśli nią jest, będzie twierdziła to samo, bo moc
wampira na nią nie działa.
Ciemnowłosy wampir wzruszył ramionami.
 To ją zabij, nie jest warta ryzyka.
Dla lepszego efektu wydałam z siebie pisk przerażenia, ale w myślach już szykowałam się do
wałki. Jednak Kratas pokręcił głową.
 I stracić być może naszego najcenniejszego zakładnika? Nie wydaje mi się.
 Mam pomysł  odezwał się jeden z wampirów.  Każcie im się pieprzyć. Jeśli ona jest
Kostuchą, Tate fiie zaryzykuje wyroku śmierci. Sama Kostucha też nie.
Tate zaśmiał się z niedowierzaniem, a ja ścisnęłam go za rękę.
 Dajcie spokój, chłopaki. Myślicie, że mi stanie, kiedy biedna dziewczyna trzęsie się ze
strachu? Nie, dzięki. Nie gustuję w gwałtach.
Ku mojej konsternacji, Kratasowi chyba spodobał się ten pomysł. Odbezpieczył pistolet.
 A za śmiercią przepadasz? Ta broń jest nabita srebrnymi kulami. Nafaszeruję nimi ciebie i
twoją dziewczynę, jeśli tego nie zrobisz. Patrz, nawet zrobimy wam trochę miejsca.
Wampiry skwapliwie stłoczyły się obok siebie na drugim siedzeniu. Tate i ja mieliśmy ich
niepodzielną uwagę. Zwietnie. I co teraz? Byli zbyt czujni, żebyśmy mogli wykonać jakiś ruch.
Nie, najpierw trzeba ich zdekoncentrować.
Tate wyglądał na roztrzęsionego. Musiałam coś zrobić, i to szybko, zanim wszystko zepsuje.
Przecież zależało nam na tym, żeby doprowadzili nas do Hykso. Było ich zbyt wielu, żebyśmy
teraz zaatakowali i próbowali zostawić ich przy życiu. Oczywiście, Bones wkroczyłby do walki,
ale co by się stało, gdybyśmy wcześniej przez przypadek zabili jedyną osobę, która wiedziała, gdzie
jest Hykso? Nie mogliśmy ryzykować.
 Nie chcę umierać  powiedziałam płaczliwie, wyciskając z oczu kilka łez.  Niepotrzebnie
dzisiaj wychodziliśmy. Mówiłam ci, że chcę zostać w domu!
Tate w jednej chwili otrząsnął się z niepokoju. Zrozumiał, że nadal musimy grać w tę grę 
na razie. Dopóki nie znajdziemy się trochę bliżej Hykso.
Wziął mnie w ramiona.
 W porządku, skarbie. Wszystko będzie dobrze.  Spiorunował wzrokiem wampiry. 
Możecie zapomnieć o stoperze. Zamierzam czekać, jak długo będzie trzeba, aż moja dziewczyna
nabierze ochoty.
 To ją zahipnotyzuj, żeby jej nabrała  doradził ze zniecierpliwieniem jeden z wampirów.
Tate prychnął z odrazą.
 Może ty tak robisz, żeby dziewczyny chciały się z tobą pieprzyć. Ja wiem, że coś takiego
jak gra wstępna również działa.
 Dobra, zrób to po swojemu  powiedział Anthony.  Byle stało się to w ciągu następnych
dwudziestu minut, bo potem będziemy w samolocie Hykso.
Uśmiechnęłam się w myślach. Tak, powiedzcie nam, jak daleko jesteśmy. To ułatwi nam
skoordynowanie ataku.
Kratas machnął ręką.
 Zaczynaj.
Zerknęłam na Tate a, żałując, że nie ma zdolności telepatycznych Bonesa. Niecałe
dwadzieścia minut. Dobra, jeśli przedłużymy całowanie i inne takie, powinniśmy być prawie na
miejscu. Wtedy Bones i reszta będą dostatecznie blisko, żeby znalezć Hykso. Jeśli zabijemy
wszystkich, którzy coś wiedzą, zakończymy sprawę, i ja stawiam drinki. Ale najpierw...
Tate pocałował mnie, wycierając moje fałszywe łzy.
 Wszystko w porządku, kochanie  szepnął.  Po prostu udawaj, że jesteśmy sami. Nie patrz
na nich. Pomyśl, jak bardzo lubisz, kiedy dotykam cię tak...
Więc miałam udawać, że już kiedyś to robiliśmy. Moją powściągliwość można było
przypisać strachowi. Ale nie całą.
Wzięłam głęboki wdech. Gdyby dziś rano ktoś mi powiedział, że wieczorem będę się pieścić
z Tate em, roześmiałabym mu się w twarz i nazwała go kłamcą. Jednak właśnie to miałam zaraz
robić, choć na więcej niż na pieszczoty nie zamierzałam mu pozwolić.
Tate pocałował mnie głęboko i namiętnie. Zarzuciłam mu ręce na szyję i wsunęłam palce w
jego krótkie włosy. Spod przymkniętych powiek starałam się obserwować siedzące naprzeciwko
nas wampiry i jednocześnie udawać, że podniecają mnie zabiegi Tate a.
Nie podnieciły. Poczucie winy walczyło we mnie z determinacją, żeby dotrzeć jak najbliżej
naszego celu. W tej chwili poczucie winy zwyciężało. Pożądanie było ostatnią rzeczą, jaką
mogłabym teraz odczuwać.
Tate również o tym wiedział. Przerwał pocałunek i spojrzał na mnie ciemnoniebieskimi
oczami, w których migotały zielone błyski. Czuł, że na mnie nie działa. Niestety, wiedziały to
również pozostałe wampiry.
Kratas uniósł pistolet. Niech to wszyscy diabli. Muszę lepiej udawać.
Mocniej objęłam Tate a, usiadłam mu na kolanach i przyciągnęłam jego głowę do swojej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl