[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rzy każda kobieta. I możesz mi wierzyć, że mój ojciec nie będzie zadowolony, kiedy po-
zna nasze plany.
- Skoro chcesz koniecznie za mnie wyjść, to możemy mieszkać razem - mruknął
bez entuzjazmu Jake.
- Po co? Przecież wczoraj nie chciałeś nawet spędzić ze mną nocy.
- Może dlatego, że nie ufałem sobie. Ale kiedy zostaniesz moją żoną, będę chciał
mieć cię stale na oku. A poza tym, kto się tobą zaopiekuje, gdy mnie nie będzie w pobli-
żu?
Jego słowa mimo wszystko poprawiły nieco jej samopoczucie. Musiała w duchu
przyznać, że nawet ją trochę wzruszyły.
- Dom jest duży - ciągnął Jake. - Możesz zająć ten pokój na dole, w którym spałaś.
Ja zostanę na piętrze. Ale dopóki będziemy małżeństwem, nie pozwolę ci na żadne kon-
takty z ojcem.
- Ależ Jake...
- To nie jest temat do negocjacji. Nie ufam ani jemu, ani tobie. A stajÄ™ siÄ™ szcze-
gólnie nieufny, kiedy działacie wspólnie.
- Przecież on został aresztowany. Jest samotny i zrujnowany. Nie mogę odwrócić
siÄ™ do niego plecami.
- %7ładnych kontaktów, dopóki będziesz moją żoną. %7ładnych rozmów telefonicz-
nych. Nie pozwolę ci nawet chodzić na rozprawy. Czy mnie rozumiesz?
Alicia odwróciła się i zaczęła obserwować przejeżdżające obok samochody. Zasta-
nawiała się, czy ma prawo opuścić ojca, choć nie jest do końca przekonana o jego winie.
- Musisz się na coś zdecydować - oznajmił Jake stanowczo. - Czy chcesz zostać
moją żoną, czy nie?
Przez chwilę milczała, a potem kiwnęła lekko głową.
- Ale tylko dla dobra dziecka - dodała szeptem.
- Musisz mi też obiecać, że do rozwodu w twoim życiu nie będzie innych męż-
czyzn.
R
L
T
- Co takiego? - spytała, wstrząśnięta jego brutalną bezpośredniością i załamana
tym, że tak nisko ją ocenia.
Przecież poszłaś z nim do łóżka już pierwszego wieczoru, przypomniał jej we-
wnętrzny głos. Skąd on może wiedzieć, że zdarzyło ci się to po raz pierwszy wżyciu?
- Nasze małżeństwo zaskoczy i oburzy wielu ludzi, między innymi moich klientów
i pracowników - dodał Jake. - Chcę, żeby wydawało się przykładne. Nie życzę sobie, że-
byś dostarczała brukowej prasie i swoim wrogom pożywki do plotek i spekulacji.
- Oczywiście - odparła spokojnym tonem, opanowując wzbierający gniew. - A jak
będzie z tobą, obrońco moralności? Czy ta zasada będzie obowiązywać także ciebie?
- Owszem. Z tego samego powodu.
- A więc nie z lojalności wobec mnie. Ale niby dlaczego miałbyś się poczuwać do
lojalności? Przecież ty nie palisz się do tego związku bardziej niż ja.
- Widzę, że wreszcie zaczynamy się rozumieć. Czy będziesz mi wierna?
- Już powiedziaÅ‚am, że tak! - warknęła z irytacjÄ…. - À propos, czy naprawdÄ™ spÄ™dzi-
łeś ubiegłą noc samotnie?
Jake wybuchnął śmiechem.
- A więc tobie też trochę zależy na mojej wierności!
Potrząsnęła głową chyba zbyt energicznie, bo jego głośny śmiech przypomniał jej
pierwszy spędzony wspólnie wieczór i wzbudził w niej falę pożądania, którą usiłowała
stłumić.
- Owszem - odparł po chwili. - Czy będziesz zadawać mi takie pytania też po ślu-
bie?
- Przepraszam - wyjąkała niepewnie. - Nie miałam prawa się tym interesować. Za-
pomnij o tym. To, co robisz, nic mnie nie obchodzi.
- Okej. - Z uśmiechem podniósł ręce na znak kapitulacji. - Ale na wypadek, gdyby
cię to jednak trochę obchodziło... spędziłem tę noc samotnie w rybackim domku mojego
przyjaciela niedaleko Belle Rose. Wychodziłem tylko po to, żeby dorzucać do ogniska, w
którym upiekłem małą wiewiórkę.
- Zabiłeś takie maleństwo? - spytała, marszcząc z niedowierzaniem brwi.
- Rzuciłem w nią nożem. Zginęła w ciągu ułamka sekundy. Nie męczyła się.
R
L
T
- Jak możesz być tak okrutny!
- Czy myślisz, że lubię zabijać zwierzęta? Zjadłem ją, bo byłem głodny. Czy uwa-
żasz, że masz nade mną moralną przewagę, kupując paczkowane mięso w supermarke-
tach?
Nie znajdując odpowiedzi, ale nie chcąc przyznać mu racji, milczała, a on chyba
wczuł się w jej położenie, bo zaczął cierpliwie tłumaczyć swoje stanowisko.
- Posłuchaj, ja musiałem tam wyjechać - oznajmił. - Dowiedziałem się, że trzeba [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl