[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spałem z panią tej nocy. Bo gdyby tak było, na
pewno pamiętałaby pani wszystko, proszę mi wie-
rzyć.
Na ułamek sekundy ujął wdłonie jej piersi, i przez
grubą frotową tkaninę Kate poczuła, jak twardnieją jej
sutki w nagłym, bolesnym pragnieniu.
– Idę się ubrać – powiedział, cofając się na bezpiecz-
ną odległość. – Potem zjemy razem śniadanie.
– A moje ubranie...?
– Moja pokojówka zabrała je do prania – ta, która
panią wczoraj rozebrała. Przyniesie je po śniadaniu. Za
pół godziny na tarasie, zgoda?
I zostawił ją, patrzącą za nim z szeroko otwartymi
oczami, z przygryzioną do bólu wargą.
Zanurzywszy się w pachnącej pianie, Kate miała
pokusę posunąć się o krok dalej i się utopić.
Od momentu, kiedy otworzyła rano oczy, zachowy-
wała się jak szalona. Ale teraz znówbyła przy zdrowych
zmysłach i umierała ze wstydu. Boże, co mnie opętało,
zastanawiała się w rozpaczy, żeby rzucać takie oskar-
żenia na Michaela Theodakisa?
Fakt, że ją przestraszył, wparowując do pokoju
prawie nago, jakby nigdy nic... Ale przecież to jakaś
bzdura! Jako rezydentka biura podróży codziennie
miała do czynienia z mężczyznami o wiele bardziej
skąpo ubranymi, i nigdy nie robiło to na niej żadnego
wrażenia.
Dlaczego więc zachowała się tak absurdalnie? Nagle
LUKSUSOWY KAMUFLAŻ
39
dotarło do niej, że jej reakcja nie miała nic wspólnego
z tym, jak był ubrany – czy rozebrany. To sam Michael
Theodakis sprawił, że puściły jej nerwy.
Od momentu, kiedy go zobaczyła, była spięta, od-
czuwała jego obecność w sposób daleko wykraczający
poza jej skromne erotyczne doświadczenie. Była na-
stawiona obronnie, zanim się w ogóle odezwał. A tam-
ten sen, podejrzewała, był konsekwencją faktu, że Mi-
chael Theodakis zaniósł ją na rękach do łóżka. Może
jakąś upokarzającą formą pobożnego życzenia.
A więc zachowała się jak głupia histeryczka i w za-
mian została potraktowana z pogardą, na jaką sobie
zasłużyła. Schowała twarz w dłoniach.
Powinna była trzymać się planu A i po prostu cicho
stąd wyjść. W końcu mogła zadzwonić do Lisy i kazać
jej przynieść ubranie...
Lisa...
Kate dopiero teraz pomyślała o swojej współloka-
torce. A przecież różne rzeczy mogły się jej przyda-
rzyć.
To do mnie niepodobne, pomyślała z przerażeniem.
Być może Michael Theodakis był nieprawdopodo-
bnie pociągającym mężczyzną, ale ona nie musiała
– do tego stopnia! – tracić przy nim głowy. Postano-
wiła, że przez najbliższe pół godziny będzie uprzej-
ma, wdzięczna za gościnę i niedostępna. To było je-
dyne wyjście. A potem opuści nie tylko ten hotel, ale
Grecję, i już nigdy nie będzie musiała oglądać tego
typa.
Owinęła się ciasno w płaszcz kąpielowy i zawiązała
pasek na supeł. Na wszelki wypadek. Potem przeczesa-
wszy palcami włosy, wynurzyła się z łazienki i ostrożnie
40
SARA CRAVEN
podeszła do okien. Stół był nakryty, Michael Theodakis
czekał przy balustradzie, wpatrzony w morze. Był
w szortach i w rozpiętej pod szyją koszulce polo.
Kate wzięła głęboki oddech, wcisnęła do kieszeni
drżące ręce i wyszła na taras.
– Kalimera, po raz drugi – powiedział cicho. – Albo
wymażemy z pamięci incydenty sprzed pół godziny,
które żadnemu z nas nie przynoszą chwały, i przy-
jmiemy, że widzimy się po raz pierwszy?
– Tak. – Kate wbiła wzrok w posadzkę, świadoma,
że się czerwieni. – Może powinniśmy tak zrobić.
– Nareszcie się w czymś zgadzamy.
Pospiesznie skupiła uwagę na zastawionym stole.
Dzbanek schłodzonego soku owocowego, koszyczek
z chrupiącymi bułkami, miód, dżem wiśniowy, misecz-
ka gęstego kremowego jogurtu, patera z owocami
i dzbanek kawy – wszystko to wyglądało pysznie.
– Aż chce się jeść. – Zdobyła się na uśmiech.
– To prawda. Proszę usiąść – powiedział z rozbawie-
niem w głosie, podczas gdy ona dygotała w środku,
świadoma, że Michael wciąż patrzy na nią, a nie na
jedzenie. – Mam nadzieję, że kąpiel poprawiła pani
nastrój. – Gdy wybrała miejsce przy stole, nalał do
szklanek soku i jedną podał Kate.
– Tak, dziękuję.
– Ale może jeszcze lepiej zrelaksowałby panią ma-
saż. Gdyby miała pani ochotę...
– To miłe z pana strony – powiedziała twardo – ale
daruję sobie.
– To nie była propozycja osobista, thespinis. Mamy
tu doskonałego profesjonalnego masażystę. Ale to pani
decyzja.
LUKSUSOWY KAMUFLAŻ
41
Znów kulą wpłot, pomyślała i, pijąc sok, żałowała, że
to nie cykuta.
– Trochę miodu? Może złagodziłby pani usposo- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl