[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ktory akurat byl lysawy. Tramwaj zdziwil go, bo nie bylo sladu szyn. Mowiac o nim,
przypomina sobie tramwaj, ktorym jako chlopiec jezdzil do szkoly, a potem jeszcze jeden
szczegol, mianowicie, ze zajal w tramwaju miejsce motorniczego i pomyslal sobie, ze
prowadzenie wozu tramwajowego zdumiewajaco malo rozni sie od prowadzenia samochodu.
Jest oczywiste, ze tramwaj oznacza jego wlasny woz, ktorym jechal do domu, i ze powrot do
domu przypomnial mu powroty do domu ze szkoly.
Kazdemu, kto przyzwyczajony jest rozumiec znaczenie marzen sennych, wnioski plynace z
tego snu oraz towarzyszacych mu skojarzen wydadza sie teraz jasne, chociaz przytoczylismy
tylko czesc skojarzen i nic wlasciwie nie powiedzielismy o strukturze osobowosci, o
przeszlosci i obecnej sytuacji tego czlowieka. Sen odslania prawdziwe uczucia, jakich
doznawal na przyjeciu ubieglego wieczoru. Byl zaniepokojony, obawial sie, ze nie uda mu
sie zrobic dobrego wrazenia, jak tego pragnal; zly byl na kilka osob, ktore go oniesmielaly i
ktorym nie bardzo sie spodobal. Sen ukazuje, ze swoja wesoloscia staral sie pokryc lek i
zlosc, a jednoczesnie zjednac sobie ludzi, ktorzy go irytowali. Cala jego wesolosc byla tylko
maska; nie zrodzila sie w nim, lecz zakrywala to, co rzeczywiscie czul: lek i gniew. To z
kolei sprawilo, ze pozycja jego byla tak niepewna, ze czul sie jak szpieg w nieprzyjacielskim
obozie, ktorego w kazdej chwili moga zdemaskowac. Przelotny wyraz smutku i rozpaczy,
ktory uchwycilismy, kiedy wychodzil, znajduje teraz uzasadnienie i wytlumaczenie : w
momencie tym twarz jego wyrazala to, co on rzeczywiscie czul, chociaz bylo to uczucie, z
ktorego on nie zdawal sobie sprawy. Sen wyrazil uczucie w sposob dramatyczny i dobitny,
chociaz nie odniosl go otwarcie do okreslonych osob.
Czlowiek ten nie jest ani neurotykiem, ani nie znajdowal sie w hipnotycznym transie; jest to
osobnik raczej normalny, a jego leki i potrzeba uznania sa typowe dla wspolczesnego
czlowieka. Przywyklszy odczuwac to, co powinien w okreslonej sytuacji odczuwac, nie
zdawal sobie sprawy, ze jego wesolosc nie jest jego; bylby to raczej wyjatek niz regula,
gdyby sobie uswiadomil, ze cos tu jest dziwnego.
To, co powiedzielismy o mysleniu i odczuwaniu, odnosi sie rowniez do aktow woli.
Wiekszosc ludzi jest przekonana, ze poki nie sa jawnie zmuszeni przez jakas zewnetrzna sile
do zrobienia czegos, ich decyzje naleza do nich; jesli chca czegos, to oni sa tymi, ktorzy tego
chca. Jest to jednak jedno z wielkich zludzen, jakie zywimy w odniesieniu do nas samych.
Wiele naszych decyzji w rzeczywistosci nie jest naszymi decyzjami, lecz sugestiami z
zewnatrz; udalo sie nam przekonac siebie samych, ze to my podjelismy decyzje, kiedy
faktycznie, powodowani strachem przed izolacja, a bardziej jeszcze bezposrednim
zagrozeniem naszego zycia, wolnosci i wygody - spelniamy tylko oczekiwania innych.
Kiedy dzieci zapytane, czy chca codziennie chodzic do szkoly, odpowiadaja:
Naturalnie, ze chcemy,
czy odpowiedz ta jest szczera? Na pewno w wielu wypadkach nie. Dziecko czesto moze
chciec isc do szkoly, o wiele czesciej jednak wolaloby sie bawic albo zajac sie czyms innym.
Jesli odczuwa:
Chce codziennie chodzic do szkoly
- tlumi tym, byc moze, swoja niechec do regularnych zajec szkolnych. Dziecko czuje, ze sie
od niego oczekuje checi codziennego uczeszczania do szkoly, i presja ta jest dostatecznie
mocna, by stlumic uczucie, ze jesli chodzi tak czesto do szkoly, to tylko dlatego, ze musi.
Dziecko poczuloby sie o wiele szczesliwsze, gdyby moglo sobie uswiadomic, ze czasem chce
isc do szkoly, a czasem idzie tylko dlatego, ze trzeba. Jednakze presja poczucia obowiazku
jest na tyle silna, ze dziecko doznaje uczucia, iz to ono chce tego, czego od niego oczekuja,
by chcialo.
Powszechnie sadzi sie, ze wiekszosc mezczyzn zeni sie dobrowolnie. Niewatpliwie zachodza
wypadki swiadomego ozenku z poczucia obowiazku lub w wyniku zobowiazania. Zdarzaja
sie tez wypadki, kiedy mezczyzna zeni sie, poniewaz to on naprawde tego pragnie. Bywaja
jednak rowniez wcale liczne wypadki, w ktorych mezczyzna (lub kobieta) z cala
swiadomoscia wierzy, ze chce zawrzec zwiazek malzenski z okreslona osoba, podczas gdy w
rzeczywistosci zostal wprzegniety w ciag wydarzen prowadzacych do malzenstwa, z ktorego
zdaje sie nie byc wyjscia. Przez caly czas poprzedzajacy malzelnstwo zywi niezlomne
przekonanie, ze to on pragnie sie ozenic, a pierwsza i raczej spozniona oznaka, ze rzecz sie
ma inaczej, jest fakt, ze w dzien slubu ogarnia go panika i chec ucieczki. Jezeli jest rozsadny,
uczucie to trwa zaledwie kilka minut, po czym na pytanie, czy pragnie zawrzec slub, odpowie
z niewzruszonym przekonaniem - tak.
Moglibysmy w nieskonczonosc przytaczac przylklady z zycia codziennego, kiedy to ludziom
wydaje sie, ze podejmuja decyzje i pragna czegos; a tymczasem ulegaja wewnetrznemu albo
zewnetrznemu przymusowi, ktory kaze im chciec tego, co maja zrobic. W rzeczy samej, gdy
obserwujemy zjawisko ludzkich decyzji, uderza nas, jak dalece ludzie sie myla, uwazajac za
swoje decyzje to, co w istocie jest uleganiem konwencji, obowiazkom albo zwyczajnej presji.
Wydaje sie niemal, ze autentyczna decyzja jest stosunkowo rzadka rzecza w spoleczenstwie,
ktore w decyzji indywidualnej chcialoby widziec fundament swojej egzystencji.
Pragnalbym dorzucic jeszcze jedna szczegolowa ilustracje przypadku pseudowoli, z ktorym
stykamy sie czesto podczas badania osob wolnych od jakichkolwiek objawow nerwicowych.
Czynie tak dlatego, ze choc ten indywidualny przypadek ma niewiele wspolnego z ogolna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]