[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Fletch, zostaniesz tu, żeby dopilnować szczegółów, dobrze?
Fletcher kiwa głową. Nie płakał przy nas i mam wyrazne wrażenie, że czeka, aż zostanie sam, żeby
mógł zapłakać.
 A jak będziesz gotów, zjedz na piąte piętro i nas poszukaj.
Mama klaszcze w dłonie niczym trener piłkarski, tak jakby to były mistrzostwa stanu i groziłby nam
kolejny gol.
 Damy radę! Będziemy mieli mnóstwo czasu, żeby myśleć o babci, ale w tej chwili powinniśmy być
przy Charliem. Powinniśmy wyprzeć to z głowy i pomyśleć o ślicznym maleństwie, które niedługo
powitamy.
Rachel i ja znowu kiwamy głowami.
 Tak jest, trenerze!  Ryan przybija mamie piątkę.
Przez chwilę patrzy na niego zdumiona, wreszcie wybucha śmiechem.
 Hurrra dla Charliego!  woła.
 Hurrra!  odpowiada cała nasza trójka, a w ostatniej chwili dołącza do nas Fletcher.
 Niedługo zajrzę do ciebie  mówi mama do Fletchera, po czym zostawiamy go i idziemy do windy.
Winda nadjeżdża, wchodzimy, Rachel wciska guzik piątego piętra, zaczynamy szybko spadać, a ja przez
cały ten czas nie potrafię myśleć o niczym innym, tylko że mama straciła dziś matkę, a mimo to nie płacze.
Walczy, żeby był to dla jej syna dzień radości, a nie żałoby. Oto do czego jesteśmy zdolni w imię miłości.
Jonathan Louis Spencer przychodzi na świat drugiego czerwca cztery minuty po pierwszej. Waży trzy
kilogramy osiemset gramów. Ma bujną ciemną czuprynę i lekko zmiętą twarzyczkę. W pewnym sensie jest
podobny do Natalie. Gdyby ktoś jej zmiął twarz.
Około dziewiątej rano wszyscy już mieliśmy go na rękach. Pielęgniarka zabrała go i przyniosła z
powrotem, a teraz Jonathan spoczywa w ramionach mojej matki. Natalie drzemie w szpitalnym łóżku.
Charlie patrzy na mnie, dumny ojciec w każdym calu.
 Znam go dopiero od ośmiu godzin  mówi. Siada na krześle i wpatruje się w swojego maleńkiego
synka.  Znam go dopiero od ośmiu godzin, a nigdy w życiu bym go nie zostawił.
Chwytam go za rękę.
 To w ogóle nie ma sensu  ciągnie, kręcąc głową.  %7łe nasz tato mógł odejść. To w ogóle nie ma
sensu, Lauren.
 Wiem.
Charlie patrzy na mnie.
 Nie, nie wiesz.
Jego ton nie jest oskarżycielski. Ani uszczypliwy. Po prostu mi mówi, że jest na tym świecie
doświadczenie, które on rozumie w sposób bardziej intymny niż ja. Daje mi do zrozumienia, że choć
wydaje mi się, że to rozumiem, to jest świat miłości, świat głębokiego, bezwarunkowego oddania, o
którym nie wiem nic.
 Masz rację  zgadzam się.  Jeszcze nie.
 Nigdy nikogo tak nie kochałem  mówi, znowu kręcąc głową. Patrzy na Natalie i zaczyna płakać.  I
Natalie  dodaje.  To ona mi go dała.
Może i mój brat nie kochał Natalie, kiedy się jej oświadczał czy kiedy decydował się z nią
zamieszkać. Może i nie był w niej zakochany, kiedy wprowadził się do niej z rzeczami i zaczął urządzać
sobie z nią życie. Ale gdzieś po drodze nauczył się ją kochać. Może to się zdarzyło dziś o pierwszej trzy
czy pierwszej cztery, czy pierwszej pięć. Ale bez wątpienia się zdarzyło. Widać to w jego oczach. Kocha
tę kobietę.
 Dumny jestem z ciebie, Charlie  mówi Ryan, poklepując go po plecach.  I cieszę się twoim
szczęściem.
Charlie zamyka oczy, by powstrzymać łzy, gotowe spłynąć na policzki.
 Będę dobrym ojcem  mówi. Otwiera oczy. Nie mówi tego do mnie. Nie mówi do Ryana. Nie mówi
do Rachel, Natalie czy mamy. Mówi do Jonathana.
 Wiemy, że będziesz  odpowiada mama. Nie odpowiada za siebie. Odpowiada za nas wszystkich.
Odpowiada za Jonathana.
Patrzę na twarzyczkę dziecka. Jak to możliwe, że coś, co jest zmięte, może być takie piękne?
Patrzę na Ryana. Wiem, o czym myśli. My też możemy zostać kiedyś rodzicami. Nie dziś. I raczej nie
w przyszłym roku. Ale kiedyś możemy. Ryan ściska mnie za rękę. Rachel to widzi i uśmiecha się do mnie.
To jest dobry dzień. Mama, Charlie, Natalie, Johathan, Rachel, Ryan, nawet ja, wszyscy
przyczyniliśmy się do tego, że ten dzień jest dobry.
 Chwileczkę  mówię.  Czy Louis to ze względu na Lois?
Natalie się śmieje.
 Z początku nie. Ale teraz tak!
Charlie wybucha śmiechem, a za nim mama. Skoro Charlie i mama się śmieją, to znaczy, że mam
rację. To jest dobry dzień.
Pogrzeb. Wesele. A przy okazji  rodzinny zjazd.
Na pogrzebie Ryan trzyma mnie za rękę. Bill trzyma za rękę matkę. Charlie trzyma za rękę Natalie.
Rachel trzyma w ramionach Johathana. Fletcher odczytuje mowę pogrzebową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl