[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie myśleć, że to ostatnie minuty spędzone wspólnie, po prostu cieszyła się
chwilą. Zaśmiała się głośno. Wiedziała teraz, dlaczego Zack lubił wyścigi
łodzi motorowych. Ten pęd wyzwalał uczucia, przy których wszystko inne
zdawało się blednąc. Przepełniona szczęściem odwróciła głowę i
uśmiechnęła się do niego. Chociaż daszek jego czapki rzucał cień na oczy i
nie mogła dostrzec ich wyrazu, miała wrażenie, że jej radość sprawia mu
przyjemność. Teraz, pomyślała, powiedz mu teraz!
- Uważaj - powiedział nagle, wskazując jakiś punkt przed nimi. -
Będzie ostro. Przed nami mielizna, musimy ją ominąć.
Zrobił gwałtowny manewr i łódz zaczęła ciężko walczyć z falami.
%7łołądek Olivii podskoczył, kolana jej zmiękły i kurczowo trzymając się
120
RS
barierki, usiłowała zwalczyć nudności. Och, nie, tylko nie to! Nie może
teraz zwymiotować!
- Zack, czy możemy wrócić na poprzedni kurs? - wyjąkała, próbując
zanadto nie otwierać ust.
Musiała wyglądać tak kiepsko, jak się czuła, bo wyraznie
zaniepokojony Zack zapytał:
- Cierpisz na chorobę morską?
Potaknęła, cały czas trzymając dłoń przy ustach.
- Już lepiej? - Manewrując sterem, ustawił łódz na łagodniejszy kurs. -
Patrz na horyzont, to pomaga.
Zrobiła, jak kazał. Wpatrując się w linię horyzontu, dostrzegła kilka
łodzi zmierzających w ich kierunku. Widocznie dziennikarze już się
obudzili. Wskazała ich ręką, cały czas bojąc się otworzyć usta.
- Widzę. Chcesz wracać?
Zastanowiła się. Nie, nie chciała wracać, chciała wreszcie powiedzieć
mu, jak ważne było dla niej wszystko, czego się przy nim nauczyła i jak
bardzo jest mu za to wdzięczna. Ale zawroty głowy i rozszalały żołądek nie
pozwalały jej się skupić, a zbliżające się łodzie nie sprzyjały takim
wyznaniom. Do diaska! Nie tak to sobie zaplanowała. Kiwnęła głową bez
entuzjazmu.
- Chyba rzeczywiście lepiej będzie, jak wrócimy. I tak wkrótce nas
dopadną.
- Jak pani sobie życzy, panno Nordstrom - powiedział, łagodnie
zawracając łódz.
Olivia spoglądała w morze w zamyśleniu. Widocznie los jej nie
sprzyjał. Trudno, pozostanie w oczach Zacka grzeczną panienką, która nie
121
RS
dość, że ciągle pakuje się w kłopoty, to jeszcze dostaje mdłości na zwykłej
przejażdżce. Patrzyła przed siebie i w pewnym momencie jej uwagę
przyciągnął jakiś ruchomy punkt na niebie. Rozpoznała samolot
jednosilnikowy. Zbliżał się do nich bardzo szybko, a potem gwałtownie
obniżył lot. Był tak nisko, że niemal mogła spojrzeć w twarz pilotowi.
- Cholera! - Zack skręcił ostro w prawo, żeby uniknąć wypadku.
Ten nagły manewr rzucił ją na barierkę. Okulary przeciwsłoneczne
spadły jej z nosa i utonęły w morzu. Poczuła, że niebezpiecznie przechyla
się za burtę i krzyknęła. Chwilę potem poczuła silne ramiona, które
obejmowały ją mocno, nie pozwalając wypaść. Po kilku sekundach Zack
rozluznił uścisk i zaraz potem upadł na pokład. Przez moment była tak
zdumiona, że nie wiedziała, co się dzieje. Spoglądała w szoku na jego ciało
leżące bezwładnie u jej stóp.
- Zack! Jesteś ranny?! - Uklękła przy nim i próbowała go ocucić. -
Zack, odezwij się! - Podniosła jego głowę i delikatnie klepała go po
policzku, ale nie reagował.
Ostrożnie położyła go z powrotem i próbowała zebrać myśli.
Wyglądało na to, że ratując ją po raz kolejny, Zack został ranny. Nie
wiedziała, co mu się stało i jak grozne były obrażenia. Wiedziała jednak, że
po raz kolejny narażał dla niej życie. Gdyby nie on, pewnie wypadłaby za
burtę i spoczywała teraz na dnie, razem ze swoimi okularami.
Aódz gnała przez fale na złamanie karku. Nawet zszokowana i
przerażona Olivia wiedziała, że powinni zwolnić. Po chwili sytuacja stała się
jeszcze grozniejsza, przed nimi wyłaniała się z morza ogromna skała. Aódz
pędziła prosto na nią. Skała rosła niepokojąco i niebezpiecznie szybko.
122
RS
- Nie panikuj - zamruczała do siebie. Wiedziała, że musi się skupić i
coś zrobić, inaczej wkrótce zginą oboje.
Zbierając resztki sił, podpełzła na czworakach do steru.
- Tylko spokojnie, musi ci się udać. - Modląc się w duchu, chwyciła za
ster. Obróciła go delikatnie i łódz nieznacznie skręciła. Potem zredukowała
moc silnika i zmniejszyła prędkość. Nie wiedziała, jak długo wstrzymywała
oddech, ale w końcu się udało. O centymetry minęli skałę.
Odetchnęła głęboko i spojrzała na Zacka. Cały czas nie odzyskał
przytomności. Próbowała go cucić, ale nie otwierał oczu.
- Leż spokojnie, Zack. Zajmę się tobą, wszystko będzie dobrze. - Miała
nadzieję, że jej głos nie zdradza, jak bardzo się boi. Nerwy miała napięte do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl