[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zapraszasz? - zdziwiła się.
- Każdy musi najeść się po pracy.
- Umiesz gotować?
- Znasz Włochów, którzy tego nie potrafią?
- Nie znam żadnego Włocha.
- Wobec tego nie wiesz, co tracisz.
Carly spąsowiała.
W domu powiedział:
- Włóż coś, co możesz ubrudzić.
- Dlaczego?
- Będzie dużo sosu.
- Aha.
Widział, że ma zbolałe oczy. Czyli ktoś sprawił jej przykrość. Nie wypada
uwodzić kobiety, która cierpi. Jako bystry obserwator potrafił dużo wyczytać z twa-
rzy. Ciekawe, kto i dlaczego zranił Carly.
Wziął szybki prysznic, ubrał się po domowemu i poszedł do kuchni.
S
R
Kobiety lubiły obserwować go podczas gotowania. Dobrze je to nastrajało...
Był perfekcjonistą jako kucharz, adwokat i kochanek. Wiedział, że praktyka pro-
wadzi do doskonałości, lecz nie traktował seksu cynicznie. Jako mężczyzna chętnie
przespałby się ze swą aplikantką, lecz jako jej zwierzchnik miał wątpliwości co do
motywów, którymi kierowała się w dążeniu do celu. Marzyła o otrzymaniu presti-
żowego stypendium, ale czego tak naprawdę chciała?
Rozmyślania przerwało wejście Carly.
- Zjesz coś?
- Chętnie, bo umieram z głodu. - Poczerwieniała, jakby powiedziała coś nie-
właściwego.
- Musisz trochę poczekać.
- Och, wcale nie jestem taka głodna.
- Przed chwilą mówiłaś coś innego.
- Czy pan mecenas mnie przesłuchuje? - rzuciła żartobliwie.
- Przesłuchanie będzie pózniej. Najpierw zjesz prostą potrawę, którą przygo-
tuję. Zrozumiano? - Zabrał się do robienia majonezu. - Jesteś na coś uczulona? -
zapytał przed dodaniem kolejnej przyprawy.
- Nie.
- Odmawiasz sobie czegoś?
Lekko się zarumieniła.
- Dlaczego pytasz? Uważasz, że powinnam?
Zaskoczył go jej ton.
- Musisz dobrze się odżywiać, żeby mieć siły do pracy.
- Mhm. - Oczywiście miał rację. Bardzo zgłodniała, a zapachy zapowiadały
smakowitą kolację.
- Majonez poczeka w lodówce, aż przygotuję sos pomidorowy.
Obserwowała go coraz mocniej podniecona. Był w przetartych dżinsach, więc
tu i ówdzie przeświecało gołe ciało, i w koszuli przylegającej do potężnego torsu.
S
R
- Sos gotowy. Chcesz spróbować?
Prędko obliczyła kalorie; pomidory, papryka i cebula są mało tuczące. Pota-
kująco skinęła głową.
- Czy to według ciebie będzie prosta potrawa?
Spojrzał na nią takim wzrokiem, jakby mówił, że nic nie jest proste.
Carly zerknęła w dół, by po skarpetkach ocenić, w jakim kucharz jest nastro-
ju. Na widok bosych stóp przebiegł ją miły dreszcz.
- Jeszcze trochę doprawiłem. Spróbuj. - Gdy wzięła odrobinę sosu, spytał nie-
cierpliwie: - No i jak?
- Bardzo dobry. - Oblizała wargi.
- Wez więcej. Chyba że boisz się jeść - zażartował. - Ale jesteś odważna,
prawda? Przez parę dni przypilnuję, żebyś dobrze się odżywiała.
Gdy zaburczało jej w brzuchu, wybuchnęli śmiechem.
Pół godziny pózniej zasiedli do stołu. Potrawka była pyszna, doskonale do-
prawiona.
Lorenzo sprzątnął talerze i wrócił z deserem.
- Jeszcze lody? - zawołała Carly.
- Według mojej receptury. Otwórz usta.
- Rozkosz dla podniebienia!
- Odrobina alkoholu sprawia... - Owszem, biesiadowała z nim w przyjaznej
atmosferze, czasami jednak, jak teraz, zapadała się w sobie. - Carly, gdzie jesteś?
Ktoś wyrządził ci przykrość?
Wzruszyła ją szczególna nuta w jego głosie.
- Nie.
- Więc dlaczego widzę łzy w twoich oczach?
- Masz przywidzenia - burknęła.
S
R
Nie drążył dalej. Wmawiał sobie, że pyta z uprzejmości, jednak nie była to
cała prawda. Współczucie uniemożliwiało seks bez zobowiązań. Kłopot polegał na
tym, że pragnął tego, czego nie mógł mieć, na co brakowało mu czasu.
Gdy siedzieli przy kawie, zaproponował:
- Powiedz mi coś więcej o sobie.
Głos Carly wpływał na niego kojąco, a potrzebował ukojenia.
- Dlaczego mam cię zanudzać?
- Pozwól, że ja ocenię, co jest dla mnie nudne.
- To kolejny sprawdzian? Podobno skończyliśmy pracę na dziś.
- Moja prośba wiąże się ze stypendium - skłamał.
Carly ożywiła się, oczy jej rozbłysły.
- Jak wypadłam?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]