[ Pobierz całość w formacie PDF ]
albo dostawal dzierzawce, albo lezal odlogiem.
W zachodnich ziemiach polskich, gdzie mniej bylo nieuzytków, a zwlaszcza w
Wielkopolsce, gdzie bylo ich najmniej, nie wydzielano juz zgola nowych lanów
kmiecych. Tam szlachta starala sie juz o zagrodników, o czeladz folwarczna, a
nie o kmieci nowych. Synowie kmiecy musieli sie tedy tam coraz czesciej
dzielic ojcowskim gruntem. Bywaly juz gospodarstwa kmiece cwierclanowe, t.
j. po pól ósma morga, podczas gdy na folwarki liczylo sie zazwyczaj po cztery
lany, t. j. 120 morgów. A jednak pomimo to lanów kmiecych razem wzietych
bylo wiecej, niz dworskich. Stanowi to dowód, jak folwarki byly jeszcze rzadkie
i daleko od siebie.
Czynsz placilo sie nie od gospodarstwa, lecz od lanu. Kto mial pól lanu, placil
Strona 51
Dzieje administracji
polowe dawnego pierwotnego czynszu. Obojetnem bylo, czy synowie podzielili
sie ojcowskim lanem, lub jego czescia, czy tez gospodaruja wspólnie; czy
kazdy z nich stawia nowe "dworzyszcze", czy tez mieszkaja razem. Urzadzali
sie rozmaicie, naprzyklad w Karaczynowie powiatu lwowskiego, mieszkalo
wspólnie w jednem dworzyszczu az 17 kmiecii a nie daleko stamtad, w
Lysiatyczach powiatu stryjskiego bylo dworzyszcz sporo, bo az 32, a
gospodarowalo na nich 157 ludzi.
Jeszcze nie wynajmowano w Polsce robotnika rolnego na tygodnie do letnich
tylko robót. Nie kazdy zas mial ochote osiasc w danej wsi i wejsc w staly
stosunek sluzbowy na folwarku. Coraz liczniejsze gromady robotnicze
znajdowaly zarobek w miastach, a do robót wiejskich wynajmowali sie o tyle, o
ile znajdowali przytem zarobek znaczniejszy, a wiec tylko podczas zniw, w
porze, kiedy po miastach zmniejszaja sie wlasnie zarobki. Robotników takich,
ludzi "luznych", trzeba odrózniac od zagrodników, a tem bardziej od kmieci, z
którymi nie mieli tamci najmniejszego zwiazku, stanowiac inna warstwe
spoleczna i to znacznie nizsza. Kmiec opuszczal dzierzawne gospodarstwo,
jezeli znalazl indziej lepsze warunki dzierzawy, ale nie wedrowal za zarobkiem
dziennym.
Zyskiwala jednak szlachta wciaz coraz wieksza przewage osobista i prawna nad
kmieciem przez to, ze skup solectw odbywal sie na coraz wieksza skale. Okolo
roku 1500 niemal juz wszedzie soltysem byl sam dziedzic, a przez to stawal sie
sedzia i urzedowym zwierzchnikiem swego dzierzawcy. Takie polaczenie wladzy
sadowej, administracyjnej i przewagi ekonomicznej w jednem reku musialy
miescic w sobie niebezpieczenstwo spoleczne wlasnie dlatego, ze pozwalalo to
skupic nazbyt wiele wladzy jednemu czlowiekowi na drobnym obszarze.
Szlachcic poczynal naprawde panowac we wsi, chociaz zadna ustawa nie robila
go panem nad kmieciami. Bez najmniejszej intencji krzywdy, sama sila
okolicznosci, dziedzic stawal sie panem nietylko gruntów, ale ludzi.
Ustawa nie zmienila sie. Wies polska posiadala nadal stary samorzad, którego
naczelnikiem byl ten, kto byl soltysem, ale nie podaje sie tu historji ludu
polskiego, tylko zbiera sie przyklady potrzebne do wyjasnienia dziejów
administracji w Polsce.
Dodajmyz jeszcze, jako po soltysie zostawaly mlyn i karczma, a szlachcic ani
we mlynie, ani w karczmie sam nie siedzial. Mlyny pobrali tedy w dzierzawe
kmiecie, ci sami, którzy brali je od soltysów nieraz. Powstaje w Polsce liczny
stan wiejskich mlynarzy, którego resztki jeszcze sie spotyka tu i ówdzie.
Powstal drugi stan, jeszcze liczniejszy, karczmarzy. Przyszli jednak wkrótce
zydzi, zajmujacy sie ze szczególnem upodobaniem zawodem karczmarskim, a
potem, gdy juz karczem dla nich nie starczylo, rzucili sie takze na mlyny.
Zaczelo sie to pod koniec panowania Kazimierza Jagiellonczyka, a w sto lat
potem wies polska bez zyda nalezala juz do wyjatków. I czy kto wtedy
przypuszczal, ze wies polska stanela na przelomie swego dziejowego losu?
Osiedlenie sie Zydów w polskiej wsi jest dla jej dziejów faktem bez porównania
donioslejszymi obfitszym w skutki od daznosci do ograniczenia praw kmiecych,
co przejawilo sie po raz pierwszy na sejmie piotrkowskim 1496 roku. Byla juz
wzmianka o tem, ze kmiec mógl swobodnie nabywac ziemie na wlasnosc tylko
do roku 1496. Nie jego samego w tem ograniczono; zreszta nie o niego
chodzilo, chudopacholka, który czasem zdolal sie dorobic niewielkiej wlasnosci,
ale o kapitalistów miejskich, którzy kapitaly swe lokowali w dobrach ziemskich;
chodzilo o te oligarchie mieszczanska, która zamieniala sie coraz czesciej w
Strona 52
Dzieje administracji
ziemskich wielmozów. Przeciwko nim wymierzone bylo ustawodawstwo sejmu
1496 roku - a wymierzone... bezskutecznie.
Dzielko niniejsze nie jest poswiecone historyi stanów w Polsce (ani w
szczególnosci dziejom ludu wiejskiego)2, ale przytaczam z ustaw 1496 roku
niektóre, jako przyklady, jak dalece sztuczne prawodawstwo nie posiada
zadnej wartosci, jak ustawa ukuta sztucznie nie da sie wykonac; chocby klasc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]