[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dotarł cesarz do Miśni, gdzie na niego czekali miejscowy biskup Idzi
(Eid) (992-1015) i margrabia Ekkehard I (zm. 1002). Nie wykluczone,
ł.e Ekkehard, jak równie\ drugi z bliskich Ottonowi mo\nych niemiec-
kich, palatyn lotaryński Ezzon (Erenfryd) (zm. 1034), towarzyszyli
monarsze w podró\y lub jej części, choć brak na poparcie tej tezy
jakichkolwiek bezpośrednich danych zródłowych. Szczególna rola obu
wymienionych ksią\ąt na wschodnim pograniczu cesarstwa oraz
w stosunkach z Polską pozwala jednak na wysunięcie takiego przypu-
szczenia.
31
To były w tym czasie ju\ najdalej na wschód wysunięte rubie\e
państwa niemieckiego, włączone doń dopiero przed kilkudziesięciu
laty, zamieszkane nadal przewa\nie przez ludność słowiańską, mozol-
nie chrystianizowane, w dodatku będące obszarem krzy\owania się
wpływów niemieckich, czeskich i polskich.
Ale nawet nie marchie południowopołabskie były celem podró\y
dostojnego grona. Poprzez kraj słowiańskich Milczan i Dziadoszan37
cesarz dotarł niebawem do granicznej rzeki Bóbr38, gdzie - pod grodem
Iława (na prawym brzegu Bobru, obecnie w granicach Szprotawy)
- oczekiwał na niego okazały orszak księcia polańskiego Bolesława
Chrobrego z nim samym na czele. W towarzystwie polskiego władcy
i jego eskorty zbrojnej, nieuchwytną dla nas zródłowo drogą, zapewne
przez Głogów, Wschowę, Kościan i Poznań39, sługa Jezusa Chrystusa
i z woli Boga, naszego Zbawiciela i Odkupiciela, imperator wspaniały
Rzymian (servus Jesu Christi et Romanorum imperator augustus secun-
dwn voluntatem Dei sahatoris nostriąue liberatoris), jak właśnie w trak-
cie omawianej tu podró\y zaczął się tytułować, młody cesarz przemie-
rzał kraj daleki, obcy nie tylko dla niego, ale te\ chyba dla niemal
wszystkich italskich i niemieckich współuczestników wyprawy.
Nigdy jeszcze głowa państwa niemieckiego, ukoronowana czy
nieukoronowana w Rzymie na cesarza, nie przebywała w kraju Polan.
Prawda, \e państwo Mieszka I i Bolesława Chrobrego nie tak znowu
dawno powstało bądz przynajmniej przez chrzest i związki ze światem
chrześcijańskim zaistniało w świadomości tego ostatniego. Je\eli zaś
przyjrzelibyśmy się nieco bli\ej ówczesnym obyczajom politycznym,
dojrzelibyśmy bez trudu, \e sam fakt osobistego udania się cesarza
poza granice własnego państwa czy państw, był ogromną rzadkością.
Cesarz, idealna głowa, zwierzchnik całego świata chrześcijańskiego, nie
udawał się w zasadzie do obcych władców; to władcy ci winni do niego
przybywać, je\eli nie z wiernopoddańczym hołdem, to przynajmniej
w uznaniu jego wyjątkowej rangi i godności. Co prawda właśnie
Otton III, władca, który w jakiś szczególny sposób potrafił łączyć
wygórowane pojęcie o swej cesarskiej godności z niekonwencjonal-
nymi i jak gdyby z godnością tą nie licującymi zachowaniami, potrafił
przełamywać konwenanse i, jak wiemy, przynajmniej dwukrotnie
(luty-marzec 1000 r. i kwiecień 1001 r.) zło\ył wizyty obcym władcom
na ich terytorium. W ka\dym razie pewne jest, \e wyprawa z 1000 r.
nie była \adną rewizytą.
32
I'd có\ zatem Otton III śpieszył osobiście do Polski? A śpieszył się,
; .1 wspominałem, niewątpliwie, skoro zdecydował się na trud podró\y
ii. |itko w środku zimy i ju\ 24 marca 1000 r. był z powrotem
Magdeburgu. Biorąc pod uwagę, \e podró\ przerywana była
kilkukrotnie dłu\szymi postojami, jak ten w Ratyzbonie, wyliczono, \e
itk cesarski (przypomnijmy: wraz z taborami) musiał pokonywać
unie około 40 km40. Nietrudno zrozumieć, \e w warunkach
>wych, na obszarach słabo zasiedlonych, gdzie nie mo\na było
oć się w wystarczającym stopniu na zasobnych spichrzach zarząd-
królewskich, biskupów i opatów, trzeba było znacznego wysiłku
nizacyjnego i zwykłego - ludzkiego, by sprostać tym trudom.
>wic młodego cesarza, choć nieraz poddawane surowym próbom
i a w wojennych, nie było \elazne. Inna rzecz, \e podobna wyprawa
ną, gdy bagna i rzeki tajały, lub pózną jesienią byłaby bez
*t|ipienia jeszcze trudniejsza i musiałaby trwać dłu\ej.
i Zjazd Gnieznieński
U grobu św. Wojciecha.
yródła o Zjezdzie gnieznieńskim
Oddajmy głos zródłom. Najwa\niejszym, nieco tylko pózniejszym
od samych tych wydarzeń (odpowiednia część została napisana
prawdopodobnie około 1014 r.), jest kronika Thietmara z Mersebur-
ga41. Od dziesięciu lat był on ju\ kanonikiem w Magdeburgu, który
był znakomitym punktem obserwacyjnym i rzeczywiście, pózniejszy
(1009-1018) biskup Merseburga okazał się nie tylko człowiekiem
wielkiej inteligencji, lecz tak\e znakomicie na ogół poinformowanym
obserwatorem ówczesnych wydarzeń. Nie był zwolennikiem politycz-
nych innowacji, które wprowadził lub zamierzał wprowadzić Otton III
(choć wysoko oceniał jego pobo\ność i inne przymioty), natomiast
niemal w pełni solidaryzował się z linią polityczną jego następcy
- Henryka II, któremu zawdzięczał restytucję biskupstwa mersebur-
skiego oraz swoje na nie wyniesienie. Oto co przekazał potomności ten
[ Pobierz całość w formacie PDF ]