[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Wszyscy mamy ten problem, kochanie  pocieszyła ją Narelle i na
osłodę podsunęła jej herbatnika w czekoladzie.
69
R
L
T
Kiedy Gemma wróciła do domu, upał, zamiast zelżeć, jeszcze się
wzmógł. Ponieważ Marc dotąd nie wrócił, a Rob już pojechał, postanowiła
wykorzystać fakt, że jest sama i wykąpać się w jeziorku. Szybko włożyła
kostium i ruszyła w stronę kępy drzew. Flossie odprowadziła ją do płotu, po
czym uznała, że dla niej jest za gorąco i westchnąwszy ciężko, wróciła na
cienistą werandę.
Rozkosznie chłodna woda dawała natychmiastowe wytchnienie po
dokuczliwym upale. Gemma, zanurzając się po szyję, wstrzymała oddech,
by po chwili nabrać powietrza i zniknąć pod powierzchnią.
Wypłynęła kilka metrów dalej i zaczęła pływać w tę i z powrotem,
odmierzając dystans przy pomocy rosnących na brzegu drzew.
Równomierny plusk wody i szum wiatru w konarach pomagały jej odprężyć
się po męczącym dniu.
Właśnie miała zrobić kolejny nawrót, gdy zaalarmowały ją krzyki
spłoszonych ptaków, które z furkotem wzbiły się w powietrze.
Zaintrygowana, wpatrywała się, w zarośla, usiłując dostrzec, co je
wystraszyło. Marc wyszedł z cienia i zatrzymał się na brzegu.
 Wymarzone miejsce w taki upał jak dziś  stwierdził, zdejmując
okulary.
Gemma poczuła, jak jej serce na chwilę gubi rytm.
 Skąd wiedziałeś, że tu jestem?
 Kiedy podjeżdżałem pod dom, zauważyłem, że idziesz nad rzekę.
Jak woda?
 Mokra.
 Masz ochotę na towarzystwo?
Spłoszona spojrzała na dżinsy i T shirt, które miał na sobie.
 Masz kąpielówki?  zapytała niepewnie.
70
R
L
T
 A muszę mieć?  rzucił jak gdyby nigdy nic.
Gemmie zaparło dech, tak samo jak wtedy, gdy jego rozpalona skóra
zetknęła się z zimną wodą.
 I tak już miałam wychodzić...  bąknęła, płynąc do brzegu.
 Nie chcę ci psuć przyjemności  odparł, ściągając koszulkę. 
Wystarczy miejsca dla nas dwojga.
Kiedy się rozbierał, starała się na niego nie gapić, ale pokusa okazała
się zbyt silna. Nieczęsto zdarza się bowiem widzieć tak pięknie i
proporcjonalnie zbudowanego mężczyznę. I ten wyjątkowy okaz męskiej
urody stał teraz przed nią w samej bieliznie, która pozwalała dostrzec, że
został hojnie obdarzony przez naturę. Gemma tak się przejęła tym
odkryciem, że zapomniała ruszać rękami i nogami. Na szczęście tuż obok
zwisała gałąz której mogła się przytrzymać.
 Od razu lepiej  westchnął Marc, wchodząc coraz głębiej do wody.
Chwilę odczekał, aż ciało przyzwyczai się do zmiany temperatury, po czym
dał zgrabnego nurka.
Gemma wypłynęła na środek, by zrobić mu miejsce. On jednak
podpłynął tak blisko, że w pewnej chwili otarli się nogami. Znów próbowała
się odsunąć na bezpieczną odległość, ale on cały czas trzymał się przy niej.
 Zcigasz się do czwartej wierzby i powrotem?  zapytał.
Gemma lubiła rywalizację. Machinalnie naprężyła mięśnie, od razu
gotowa podjąć wyzwanie.
 Dobrze, ścigajmy się.
 Jak będziesz gotowa, daj sygnał do startu. Dać ci parę metrów
przewagi?  zapytał, ustawiając się obok niej.
Posłała mu spojrzenie, które wyraznie mówiło:  chyba żartujesz?!".
 Do biegu, gotowy, start!
71
R
L
T
Ostatecznie musiała pogodzić się porażką, ale przedtem dała z siebie
wszystko. Zacięta walka o każdy metr dodawała jej skrzydeł. Jednak szybko
zrozumiała, że nie jest w stanie nawiązać poważnej rywalizacji.
Kiedy Marc do niej podpłynął, w jego lśniących oczach widać było
radość zwycięzcy.
Załamała się, bo nawet się zbytnio nie zmęczył, podczas gdy jej z
wysiłku rozsadzało płuca.
 To co, następnym razem chcesz mieć handicap?
 Zapomnij o tym!  wykrztusiła, próbując wyrównać oddech. 
Pokonam cię w równej walce.
 Mówisz, jakbyś była pewna wygranej  zauważył z uśmiechem.
 Wiara w siebie to klucz do sukcesu  wyrecytowała.  Jeśli wierzysz
w zwycięstwo, robisz wszystko, by je osiągnąć. A jeśli wmawiasz sobie, że
nie dasz rady pewnie tak się stanie. Słyszałeś o samospełniającej się
przepowiedni?
Spojrzał na nią przeciągle.
 Więc nie zmieniałaś zdania na temat naszego za kładu?
 Dlaczego miałabym to zrobić?
Popatrzył na jej usta, by po chwili znów spojrzeć je w oczy.
 Bo moim zdaniem obydwoje chcemy posunąć się o krok dalej.
Nie mogła temu zaprzeczyć. Odkąd się pojawił, nie opuszczało jej
podniecenie. Bez przerwy myślała o upragnionym pocałunku. Wprost nie
mogła się go do czekać.
Marc wreszcie pocałuje ją czy nie? Pełne napięcia oczekiwanie
zdawało się nie mieć końca.
A może nie ma co czekać, aż on zrobi pierwszy krok. Może powinna
zagłuszyć głos rozsądku, rzucić się Marcowi na szyję i wreszcie go
72
R
L
T
pocałować. Skoro tak g
okazji?
Być może urzeczywistniłaby swoje fantazje, gdyby w porę nie
przypomniała sobie, jak przebiegła ich rozmowa, gdy się zakładali. Marc był
wtedy taki arogancki, tak bardzo pewny swojej wygranej. Nie zamierzała
dawać mu satysfakcji, że tak łatwo ją rozszyfrował.
Uśmiechnęła się więc kokieteryjnie i zniknęła pod wodą. Z całych sił
pracowała kończynami, by jak najszybciej dopłynąć do brzegu. Gdy się
wynurzyła, Marc spokojnie płynął w przeciwną stronę. Wyszła na brzeg
usiadła na skale i, objąwszy ramionami kolana, obserwowała, jak jej lokator
leniwie rozgarnia wodę potężnymi ramionami.
Po chwili do niej dołączył. Wydostał się z wody zwinnie i szybko,
tymczasem ona musiała gramolić się na wysoki brzeg. Na dowód, że nie
było łatwo, zostały jej świeże zadrapania na kolanach.
 Nikt ci nie mówił, że nie powinnaś pływać sama?  zapytał,
rozczesując palcami włosy.
 Umiem pływać!  obruszyła się.
 I co z tego? Korzenie drzew i zatopione kłody mogą być bardzo
niebezpieczne nawet dla doświadczonego pływaka. Dlatego zawsze, kiedy
pływasz, ktoś powinien mieć cię na oku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl