[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W restauracji z uśmiechem poprowadził ją do stolika, przyjaznie
odpowiadając na pozdrowienia i przedstawiając ją znajomym. Nikt nie dał po
sobie niczego poznać, choć Lindsey bacznie obserwowała ich reakcje.
Jak myślisz, chyba dobrze poszło? zapytał, kiedy usiedli. Zwietnie
sobie radziłaś. No, ale to w końcu twój zawód. Nie zmieszał się, kiedy
spojrzała na niego ostro.
Widziałem kilka twoich programów. Doskonałe.
Dziękuję.
Zawsze wiedziałem, \e daleko zajdziesz.
Mówił o przeszłości z takim spokojem! Jakby nie była jego \oną, a
kole\anką z pracy... Zmusiła się, by przestać tak myśleć. Na szczęście podszedł
kelner z kartą.
Mają niezłe jedzenie odezwał się Tim.
Wiem. Byłam tu z Robertem.
Jasne.
W milczeniu upiła łyk wina. Tim sączył wodę mineralną.
Nie pijesz alkoholu?
W dzień nie, to przeszkadza w myśleniu. Niewiele te\ jem. Po jedzeniu
chce mi się spać.
W Ameryce idziesz na słu\bowy lunch i nie masz czasu, \eby
cokolwiek przełknąć, cały czas się rozmawia o interesach! Nawet nie wiesz, co
jesz!
To dlatego jesteś taka szczupła?
No tak, nie była taka jak Francesca! Zmusiła się, by zachować kamienną
twarz.
Wiesz, kamera zawsze dodaje parę kilogramów i...
Naprawdę nie masz powodu do zmartwienia przerwał jej. Jesteś
piękną kobietą i nie grozi ci nadwaga.
Na szczęście mogła darować sobie odpowiedz, bo właśnie podano
cieniutko pokrojonego łososia. Zmieniła temat.
Odpowiada ci kierowanie taką du\ą kompanią?
Bardzo. To właściwie kilka ró\nych firm, działających w wielu
bran\ach. Zajmujemy się wydobyciem ropy, produkcją stali, drewna, urządzeń
in\ynieryjnych, \ywnością, oprogramowaniem komputerowym, mamy sieć
supermarketów.
Ale chyba nie robisz tego sam!
Skąd\e! Mam zespół mened\erów, a ja dbam o to, \ebyśmy uzyskiwali
dochód. Wkraczam do akcji tylko w momencie zagro\enia.
Musiałeś się niezle napracować, \eby tak szybko wspiąć się na sam
szczyt. Dostrzegła niedowierzanie w jego oczach i dodała stanowczo:
Naprawdę tak uwa\am. Nie jestem skora do prawienia komplementów.
Tak, to pamiętam!
Kończyli kawę, kiedy Tim oznajmił, \e jest umówiony i nie wróci do
domu na kolację.
W takim razie chyba nie będziesz mieć nic przeciwko temu, \ebym
poszła gdzieś z Robertem? Postaramy się zachować dyskrecję.
Oczywiście. Zawahał się. Na niektórych spotkaniach wskazana
byłaby twoja obecność. Sekretarka przygotuje terminarz. Jeśli potrzebujesz
dodatkowych strojów, to kupuj je na mój rachunek. Kiedy zaprotestowała,
wyjaśnił: Sam zarobiłem te pieniądze, Lindsey. Nie biorę ich z konta
rodziców, na co nigdy nie chciałaś się zgodzić.
Dzisiaj ju\ bym tak nie mówiła powiedziała impulsywnie.
Naprawdę się zmieniłaś.
Ale nie w sprawach moralności i etyki. Zacisnął usta.
Muszę ju\ iść powiedział, patrząc na zegarek. Za dziesięć minut
rozpoczynam zebranie. Parker cię odwiezie.
Wysiadła przy parku. Musiała zostać sama, przemyśleć parę rzeczy.
Zapatrzyła się na łabędzie i kaczki pływające po stawie. Ten pierwszy lunch z
Timem przeszedł całkiem niezle. Wprawdzie nie obyło się bez kilku
niezręcznych sytuacji, ale nic w tym dziwnego.
Musi bardziej się pilnować, trzymać język na wodzy, bo inaczej zdradzi
się przed nim ze swymi uczuciami. Dopiero by ją wyśmiał, gdyby odkrył, \e
nigdy nie przestała go kochać.
ROZDZIAA DWUNASTY
Mieszkanie pod jednym dachem z Timem okazało się łatwiejsze ni\
początkowo sądziła. Minęły ju\ dwa tygodnie i jedynym problemem był
nadmiar wolnego czasu. Pani Parker miała dochodzącą pomocnicę, więc
Lindsey, przyzwyczajonej do aktywnego \ycia, pozostawało tylko układanie
kwiatów w wazonach.
Wyjazd do Evebury spalił na panewce, kiedy zaostrzyła się walka o
przejęcie Malvini i Tim musiał zwołać nadzwyczajne zebranie rady nadzorczej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]