[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odebrać, i pomstował a zarzekał przeciw tobie, że powtórzyć trudno.
 Antek przeciw mnie? Ocyganili was, ażeby im ozory paskudne poschnęły!&
 A czemuż to jego stronę trzymasz, co?&  zapytała groznie.
 A bo wszystkie na niego! Ja nie jestem jak ten pies óiadowski, co za każdym
ióie, byle mu ino chleba podrzucił! Dobrze wióę, że mu się krzywda óieje&
 To może byś mu i zapis oddała& co?&
Ale Jagna już nie zdążyła rzec, bo łzy ciurkiem polały się z jej oczów, to ino
buchnęła do komory, przywarła drzwi za sobą i długo buczała&
Nie przeszkaóała w tym Dominikowa, ino nowe strapienie wśliznęło się do jej
serca& ale nie czas było medytować, Ewka przyszła, chłopaki przeciągali się przed
sienią, trzeba było wziąć się do porządków i przygotowań ostatnich&
Zima
Słońce wstało i óień razno potoczył się naprzód.
Przymrozek w nocy był niezgorszy, że kałuże po drogach i brzegi stawu ścięły się
lodem, a na gruói i co lżejsze bydlę utrzymać się nie mogło.
Ciepło się czyniło, pod płotami i w cieniach siwiało jeszcze, ale ze strzech ska-
pywał zamróz lśniącymi paciorkami, a na mokradłach kurzyły opary kieby dymy.
Powietrze było tak przejrzyste, że okólne pola wióiały się jak na dłoni, a lasy się
przysunęły, że i poniektóre drzewa mógł rozeznać&
Na niebie modrym i niskim ani jednej chmurki nie było.
ł ł i ł o Część pierwsza Jesień 103
Obyczaje, Wieś
Ale na pogodę nie szło, bo wrony tłukły się koło domów i piały koguty.
Nieóielny to był óień i chociaż ówony jeszcze nie przeówaniały do kościoła,
a już we wsi wrzało kieby w ulu. Z pół wsi szykowało się na wesele Borynowe z Jagną.
Mięóy chałupami, przez oszroniałe sady biegały óiewczyny z pękami wstążek,
a wełniakami i stroikami różnymi&
W chałupach był niemały rwetes przygotowań, przymierzań a przystrajań, że z gę-
sto powywieranych okien i drzwi buchały radosne głosy abo już te piosenki weselne.
A i w chałupie Dominikowej uczynił się gwałt i zamieszanie, jak to zwyczajnie
w óień taki!
Dom był świeżo obielony, choć nieco oblazł z wapna na wilgoci, a widniał już
z daleka, bo i umajony był jak na Zwiątki. Chłopaki jeszcze wczoraj nawtykali świer-
czyny w strzechę, to w szpary ścian, góie się ino dało, a całe opłotki od drogi do
sieni wysypali jedliną  pachniało jak w borze na zwiesnę.
A i wewnątrz wyporząóone było galanto.
Po drugiej stronie, góie był skład rupieci, buzował się tęgi ogień i kucharowała
Ewka od młynarza przy pomocy sąsiadek i Jagustynki.
Z pierwszej zaś izby wynieśli wszelki sprzęt zbytni do komory, że ostały ino ob-
razy, a chłopaki ustawiali pod ścianami ławy mocne a długie stoły. Izba też była wy- Artysta, Kobieta
bielona z nowa, wymyta, a komin przysłonięty modrą płachtą, cały zaś pułap i belki,
poczerniałe ze starości, Jagusia suto przystroiła wycinankami. Maciej był przywiózł
z miasta kolorowych papierów, a ona wystrzygnęła z nich kółek strzępiastych, to
kwiatuszków, to cudaków różnych, jako: kiedy psy gonią owce, a pasterz z k3em
za nimi leci, abo zaś i procesję całą, z księóem, z chorągwiami, z obrazami i inne
różności, że spamiętać trudno, a tak wszystko utrafione i foremne kieby żywe, aż się
luóie wczoraj na rozplecinach óiwowali. Umiała ona i nie takie, a wszystko, co ino
zamyśliła abo na co spojrzała& że nie było w Lipcach chałupy bez tych jej strzyżek&
Ogarnęła się nieco w komorze i wyszła nalepiać resztę wzdłuż ścian, pod obrazami,
bo już góie inóiej miejsca nie było.
 Jaguś! A dałabyś spokój tym cudakom, druhen ino patrzeć& luóie się wnet
schoóić poczną, muzyka już po wsi choói& a ona się zabawia&
 Zdążę jeszcze, zdążę&  odpowiadała krótko i dała wnet spokój nalepianiom
 brakło jej cierpliwości& Wysypała podłogę kolkami jedlinowymi, to stoły pokry- Panna młoda, Zlub
ła cienkim płótnem, to porządkowała w komorze abo się przemawiała z braćmi, lub
wychoóiła przed dom i patrzyła długo w świat. A żadnej radości w sobie nie czuła,
żadnej. Myślała jeno, że się wytańcuje a muzyki nasłucha i śpiewów, na co łako- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl