[ Pobierz całość w formacie PDF ]
a teraz rozstał się z nią tak obojętnie.
Idąc spać, pocieszała się nadzieją, że może jutro rano wszystko nabierze
sensu.
ROZDZIAA 11
Kilka następnych dni minęło w błyskawicznym tempie. W poniedziałek
Abby i Greg poszli razem na lunch, rzekomo w celu omówienia zmian w planie
konferencji. Okazało się jednak, że Greg już znalazł kogoś na miejsce profesora,
który zrezygnował z udziału w zjezdzie, zaś Abby nie miała zastrzeżeń do tej
kandydatury. Zresztą i tak przez całą niedzielę myślała głównie o Gregu, a nie o
tym, kto zastąpi znanego onkologa.
Na wtorkowym zebraniu personelu usiadła w stosownej odległości od
Grega. Tej nocy miała zdumiewająco erotyczne sny i obawiała się, że jego
bliskie sąsiedztwo może wywołać niepożądane reakcje.
Po spotkaniu natychmiast poszła zająć się pacjentem. Mijając Grega,
napotkała jego spojrzenie i przez chwilę bała się, że usłyszy jakąś uwagę, która
wprawi ją w zakłopotanie. Odetchnęła z ulgą, gdy się nie odezwał.
Ale wróciwszy z oddziału zastała doktora Hastingsa u siebie w gabinecie.
- Unikasz mnie, Abigail? - spytał, podchodząc tak blisko, że poczuła się
zagrożona na swoim terytorium.
Nawinął na palec kosmyk jej włosów. Zebrała się w sobie, żeby nie zrobić
czegoś głupiego.
- Skąd ten pomysł, doktorze?
- Ostatnio zawsze gdzieś znikasz, ilekroć znajdę się w pobliżu.
- Jestem bardzo zajęta.
- Zbyt zajęta, aby zjeść ze mną kolację dziś wieczorem?
- Dzisiaj? - Przypomniała sobie ich ostatni pocałunek. Bezwiednie
opuściła wzrok na wargi Grega, prawie poczuła ich rozkoszne ciepło...
Zorientowała się, że przysuwa się do niego. Na litość boską, przecież znajdowali
się w lekarskim gabinecie!
- Co ty na to? - ponaglił Greg. Sądząc z błysku rozbawienia w jego
oczach, wiedział, o czym pomyślała.
- Kiedy i gdzie?
- Możemy iść zaraz po twoim dyżurze. Pojadę za tobą do domu, a pózniej
wezmiemy mój samochód. Lubisz chińszczyznę?
- Jasne. - Serce Abby zaczęło bić jak szalone. Miała iść na prawdziwą
randkę z Gregiem Hastingsem!
Popołudnie ciągnęło się w nieskończoność. Po wyjściu ostatniego
pacjenta Abby odetchnęła z ulgą i pośpiesznie wystukała numer telefonu w
gabinecie Grega. Podniósł słuchawkę po pierwszym sygnale.
- Już wychodzę.
- Jedz do siebie. Wpadnę tam za parę minut.
- To na razie.
Czesząc przed lustrem włosy, przyjrzała się sobie z uwagą. Idąc na
spotkanie z Derekiem, nie była taka podniecona. Nawet zastanawiała się, czy nie
odwołać randki. Natomiast teraz niemal śpiewała z radości, a oczekiwanie
przyprawiało ją o słodki dreszczyk emocji. Pięć minut pózniej, gdy Greg
zadzwonił do drzwi, była gotowa.
- Aadnie wyglądasz. - Powoli obejrzał ją od stóp do głów, ale miał dziwny
wyraz twarzy.
- Co się stało? - Od razu wyczuła, że jest znużony i roz-kojarzony.
- Nic. Chodzmy już.
- Najpierw mi powiedz, w czym problem.
- Operacja woreczka żółciowego nie poszła jak należy
- wyjaśnił, wzruszając ramionami, gdy wsiadali do windy.
- Pojawiły się komplikacje, więc musiałem zmienić leki. Pielęgniarki
mają do mnie dzwonić, gdyby nastąpiło pogorszenie.
- Może zrezygnujmy z tej kolacji?
- Nie. Oczekuję, że poprawisz mi humor, opowiadając, jak wygląda świat
zza różowych okularów.
- Tu nie chodzi o różowe okulary, Greg. My, lekarze, zawsze robimy
wszystko, co tylko możemy. Ale nie jesteśmy wszechmocni.
- Tak, tak. Dobrze to znam. Ale ja chcę, żeby ten pacjent wyzdrowiał.
- Wiem - odparła łagodnie.
- Muszę cię uprzedzić, że w każdej chwili mogę być wezwany do szpitala.
- Przecież nie urządzę ci sceny, gdy zostawisz mnie samą z deserem.
Wiesz, że to rozumiem.
- To dużo więcej, niż kiedykolwiek dostałem od Michelle.
- Derek też był w sobotę zirytowany, gdy rozdzwonił się mój pager.
- Fiu, fiu, krytykujesz Dereka. - Greg otworzył drzwiczki i pomógł Abby
wsiąść. - On uważa, że wszystkie kobiety go uwielbiają.
- Niech sobie uważa, jeśli poprawia mu to samopoczucie - ze śmiechem
stwierdziła Abby.
Pięć minut pózniej kelner poprowadził ich do stolika w przytulnej alkowie
chińskiej restauracji na Grant Avenue. Abby odetchnęła apetycznymi aromatami
i ślinka napłynęła jej do ust. W karcie było mnóstwo potraw. Przeczytawszy
kilka nazw, dyskretnie zerknęła na Grega. Był zmęczony i zniechęcony. Nagle
[ Pobierz całość w formacie PDF ]