[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Widzisz tę bliznę? - odezwał się Zeerid. Wstał i wycelował palcem w ekran, wskazując na
gardło kobiety. Na szyi widniała nierówna, poszarpana szrama. - Może dzięki temu uda nam się ją
zidentyfikować.
- Może - zgodziła się Aryn, próbując przełknąć ślinę. Bardziej niż kobieta interesował ją ten
zakapturzony mężczyzna. - Dalej, Tee-seven.
Patrzyli, jak para dociera do połowy holu. Aryn wstrzymała oddech, gdy ujrzała Mistrza
Zallowa wychodzącego spoza zasięgu kamery na spotkanie Sitha i kobiety. Towarzyszyło mu
sześciu innych Jedi.
- Zatrzymaj nagranie, Tee-seven.
Klatka filmu znieruchomiała, a Aryn wbiła wzrok w twarz Mistrza Zallowa. Wyglądał jak
zawsze - surowy, skupiony. Jego widok w jakiś sposób pozwolił Aryn przerwać opłakiwanie jego
śmierci. Przypomniały się jej ich sesje treningowe, podczas których Mistrz Zallow nalegał
początkowo, aby walczyła jego stylem, i jak pózniej ustąpił i pozwolił jej odnalezć własną ścieżkę.
To wspomnienie wywołało uśmiech na jej twarzy i łzy w oczach.
- Wszystko w porządku, Aryn? - spytał Zeerid.
Kiwnęła głową i otarła łzy rękawem szaty.
- Tee-seven, pokaż twarze pozostałych Jedi - poleciła.
Droid przerzucił kilka klatek z ujęciami wykonanymi pod różnym kątem, aż dotarł do
twarzy Jedi. Aryn rozpoznała wszystkich, choć nie znała ich dobrze. Zaczęła wymieniać ich imiona,
uznając, że przynajmniej tyle może dla nich zrobić.
- Bynin, Ceras, Okean, Draerd, Kalla...
- Przyjaciele? - spytał Zeerid łagodnym tonem.
- Nie - odparła. - Ale byli Jedi.
- To niemożliwe, aby Sith i ta Twi lekanka sami pokonali Jedi i zdobyli Zwiątynię -
oświadczył Zeerid, choć w jego głosie nie było absolutnego przekonania. - Prawda?
Aryn nie miała pojęcia.
- Puść dalej nagranie, Tee-seven.
Film znowu się rozpoczął. Mistrz Zallow zatrzymał się przed Sithem. Reszta Jedi
aktywowała miecze. Aryn wpatrywała się w Mistrza Zallowa i w Sitha, by zobaczyć, czy coś do
siebie mówią, wykonują jakieś gesty, cokolwiek. Nic takiego się nie działo, przynajmniej
wnioskując z tego, co udało jej się dostrzec.
- Stang - sapnął Zeerid.
- Co? - spytała z niepokojem. - Zatrzymaj obraz, Tee-seven. O co chodzi?
Nagranie zastygło w miejscu. Aryn nie widziała, by działo się coś nadzwyczajnego między
Mistrzem Zallowem a Sithem.
- Tam - powiedział Zeerid, podrywając się z fotela i pokazując na punkt za wysokim
wejściem do Zwiątyni. Wskazywał coś na niebie, ale Aryn niczego nie widziała.
- Co to jest?
- Statek - wyjaśnił. - Tutaj. Widzisz?
Aryn wstała i zmrużonymi oczami przyjrzała się ekranowi. Dostrzegła statek, choć trudno
go było rozróżnić na tle skrawka nieba, widocznego w szparze sięgających od podłogi do sufitu
otwartych bram Zwiątyni.
- Zwróć uwagę na sylwetkę - poradził Zeerid. - To prom typu NR2, statek Republiki.
Latałem takim. Widzisz?
Aryn widziała, ale nie rozumiała, jakie znaczenie ma obecność statku.
- Powiększ, Tee-seven - rozkazał Zeerid i robot wykonał polecenie. Na monitorze pojawił
się wyrazny obraz okrętu powietrznego.
- Nie ma oznakowań - mruknął Zeerid. - Ale spójrz na dziób, na trajektorię. Leci w dół,
prosto na Zwiątynię.
- Jesteś pewien?
- Nie wygląda, żeby był uszkodzony - ciągnął Zeerid z zastanowieniem. - Wróć do
normalnej wielkości i puść nagranie dalej, Tee-seven.
Przyglądali się w przerażonym milczeniu, jak prom wbija się w bramę Zwiątyni, przetacza
przez hol, strącając po drodze kolumny - olbrzymia, bezwładna masa metalu i płomieni - i w końcu
zatrzymuje się tuż za Sithem, stojącym przed Mistrzem Zallowem.
Ani Sith, ani Jedi nawet nie drgnęli.
- Sekcja środkowa statku pozostała nienaruszona - zauważył Zeerid. - Musiała zostać
wzmocniona. - Spojrzał na Aryn. - W środku coś jest. Może bomba.
- Nie, nie bomba - zaprzeczyła Aryn. Zaczynała rozumieć.
Patrzyli, jak wielki właz centralnej komory NR2 otwiera się z hukiem, a ze środka wypada
dwunastka Sithów z czerwonymi mieczami świetlnymi w rękach.
Zeerid usiadł z powrotem w fotelu.
- To gorsze niż bomba.
Mistrz Zallow aktywował swój miecz, a zza kamery wybiegło jeszcze więcej Jedi, by
pomóc koledze. Aryn obserwowała rozwój wypadków, ale jej uwaga skupiona była na Sicie. Gdy
walka się rozpoczęła, zrzucił pelerynę, odsłaniając w końcu twarz.
- Zatrzymaj - poleciła i T7 posłuchał. Dodała lodowatym głosem: - Powiększ jego twarz.
T7 wycentrował obraz na obliczu Sitha i powiększył. Aysa głowa z niebieskimi żyłkami,
policzki w szramach, intensywny wzrok i respirator, a nie maska.
- To ten facet z krążownika! - zawołał Zeerid.
- Darth Malgus - powiedziała Aryn, czując nagły ucisk u podstawy czaszki. - To Darth
Malgus przewodził atakowi. - Przez jakiś czas wpatrywała się w czarne oczy Sitha, szykując się na
to, co wiedziała, że musi nastąpić. - Kontynuuj, Tee-seven.
Przyglądała się walce, próbując utrzymać emocje na wodzy, ale i tak odnosiła wrażenie, że
czuje wszystko, co odczuwają walczący. Była spięta i naszykowana do skoku.
Inni uczestnicy rozdzielili Mistrza Zallowa i Malgusa, ale obaj utorowali sobie drogę do
siebie.
- Zobacz, to Mandalorianka - oświadczył Zeerid.
Aryn kiwnęła głową. Mandalorianka w pełnym bojowym rynsztunku pojawiła się na
miejscu walki, plując ogniem z blastera.
- Jest goręcej niż na wielu polach bitwy, na jakich bywałem - orzekł Zeerid.
Faktycznie tak było. Ogień płonął wszędzie, sterty gruzu zaścielały hol, smugi z blasterów
przelatywały w każdym kierunku, a Jedi walczyli z Sithami. Trudno było nawet śledzić poczynania
poszczególnych osób. Wszystko zlewało się w niewyobrażalny chaos bitwy. Aryn jednak nie
spuszczała wzroku z Mistrza Zallowa, który przesuwał się w stronę Malgusa. Sith robił to samo,
szukając Zallowa.
Kiedy znalezli się bliżej siebie, Aryn spostrzegła, że Malgus obronił Twi lekankę przed
atakiem jednego z padawanów, a kiedy kobietę trafił ogień z blastera, zaszarżował na przeciwników
z jeszcze większą zaciekłością.
- Nie wiedziałem, że Sithowi może na czymś zależeć - mruknął Zeerid.
Aryn również była zaskoczona zachowaniem Malgusa, ale nie miała czasu się nad tym
zastanawiać, bo Sith i Mistrz Zallow wreszcie spotkali się w walce.
Gdy pojedynek nabrał tempa, podniosła się z fotela i podeszła bliżej monitora. Przyglądała
się, jak walczący wymieniają sztychy, testując nawzajem swoje umiejętności. Patrzyła, jak Malgus
zamachnął się mieczem świetlnym, a Mistrz Zallow nad nim przeskoczył. Potem Malgus strącił
Jedi z powietrza w połowie skoku i zaszarżował na niego, a Mistrz Zallow w ostatnim momencie
uniknął dzgnięcia.
Serce jej waliło jak szalone. Miała nadzieję, że pojawi się jakaś pomoc, ktoś, kto zmieni
bieg wypadków, choć wiedziała, że są niezmienne. Czekała na jakiś błąd ze strony Mistrza lub na
podstępną sztuczkę ze strony Malgusa, co wyjaśniłoby to, co miało się za chwilę wydarzyć - Mistrz
Zallow zostanie pokonany przez Malgusa.
Jedi i Sith walczyli w odległym rogu holu. Mistrz Zallow przystąpił do ostrego ataku, pod
którym Malgus się uginał. Ale Aryn wiedziała, że Sith umyślnie przyciąga przeciwnika do siebie.
I wtedy to się stało.
Mistrz Zallow uderzył ostrzem miecza w policzek Malgusa, zmuszając go do zrobienia
kroku w tył. Jedi ruszył za Malgusem, ale Sith to przewidział, wykonał obrót i wbił ostrze miecza
świetlnego w brzuch przeciwnika.
- Wystarczy, Tee-seven - zawołał Zeerid. - Zobaczyliśmy już wszystko.
- Jeszcze nie - sprzeciwiła się Aryn. - Puść nagranie powtórnie, Tee-seven.
Robot wykonał polecenie.
- Jeszcze raz. On coś mówi na samym końcu. Zrób zbliżenie na usta.
T7 uczynił, o co prosiła. Cios Mistrza Zallowa skierowany na twarz Malgusa strącił Sithowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]