[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przecie zdrowie jej wróci jak tylko zmieni skórę.
 Tak? Nie wiedziałam. Wilkołaki nie są na tyle często spotykane, żebym słyszała co się dzieje,
jak któryś zachoruje& A więc czworo. Jedno z nich.
Holger wrócił do głównej sali w ponurym nastroju. Raoul i Odo zaprowadzili już pewien
porządek. Ludzie stali pod ścianami, a Papillon przy głównym wejściu. Yve i Gui siedzieli w
wysokich krzesłach ze związanymi rękami i nogami. U ich stóp kulił się Frodoart, rozbrojony, ale
nietknięty. Kapłan odmawiał modlitwy.
 No i co?  krzyknął Raoul do wchodzących.  Kto z nich nosi klątwę?  Nie wiemy 
powiedziała Alianora.
Gui splunął w stronę Holgera.
 Kiedy zobaczyłem cię bez hełmu pomyślałem, że wcale nie wyglądasz na rycerza 
powiedział szyderczo.  Teraz, kiedy widzę, jak się wdzierasz do bezbronnych kobiet wiem już na
pewno, że nim nie jesteś.
Za Hugim weszła Raimberge. Podeszła do ojca i pocałowała go w policzek. Omiotła wzrokiem
salę i zawołała:
 Jesteście gorsi od zwierząt, napadacie na swego pana! Odo potrząsnął głową.
 Nie, panienko  powiedział.  Pan, który nie dba o swoich ludzi, to żaden pan. Mam w domu
małe dzieci. Nie chcę ryzykować, że będą żywcem pożarte.
Raoul uderzył w ścianę końcem włóczni.
 Cicho tam!  warknął.  Wilk musi dzisiaj umrzeć. Wymień jego imię, sir `Olgerze. Jego albo
jej. Wymień imię wilka.
 Ja&  Holger poczuł nagłą słabość w nogach. Zwilżył wargi.  Nie możem powiedzieć 
krzyknął Hugi.
 A więc tak.  Raoul obrzucił więzniów ponurym spojrzeniem.  Obawiałem się tego. Czy
bestia sama się przyzna? Obiecuję jej litościwą śmierć, srebrnym nożem prosto w serce.
 Wystarczy żelazo, póki jest w ludzkiej postaci  powiedział Odo.  No dalej, mówcie. Nie
chciał  bym poddawać was torturom.
Frodoart poruszył się gwałtownie.
 Zanim to zrobisz  powiedział  będziesz musiał zedrzeć moje ręce ze swego gardła.
Zignorowali go.
 Jeśli nikt się nie przyzna  powiedział Raoul  to lepiej, żeby umarli wszyscy. Mamy tu
kapłana, który ich wyspowiada.
Gui zdusił jęk. Raimberge zamarła w śmiertelnym bezruchu. Usłyszeli kaszel Blancheflor,
dobiegający z głębi domu.
Yve jakby osłabł, zapadł się w siebie.
 A więc dobrze  powiedział.  To ja jestem wilkołakiem.
 Nie!  wrzasnął Gui.  Ja!
Raimberge jeszcze przez chwilę trwała w bezruchu, potem uśmiechnęła się twardo.
 Obaj szlachetnie kłamią. Jednak to ja jestem prawdziwym odmieńcem, dobrzy ludzie. I nie
musicie mnie zabijać, wystarczy pilnować do czasu, aż wyjadę na swój ślub do Vienne. Tak daleko
od Faerie będę poza zasięgiem mocy, które zmuszają mnie do przemiany.
 Nie wierzcie jej  powiedział Gui. Yve gwałtownie potrząsnął głową. Ochrypły okrzyk zza
przejścia mógł znaczyć, że również Blancheflor bierze winę na siebie.
 To do niczego nie prowadzi  powiedział Raoul.  Nie możemy ryzykować, że loup  garou
ujdzie z życiem. Ojcze Valdabrun, gotuj się do ostatnich modlitw za tę rodzinę.
Holger wyciągnął miecz i zasłonił sobą pojmanych.
 Dopóki ja żyję nikt tu nie będzie zabijał niewinnych!  zabrzmiał mocny głos, który Holger ze
zdumieniem rozpoznał jako własny.
Kowal Odo zacisnął pięści.
 Nie chciałbym cię krzywdzić, sir`Olgerze, ale jeśli muszę zrobić to dla dobra moich dzieci, to
zrobię.
 Jeśli jesteś Obrońcą  powiedział Raoul  wymień imię naszego wroga. Znowu zapadła
martwa, pełna napięcia cisza. Holger czuł trzy pary oczu, palące mu plecy: zgnębionego Yvea,
pełnego zapału Gui i Raimberge, która była tak chętna do pomocy. Usłyszał charczenie chorej
kobiety. Chryste, który odegnałeś demony, pomóż mi teraz. Dopiero po chwili zorientował się, że po
raz pierwszy od dzieciństwa wypowiedział słowa, które były modlitwą.
Jednak sposób, w jaki teraz myślał o tej sytuacji nie miał wiele wspólnego z mistycyzmem  był
roboczym, praktycznym podejściem inżyniera. Co prawda nie żywił już tak niezachwianej pewności,
jak kiedyś, że wszystkie problemy w życiu były w pełni racjonalne. Jednak ten konkretny na pewno
był. Tę zagadkę można było rozwiązać za pomocą racjonalnej analizy, logicznego rozumowania. Nie
był detektywem, ale przecież wilkołak nie był zawodowym przestępcą. W tym wszystkim musi się
kryć& Nagle rozwiązanie zabłysło w nim jak słońce.
 Na Boga, tak!  krzyknął.
 Co? Co? Co?  Nagle wszyscy bardzo się ożywili. Holger machnął mieczem nad głową.
Słowa popłynęły z jego ust. Sam nie bardzo wiedział, co za chwilę powie, po prostu głośno myślał,
ale ludzie słuchali go w nabożnym skupieniu.
 Ten, którego szukamy jest odmieńcem z racji urodzenia. Nie potrzebuje żadnej magicznej
skóry, jak Alianora. Jednak w takim razie ubranie nie może się zmieniać razem z nim, prawda? A
więc na swoje polowania wyrusza nagi. Frodoart powiedział mi, na chwilę przed pokazaniem się
wilka, że zostawił swego pana w pełnej zbroi, pijącego piwo w tej sali. Samego. Ale nawet z czyjąś
pomocą sir Yve w ciągu tych kilku minut nie mógłby rozebrać się ze zbroi, którą na nim widzimy, a
potem włożyć ją z powrotem. A więc to nie on jest wilkiem.
 Również Gui rzucił na siebie oskarżenie, ale tylko po to, żeby ratować kogoś innego. Już
wcześniej się zdradził. Powiedział, że widział mnie bez hełmu. Dzisiaj wieczorem zdjąłem hełm
tylko na minutę. Wtedy, gdy pytałem o drogę tutaj. Włożyłem go z powrotem w chwili, w której
zaczęto się zamieszanie. Wilk nie mógł widzieć mnie z gołą głową. Był  nie, była  była wewnątrz
domu. Włamała się tylnymi drzwiami i uciekła przez frontowe okno, zasłonięte okiennicą. Gui mógł
mnie zobaczyć bez hełmu tylko ze szczytu wieży nad swoim pokojem. Przyglądałem się jej przez
chwilę. Pewnie wszedł na górę, żeby się popatrzeć na zapędzanie zwierząt do miasta. A więc w tym
czasie nie było go w miejscu, w którym widzieliśmy wilkołaka.
 Lady Blancheflor&  Zamilkł na chwilę. Jak, do pioruna, ma im wytłumaczyć na czym
polegają choroby, powodowane przez drobnoustroje?  Lady Blancheflor była chora. Na tę chorobę
nie zapadają psy ani wilki. Jeżeli, przybierając wilczą postać nie odzyskałaby zdrowia, byłaby zbyt
słaba, żeby tak szybko i zwinnie się poruszać. Jeżeli zaś zdrowie by jej wróciło, to by znaczyło, że
wirus& hmmm& diablik powodujący chorobę nie przeżył w zwierzęcym ciele, a więc nie mógłby
nadal gnębić jej ludzkiej postaci. Nie miałaby teraz gorączki i zapchanego nosa, prawda? W każdym
jednak przypadku lady Blancheflor trzeba uwolnić od podejrzeń.
Raimberge przylgnęła plecami do ściany, jakby chciała w nią wniknąć. Jej ojciec, kompletnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl