[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rainę, podczas gdy jej głowa spoczywała na jego ramieniu.
- Wiesz, skąd to się wzięło? - spytał zdumiony.
- Ktoś zrobił zdjęcie wczorajszego wieczora, a prasa wy
ciągnęła wnioski.
Szejk rzucił gazetę na biurko.
- Kazałem, byś trzymał dziennikarzy na dystans.
- Staraliśmy się ze wszystkich sił, ale tę fotografię mógł
zrobić jakiś turysta i sprzedać ją za duże pieniądze.
- Jesteś pewien, że nikt z naszych ludzi nie jest za to od
powiedzialny?
- Trudno o jakakolwiek pewność.
Szejk podszedł do okna. Na zewnątrz świeciło słońce,
miasto budziło się do życia. Zazwyczaj była to jego ulu
biona pora dnia, lecz teraz zaczął się zastanawiać, co mo
gą przynieść kolejne godziny.
- Co piszą o księżniczce?
- Tylko tyle, że mieszka w Ameryce.
- Czy sułtan już to widział?
- O ile wiem, nie.
- To dobrze.
- Ale jest cytowany w artykule. Oboje macie jego bło
gosławieństwo dla swojego związku. %7ływi nadzieję, że le
piej siÄ™ poznacie.
Gdyby Idris wiedział, jak dobrze się poznali, z pew
nością cofnąłby błogosławieństwo. Najgorsze, że do Rainy
wkrótce dotrą te nowiny. Ciekawe, jak je przyjmie.
- Chciałbym sam zawiadomić księżniczkę.
Abid skinął głową.
- Jak mamy oficjalnie zareagować? - spytał.
- ZastanowiÄ™ siÄ™.
- Mógłbym zażądać odwołania.
- To tylko skupi większą uwagę na księżniczce.
- Jeśli nie zareagujemy, powstaną plotki.
Dharr zdawał sobie z tego sprawę, lecz był zbyt zmę
czony, by myśleć o czymkolwiek innym niż o prysznicu
i o tym, jak przekaże wiadomość Rainie.
Jeśli prasa krajowa i zagraniczna zacznie spekulować,
że dziewczyna przyjechała, by wziąć z nim ślub, Raina
może przyspieszyć wyjazd. A już na pewno zacznie go
unikać. Ta myśl sprawiła mu większą przykrość, niż chciał
przyznać.
- Jeszcze jedno - rzekł Abid. - Miałem wiadomość od
ojca waszej wysokości.
- JakÄ…?
- Zapowiedział, że skróci podróż i wróci w końcu ty
godnia.
- Wyjaśnił dlaczego?
- Wspomniał, iż chce być obecny przy oficjalnym ogło
szeniu zaręczyn waszej wysokości.
Dharr nawet nie próbował dowiadywać się, skąd ojciec
wziął takie informacje. Wiedział, iż rozchodzą się lotem
błyskawicy.
- Możesz odejść. Zobaczymy się za godzinę w sali kon
ferencyjnej - rzucił.
- Tak jest. Wasza wysokość może być całkowicie pe
wien mojej dyskrecji co do dzisiejszego ranka.
- Doceniam lojalność.
Szejk pomyślał, że Raina z pewnością zle przyjmie
wszystko, co się stało. Może z wyjątkiem zdarzeń ostat
niej nocy, które w tej sytuacji były pierwsze i ostatnie.
Rankiem dziewczyna uznała, że wcale nie wygląda
inaczej niż zazwyczaj. Przejrzała się w lustrze, rozczesu
jąc mokre włosy. Tęskniła za Dharrem. Gdy rozległo się
pukanie do drzwi, rzuciła szczotkę do włosów, by szyb
ko je otworzyć, lecz w progu stała tylko Badya ze śniada
niem na tacy.
Raina wcale nie miała ochoty na rozmowę z nianią.
- Zmienię pościel i zaraz pomogę ci się ubrać - rzekła
Badya.
Nim dziewczyna zdążyła zaprotestować, kobieta wzięła
się do pracy i po chwili zamarła.
- Coś ty zrobiła?
- Nie wyciągaj pochopnych wniosków. Po prostu mam
okres.
- Albo to efekt wizyty pewnego szejka. Nie jestem głu
pia, dziecino.
Raina już miała zaprzeczyć, gdy spostrzegła, że niania
wpatruje się w paczkę prezerwatyw leżącą na nocnym sto
liku. Pochyliła się i zacisnęła ją w ręku.
- To nic wielkiego - rzuciła. - %7ładne z nas tego nie pla
nowało - skłamała. - Wątpię, by się kiedykolwiek powtó
rzyło.
Badya usiadła z wrażenia.
- Niczego z twoją mamą cię nie nauczyłyśmy?
- To nie ma z wami nic wspólnego. To była wyłącznie
moja decyzja.
- Za moich czasów zostalibyście zmuszeni do małżeń
stwa za takie zachowanie.
- To już nie twoje czasy i żadne z nas nie myśli o ślubie.
- Szejk bardzo mnie zawiódł. - Badya pokręciła głową.
- Nie powinien korzystać z okazji, by uwieść dziewicę.
Raina roześmiała się tylko.
- Muszę przyznać, że to był mój pomysł. Twoja mała
dziewczynka dorosła i stała się kobietą zdolną dobierać
sobie kochanków.
- Może to i prawda, ale dla mnie zawsze będziesz małą
dziewczynkÄ….
Księżniczka objęła nianię za szyję.
- W pewien sposób tak - przyznała. - Mam nadzieję,
że nikomu o tym nie powiesz.
- Nigdy nie robiłam podobnych rzeczy, choć chętnie
skrzyczałabym szejka.
- To nie będzie konieczne. - Raina podejrzewała, że
Dharr sam sobie robi wyrzuty za to, co się stało.
Ona niczego nie żałowała. Przeciwnie, uważała to za
fantastyczne doświadczenie, którego nigdy nie zapomni.
Badya przytuliła ją i rzekła:
- Mam dziś jeszcze dużo pracy, więc teraz cię zostawię
i wrócę ze świeżą pościelą. Myślę, że potrzebujesz jeszcze
paru moich rad.
- Już za pózno. Co się stało, to się nie odstanie.
-Masz rację. Chciałabym tylko, żebyś nie cierpiała,
z powodu tego, co zrobiłaś.
Raina odczuwała radość, nie cierpienie, więc spytała
tylko:
- Czy tatuś już się obudził?
- Tak, lecz najpierw szejk chce z tobą pomówić.
- Teraz?
- Natychmiast. Albo przynajmniej gdy siÄ™ ubierzesz.
- Nie mówił, czego chce?
- Mogę się tylko domyślać, niczego wyraznie nie po
wiedział.
- Wyglądał na zmartwionego?
- Tak, i ma po temu powody.
Badya wyciągnęła gazetę spod tacy ze śniadaniem.
- Gratuluję, księżniczko. Wszystko wskazuje na to, że
będziesz przyszłą królową Azzrilu.
ROZDZIAA ÓSMY
- Szejk zdobył narzeczoną? No nie!
Dharr podniósł wzrok na Rainę sponad planów
muzeum, gdy stanęła w drzwiach sali konferencyjnej
z gazetą w garści. Oczy błyszczały jej gniewem. Wyglą
dała tak groznie, że omal się nie uśmiechnął w oczeki
waniu, że przygwozdzi go do podłogi. Jednak sytuacja
była poważna.
- Zamknij drzwi - rzekł, wstając zza stołu.
- Zdajesz sobie sprawę, ile kłopotów może to nam
sprawić?
- Nie przesadzajmy. - Szejk spróbował zbagatelizować
sprawÄ™.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]