[ Pobierz całość w formacie PDF ]

derkommando. Nawet opornych uspokajano, przemawiajÄ…c do nich Å‚a-
119
SS-Hauptsturmführer Hans Hoefle (ur. 19.6. 1911 r.), czÅ‚onek NSDAP i SS (nr 307469)
byÅ‚ Stabsführerem u Globocnika w Lublinie. Höss poznaÅ‚ siÄ™ z nim bliżej w 1944 r. podczas
swej pracy na stanowisku szefa urzędu D I WVHA w Oranienburgu.
120
według Danuty Czech akcja ta miała się rozpocząć już w styczniu 1942 r. (D. Czech:
Kalendarz wydarzeń,  Zeszyty Oświęcimskie" 1958, nr 3, s. 62). Broszat podaje np., że %7łydzi
z Bytomia zostali deportowani do Oświęcimia w dniu 15. 2. 1942 r.
121
Bunkrem I nazywano pierwszÄ… komorÄ™ gazowÄ… urzÄ…dzonÄ… w specjalnie do tego celu
przebudowanym domku wysiedlonego mieszkańca wsi Brzezinka. Zarówno tu, jak i następnie
przy bunkrze II wybudowano baraki-rozbieralnie. Ofiary rozbierały się w tych barakach "lub
pod gołym niebem i szły nago do komór gazowych. Bunkier I miał dwie komory. Na zew-
nętrznej stronie drzwi wejściowych znajdował się napis ,,do łazni", a na wewnętrznej drzwi
wyjściowych  napis  do dezynfekcji". Za tymi drugimi drzwiami znajdowało się otwarte
pole, na które wyrzucano zwłoki zagazowanych.
godnie, i w ten sposób skłaniano ich do rozebrania się. Więzniowie
z Sonderkommando dbali, aby rozbieranie odbywało się szybko i aby
ofiary nie miały zbyt dużo czasu na zastanawianie się.
Gorliwa pomoc Sonderkommando przy rozbieraniu i wprowadzaniu
do komór gazowych była czymś jedynym w swoim rodzaju. Nigdy nie
byłem świadkiem ani nie słyszałem, aby członkowie tych drużyn choć
jednym słowem napomknęli osobom przeznaczonym do zagazowania
o tym, co je czeka. Przeciwnie, próbowali wszystkiego, aby je wprowa-
dzić w błąd, a szczególnie, by uspokajać tych, którzy coś przeczuwali.
Jeżeli %7łydzi nie wierzyli SS-manom, to mieli zaufanie do więzniów tej
samej rasy. Do Sonderkommando przeznaczano wyłącznie %7łydów po-
chodzących z tych samych krajów, z których przybywali objęci daną
akcjÄ…  przede wszystkim w tym celu, aby mogli siÄ™ z nimi porozumie-
wać i uspokajać ich. Nowo przybyli kazali sobie opowiadać o życiu
w obozie i pytali zazwyczaj o miejsce pobytu znajomych i krewnych
z wcześniejszych transportów. Ciekawe było, jak członkowie Sonder-
kommando okłamywali ich, z jaką siłą przekonania wmawiali w nich
rzeczy i jakimi gestami podkreślali swe opowiadania!122
Wiele kobiet ukrywało swe niemowlęta pod stosami ubrań. Członko-
wie Sonderkommando zwracali na to szczególną uwagę i tak długo na-
mawiali kobietę, aż zabrała dziecko z sobą. Kobiety ukrywały dzieci
w obawie, że dezynfekcja może im zaszkodzić. Mniejsze dzieci przeważ-
nie płakały przy rozbieraniu w takich niezwykłych dla nich okoliczno-
ściach, gdy jednak matki lub członkowie Sonderkommando przyjaznie
do nich przemówili, uspokajały się i bawiąc się lub przekomarzając
wchodziły do komór z zabawkami w rękach. Zauważyłem, że kobiety,
które przeczuwały lub wiedziały, co je czeka, zdobywały się na to, aby
mimo śmiertelnej trwogi w oczach żartować z dziećmi lub łagodnie je
przekonywać.
Pewna kobieta podeszła do mnie i wskazując na czworo swych dzieci,
które wzięły się grzecznie za ręce, aby prowadzić najmłodsze przez nie-
równy teren, szepnęła mi:  Jak możecie zdobyć się na to, aby zamor-
dować te śliczne, miłe dzieci? Czy nie macie serc?"
Jakiś starzec przechodząc obok mnie syknął: ,,Niemcy będą musiały
ciężko odpokutować za to masowe mordowanie %7łydów!" Oczy jego pło-
nęły nienawiścią. Mimo to poszedł odważnie do komory gazowej, nie
troszczÄ…c siÄ™ o innych.
Pewna młoda kobieta zwróciła na siebie moją uwagę, gdyż nadzwy-
122
Patrz T. Borowski: Proszę państwa do gazu, Wybór opowiadań, s. 90-112;
D. Lebovic  A. Obrenovic: Himmelkommando. Przekład Z. Stoberskiego.  Dia-
log" 1953, nr 1, s. 40 95; M. Broszat: Wstęp do edycji  Kommandant in Auschwitz". s. 18.
czaj gorliwie, biegając tu i tam, pomagała rozbierać się małym dzieciom
i starszym kobietom. Swym wyglądem i podnieceniem zwróciła moją
uwagę już podczas selekcji transportu. Miała wtedy przy sobie dwoje
małych dzieci. Nie wyglądała na %7łydówkę. W tym czasie nie miała już
przy sobie dzieci. Kręciła się do końca koło kobiet, które miały dużo
dzieci i nie były jeszcze rozebrane, przemawiała do nich serdecznie,
uspokajała dzieci. Jedna z ostatnich weszła do bunkra. W drzwiach za-
trzymała się i powiedziała:  Wiedziałam od początku, że do Oświęcimia
jedziemy na zagładę; umknęłam zaliczenia mnie do zdolnych do pracy,
biorąc do siebie dzieci. Chciałam przeżyć to wszystko w pełni i z cała
świadomością. Zapewne nie będzie to długo trwało. Bądzcie zdrowi!"
Od czasu do czasu zdarzało się także, że kobiety przy rozbieraniu
wydawały nagle okrzyki wstrząsające do szpiku kości, wyrywały sobie
włosy, zachowywały się jak szalone. Wtedy szybko wyprowadzano je [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl