[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zapadała tylko w krótkie, dręczące majaki z drwiącym uśmiechem Vicenza w
roli głównej.
85
R
L
T
ROZDZIAA JEDENASTY
Cara siedziała przy basenie, wpatrzona w połyskujące tęczowo fale
Morza Zródziemnego, a Vicenzo obserwował ją, niezauważony. Dopiero teraz
uświadomił sobie, jak bardzo za nią tęsknił. Wyglądała i zachowywała się
zupełnie inaczej niż kobiety, które znał wcześniej. Nie prezentowała lśniącego
od olejku, półnagiego ciała, rozciągniętego na leżaku w wyzywającej pozie,
wokoło nie walały się stosy kolorowych magazynów, a Lucia nie biegała tam i
z powrotem, spełniając głupawe zachcianki.
Musiał w końcu przyznać, że Cara różni się zasadniczo od jego
dotychczasowych przyjaciółek. A fakty, które poznał w Rzymie w ciągu kilku
ostatnich dni, znów podały w wątpliwość jego na pozór ugruntowaną opinię o
niej.
Cara, w bardzo skromnym, czarnym bikini, siedziała z brodą opartą na
podciągniętych do góry kolanach. Ze związanymi w kucyk włosami
wyglądała jak nastolatka, stanowczo zbyt młoda na tak ogromną dawkę
tragicznych przeżyć.
Doppo rozciągnął się jak długi obok niej. Zaskakujące, jak szybko tych
dwoje stało się nierozłącznymi przyjaciółmi. Tuż przed przyjściem tutaj
odwiedził grób Allegry u stóp pagórka na tyłach willi i znalazł tam świeże
kwiaty. Nie mógł ich położyć ojciec, bo nie dojechałby tam na wózku, więc
Tommaso, Lucia albo...
Cara wyczuła jego obecność, jeszcze zanim Doppo zerwał się z miejsca i
zamachał ogonem. Szybko wstała i owinęła się sarongiem, który do tej pory
służył jej za siedzisko. Vicenzo podszedł bliżej.
Opaliłaś się.
Miała bardzo jasną karnację.
86
R
L
T
Aadnie ci z tym. Patrzył na nią tak intensywnie, że się zarumieniła.
Trzymał coś w dłoni. To była kartka z kondolencjami, którą wysłała do
biura Valentinich w Londynie.
Dostałem ją dopiero teraz...
Wysłałam ją wtedy... w tamtym tygodniu po katastrofie powiedziała
z wahaniem. Nie wiedziałam, jak się z tobą skontaktować. Pytałam w
szpitalu, ale nie chcieli podać żadnych szczegółów.
Pamiętał tamten tydzień i rozmowę swojej asystentki ze szpitalem.
Zastrzeżono wtedy ujawnianie jakichkolwiek szczegółów. Z daty stempla
pocztowego mógł łatwo wywnioskować, że Cara wysłała tę kartkę do ich
londyńskiego biura jeszcze przed ich spotkaniem. To proste przesłanie
współczucia w żałobie poruszyło go, choć za nic by się do tego nie przyznał.
Dlaczego przysłałaś tę kartkę? spytał. Co chciałaś przez to
osiągnąć?
Nie mogła znieść tego ostrego tonu. Przez chwilę miała nadzieję, że coś
się zmieniło, ale chyba znów się pomyliła.
Nic odpowiedziała ze spokojem. Wysłałam ją, bo chciałam złożyć
kondolencje. Odwróciła głowę, nie chcąc okazać targających nią emocji.
Westchnął tak ciężko, że musiała na niego spojrzeć. Sprawiał wrażenie
zmęczonego i przygnębionego.
Dlaczego mi nie powiedziałaś, że pracowałaś w tamtym klubie?
Skąd wiesz?
Uśmiechnął się lekko.
Kiedy byłem w Rzymie, ktoś o imieniu Rob dzwonił codziennie,
wypytując o możliwość skontaktowania się z tobą. Powiedział, że należy ci
się zwrot podatku i że z pewnością potrzebujesz tych pieniędzy. Chciał
wiedzieć, jak mógłby ci je przesłać. Dosyć bezceremonialnie domagał się
87
R
L
T
informacji o miejscu twojego pobytu. Mówiąc, nie odrywał od niej
uważnego wzroku.
Nie mówiłam ci o tym, bo i tak byś mi nie uwierzył, a nie miałam siły
walczyć. Wzruszyła ramionami i zapatrzyła się w dal. Bałam się, że znów
mnie zle ocenisz.
Mówiłaś, że to miejsce było dla ciebie drugim domem...
Tak odparła. Rob, jego chłopak, Simon, i portier Barney byli... są
dla mnie jak rodzina.
Vicenzo pokręcił głową. Widziała, że próbuje sobie to wszystko
wyobrazić.
Najpierw co wieczór przywoziłam do klubu Cormaca. Byłam dla niego
kimś w rodzaju taksówkarza, więc kazał mi czekać na zewnątrz. Którejś nocy
pogoda była fatalna, a ja próbowałam się uczyć w samochodzie. Barneyowi
zrobiło się mnie żal i zabrał mnie do swojego pokoiku, żebym mogła czytać w
cieple. Przyniósł mi herbatę i herbatniki i potem tak było już za każdym
razem. Zostawiałam Cormaca i szłam się uczyć do biura Barneya.
A jak to się stało, że zaczęłaś pracować?
Któregoś dnia jedna z hostess zgłosiła niedyspozycję w ostatniej
chwili i nie mogli znalezć nikogo na jej miejsce. Zaproponowałam, że ją
zastąpię. Poszło mi dobrze i kiedy tamta dziewczyna odeszła, dostałam tę
pracę na stałe. Cormac zgodził się częściowo, dlatego że chciał sobie
zaskarbić przychylność Simona, a poza tym, skoro zaczęłam zarabiać,
mogłam mu płacić za wynajem pokoju w jego apartamencie.
Obciążał ciebie za wynajem? To wydawało mu się nie do
uwierzenia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]