[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do domu.
- Nie! - Barrie, gwałtownie potrząsając głową, zaczęła
wyszarpywać się z jego ramion. - Muszę wrócić na lotniskowiec.
Oni go postrzelili... Zane może umrzeć. Boże! Ja muszę być przy
nim, muszę tam wrócić!
- Nigdzie nie musisz wracać - tłumaczył ojciec, sprowadzając ją
ostrożnie po schodach samolotu. - Chodz, dziecko, chodz. Doktor
już czeka...
- Nie! - krzyknęła, odpychając go od siebie.
Ambasador zbladł. Jego córka nigdy nie zachowywała się tak
gwałtownie. A teraz, odgarniając z czoła gąszcz rudych włosów, nie
czesanych od dwóch dni, wykrzykiwała mu prosto w twarz:
- Posłuchaj! I zrozum mnie wreszcie! Człowiek, któremu
zawdzięczam życie, został ciężko ranny. Operacja jeszcze trwała, a
major Hodson zmusił mnie, żebym wsiadła do tego samolotu. Ja
wcale nie chciałam. I chcę tam wracać! Muszę po prostu wiedzieć,
co z Zane'em!
75
- Dowiesz się, dowiesz się wszystkiego - powiedział ojciec
bardzo łagodnym głosem, znów obejmując ją mocno ramieniem i
prowadząc do limuzyny. - Poproszę admirała Lindleya, a on dowie
się, co z tym człowiekiem. Domyślam się, że to ktoś z SEAL-u?
Barrie, siąkając nosem, skinęła głową.
- Nie ma potrzeby wracać na okręt. Zresztą ten człowiek, jeśli
przeżyje operację, zostanie przewieziony do szpitala wojskowego.
Nie martw się, córeczko, admirał dowie się wszystkiego, będę go
prosił, żeby zaraz tym się zajął.
Jeśli przeżyje operację... Te słowa ugodziły Barrie w samo serce.
Drobne dłonie zwinęły się w pięści w niemym buncie. Pewnie, że
przeżyje, jakże może być inaczej! A ojciec jest żałosny, po prostu
żałosny! I nic nie wskóra, bo ona i tak dotrze do Zane'a.
Trzy dni pózniej Barrie stała na środku gabinetu ojca. Jej głowa
była dumnie uniesiona, oczy płonące, a ton głosu oskarżycielski.
- Jak mogłeś, tatku?- To ty kazałeś admirałowi zrobić tak, żebym
ja niczego nie mogła się dowiedzieć!
- Barrie, dziecko... - Ambasador westchnął głęboko i ostrożnie
położył okulary na blacie pięknego biurka z orzechowego drzewa. -
Wiesz przecież, że zawsze starałem się niczego tobie nie odmawiać.
Ale jeśli chodzi o tego człowieka, zachowujesz się bardzo
nierozsądnie. Admirał przekazał już przecież wiadomość, że ten
człowiek przeżył i dochodzi do zdrowia. I niczego więcej nie musisz
wiedzieć. Skąd w ogóle pomysł, żeby jechać do niego i czuwać przy
jego łóżku?- Zdajesz sobie sprawę, co by się działo, gdyby prasa to
zwęszyłaś-Wszystkie brukowce rozpisywałyby się o tym, co
przeżyłaś...
- No i co z tego? A on się nie liczy? Przecież z mojego powodu
omal nie stracił życia! O ile, oczywiście, admirał Lindley nie
skłamał...
- Nie skłamał, dziecko, nie skłamał. Ten człowiek żyje. Prosiłem
tylko Joshue, żeby uniemożliwił ci zdobycie informacji na temat
miejsca pobytu tego człowieka. Barrie...- Ambasador wstał z fotela,
podszedł do córki i mimo oporu z jej strony, ujął jej obie dłonie. -
Zrozum, dziecko, z czasem o wszystkim zapomnisz. Ja wiem, że ty
76
możesz być tym człowiekiem zafascynowana. Jest dla ciebie w
pewnym sensie bohaterem. Ale z czasem spojrzysz na to z
dystansem. I zapomnisz o nim, zapomnisz o tych strasznych
przeżyciach.
Jego słowa, zamiast uspokoić, rozjątrzyły Barrie jeszcze bardziej.
Wszyscy byli przekonani, że padła ofiarą gwałtu. Ona zaprzeczała i
nie godziła się na żadne badania, co, naturalnie, jeszcze bardziej
utwierdzało wszystkich w ich przekonaniu. A ona nawet nie chciała
słyszeć o żadnym lekarzu. Jej ciało zmieniło się, owszem, ale były
tam ślady najsłodsze, które pozostawił Zane. I dlatego postanowiła,
że tych śladów nikt nie będzie oglądał.
Bardzo pragnęła zobaczyć się z Zanem. Po prostu spojrzeć na
niego, przekonać się na własne oczy, że wszystko z nim w porządku.
Tylko tyle. Dlatego poprosiła jednego z żołnierzy, stacjonujących w
ambasadzie, aby połączył się z lotniskowcem Montgomery i
dowiedział się, dokąd przewieziono Zane'a Mackenziego. A admirał
Lindley postarał się, oczywiście, żeby jej pytanie w ogóle nie
dotarło do kapitana lotniskowca. Dowiedziała się o tym
przypadkiem . Bo tak się złożyło, że przed niecałą godziną w
prywatnych pokojach ambasadora zjawił się admirał. Barrie przyjęła
admirała w saloniku, zamieniła z nim kilka uprzejmych zdań na
temat samopoczucia i pogody, a potem admirał przeszedł do sprawy,
która była rzeczywistym powodem jego wizyty.
- Chciałaś się dowiedzieć, jaki jest stan zdrowia Zane'a
Mackenziego - zaczął gładko. - Zledzę to na bieżąco i mogę ci teraz
przekazać pomyślne wiadomości. Lekarze twierdzą, że Mackenzie w
pełni odzyska zdrowie. Chirurgom udało się zatamować krwotok i
nie trzeba było usuwać śledziony. Przewieziono go z lotniskowca do
szpitala. Potem zostanie wysłany do Stanów na rekonwalescencję.
- A gdzie dokładnie jest teraz? - spytała ostrym głosem Barrie.
Wyglądała bardzo elegancko, była uczesana i umalowana. Makijaż
nie zdołał jednak ukryć bladości twarzy ani ciemnych sińców pod
oczami. Bo ona nie spała już trzecią noc.
Admirał westchnął.
- Obiecałem twemu ojcu, że tej informacji ci nie zdradzę. I,
moim zdaniem, on ma rację. Znam Zane'a dość długo, jest
77 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl