[ Pobierz całość w formacie PDF ]

teraz zadania dla poszczególnych sekcji.
 Gdzie powinienem się zgłosić?
 Nie wiem.
 A co się stało z wyprawą posłaną po Thomasa i Dinky ego?
 O rany, przecież jest zerwana łączność.
 Nie odezwali się przedtem?
 Nie. Posłaliśmy samolot, żeby zrobił zdjęcia.
 Wrócił?
 Tak. Ale na zdjęciach nie ma ani samochodów, ani nawet śladów opon.
Ktoś z boku syknął. Fletcher posłał mu złe spojrzenie. Ponieważ szpakowaty mężczyzna
nie mówił już nic ciekawego, wycofał się z sali. Ruszył w kierunku laboratorium, ale nie musiał
zaglądać do środka. Landau i Towers kłócili się na korytarzu.
 Mówię po prostu, jak jest  ręka Towersa zatoczyła szeroki łuk, prawie muskając twarz
Fletchera.  Przecież nie zrobię operacji w tych warunkach!
 Jakiej operacji?! Nie potrafi pan nawet przesłuchać pilota.
 Jestem lekarzem.
 Właśnie, a on wymaga badania.
 Co mogę zrobić, kiedy ktoś ciągle powtarza to samo? Mam go zacząć bić? A może
torturować?
 Wystarczy, żeby zrobił pan, co do niego należy.
 Zrobiłem. Zrobiłem nawet więcej. Ten człowiek rzeczywiście mówi prawdę.
Landau otarł zbierający się nad brwiami pot.
 I ja mam w to wierzyć?
Towers zamknął oczy. Kiedy je otworzył, wyglądał dużo spokojniej.
 Podsumujmy fakty  powiedział ugodowo.  Zadałem mu wszystkie pytania z pańskiej
listy. Na część z nich, dość błahych, pilot odpowiada. Usłyszałem więc historię bitwy z grupą
Snydera, szczegóły zestrzelenia i tak dalej. Wszystkie urządzenia wskazują, że mówi
prawdę&
 Ale na resztę pytań odpowiedzieć nie chce.
 Nie zrozumiał mnie pan. On odpowiada na każde pytanie.
 Tylko pan tej odpowiedzi nie słyszy, tak?
 W pewnym sensie. Ten człowiek otwiera usta, zamyka i na nasze ponaglania twierdzi, że
wszystko już powiedział. W dodatku z odczytów urządzeń wynika, że ma rację.
 Ktoś tu zwariował  Landau wsunął ręce do kieszeni.  On albo ja.
 Robiłem różne próby. Dawałem mu stoper każąc go włączyć, kiedy zacznie mówić, i
wyłączyć, gdy skończy.
 I co?
 Nie chciał wierzyć, że upłynęła niecała sekunda. Sądzi, że zegar jest fałszywy. Ale to nie
koniec. Kazałem mu napisać zeznania. Był szczerze zdziwiony, widząc przed sobą pustą
kartkę. Myśli, że błyskawicznie zabieram to, co napisał.
 I czego to dowodzi?
Towers potrząsnął głową.
 On rzeczywiście jest przekonany, że wszystko nam mówi. Potwierdzają to specjalne
testy.
Landau potarł brodę.
 Widzi pan jakieś rozwiązanie?
 Realne?
 Jakiekolwiek.
Towers westchnął cicho.
 Dobrze, powiedzmy, że dokonano na nim operacji blokującej w mózgu pewne informacje,
żeby uniknąć dysfunkcji, zrobiono to tak, że pacjent czuje, że wszystko powiedział na
zakazany temat już w chwili, kiedy tylko pomyślał, że chce coś powiedzieć.
 Pan w to wierzy? Zresztą mniejsza z tym. Czy mając do dyspozycji odpowiednich ludzi i
dobre warunki, dokonałby pan czegoś takiego?
 Sądzę, że nie.
 No cóż, dziękuję. W takim razie to już wszystko.
Towers położył rękę na klamce.
 Zajrzę jeszcze do niego.
Landau skinął głową.
 I co o tym myślisz?  zwrócił się do Fletchera.
 Nie wszystko złapałem.
 Ktoś ingerował w jego psychikę? Kto?  Landau podszedł do okna, po którym spływał
deszcz.  Co tu się stało, do cholery? Mieliśmy inwazję Marsjan?
 Czemu akurat Marsjan? Nikt inny nie przychodzi ci na myśl?
Drobne strumyki wody, zasilone topniejącym śniegiem, spływały spod ścian baraków.
Ciężkie, kłębiaste chmury pędziły gdzieś na północ.
 Gwałtownie rośnie temperatura.
 Wiem.
Landau szarpnął żaluzję.
 Chodzmy.
 Jest alarm. Nie powinienem gdzieś się zgłosić?
 Nie.
Wrócili do przestronnego gabinetu. Wykonana na podstawie zdjęć satelitarnych mapa była
tym razem zwinięta i przez panoramiczną szybę było widać wnętrze sali zebrań. Grupka ludzi
pośrodku gestykulowała gwałtownie.
 Jest dzwiękoszczelna?  Fletcher położył ręce na szkle.  Niezle się urządziliście.
 & w tej sytuacji trudno mówić o burzy magnetycznej  głos należał do rozpartego w
głębokim fotelu blondyna.  Nieprawdopodobna wręcz skala zjawisk przywodzi raczej na
myśl&
Nowe muśnięcie dłoni sprawiło, że znowu zapadła cisza. Fletcher poruszył się niespokojnie.
 Może oni& Nie sądzisz, że powinniśmy posłuchać?
 Powiem ci coś ciekawszego.
Landau zajął miejsce za biurkiem.
 Nie wiem, kto wpadł na taki pomysł, ale zamontowaliśmy sejsmografy. Jakiś zapaleniec
sprawdzał codziennie odczyty.
 Oczywiście nie było w nich nic szczególnego?
 Oczywiście.
 Do pewnego momentu.
 Do wczoraj. Wieczorem, czy raczej w nocy, urządzenia zarejestrowały serię wstrząsów.
 Silnych?
 Dla człowieka niewyczuwalnych. Ale&  Landau zawiesił głos.  One trwają cały czas.
 Jakieś wulkany?
 Za słabe.
 Więc co? Chyba jest jakieś wytłumaczenie.
 Jak zwykle, cała teczka. Zrozum, jeśli koniecznie chce się znalezć rozwiązanie, to
zawsze się je znajdzie. Kwestia w tym tylko, że jeśli jest ich zbyt dużo, zachodzi podejrzenie,
że po prostu zmarnowano papier.
Fletcher przysiadł na poręczy wolnego fotela.
 Słuchaj, mówiłeś poważnie o tej inwazji? Jeżeli&
Przerwał mu ostry trzask otwieranych drzwi. McGraw z rozpędu prawie wpadł na biurko.
 Urwała się łączność kablowa z drugą bazą!
 Ktoś przeciął druty?
 Nie wiem. Według ostatniego meldunku& Wybuchła chyba panika.
 Wyślij patrol.
McGraw, z trudem chwytając oddech, rozpiął koszulę.
 Nie mogę. Kto opuści teren bazy, znika!
 Co?!  Landau uniósł się na rękach.
 Dyżurny nie panuje nad sytuacją. Najpierw znikła wysunięta warta, ta na dro&
 Jak to znikła?
 Nie wiem. Zmiana nie odnalazła już nikogo. Wysłałem dwa pięcioosobowe patrole. Wrócił
jeden człowiek, który przypadkiem odłączył się od grupy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl