[ Pobierz całość w formacie PDF ]

opanowanej, zdolnej do natychmiastowego działania lekarki, która dwie
godziny temu uratowała Danny'emu życie.
Kiedy pomagał jej się podnieść i przytulił ją do siebie, była miękka i
ciepła. Patrzyła na niego tak, jakby prosiła o pocałunek. Ale ten cudowny
moment został gwałtownie przerwany. Okazja stracona. %7łałował, że nie
poszedł za pierwszym szalonym impulsem i nie schylił się do jej rozchylonych
warg. Jej reakcja, albo jej brak, dałaby mu odpowiedz przynajmniej na jedno z
dręczących go nieustannie pytań.
Odłożył magazyn na stolik i wziął Suzy na ręce. Kiedy wstawał,
zaprotestowała sennie, ale się nie obudziła. Spojrzał na nią z czułością.
88
Przelewała mu się przez ręce, jakby nie miała kości. Emma przytulała się do
niego z podobnym zaufaniem. Poczuł ból na to wspomnienie.
Za niecałe trzy miesiące będzie trzymał w ramionach własne dziecko. Nie
chciał, by przeżywało ten sam destrukcyjny lęk i niepewność co on.
Poczucie bezpieczeństwa. Tego właśnie dzieci potrzebują. Chcą
wiedzieć, że dorośli postępują właściwie, a przynajmniej bardzo się starają.
Cokolwiek się zdarzy między nim a Liz, jako rodzice muszą dać z siebie
wszystko.
Spojrzał na spokojną buzię Suzy i nagle zdał sobie sprawę, jak bardzo
pragnie zajmować się swoim dzieckiem. I to nie tylko w weekendy jako ojciec
na przychodne.
Chciał to robić z pełnym oddaniem. Pragnął mieć Liz w swoim życiu i w
swoim łóżku. Oraz w sercu. Jeszcze bardziej umocnił się w swoim
postanowieniu. Zgodzi się czekać, ale nie zrezygnuje.
Uśmiechnął się ponuro. Uważaj, kochanie, ostrzegł w myślach żonę.
Trochę się tu zmieni.
Jakiś czas potem Jack wniósł do salonu dwa kubki ze świeżo zaparzoną
zieloną herbatą.
 Byłaś dziś rewelacyjna.
Liz wzięła od niego jeden kubek.
 O czym ty mówisz?
 Chodzi mi o Danny'ego.
Pochylił się i odgarnął jej za ucho kosmyk włosów, oczy Liz
pociemniały, zanim odwróciła wzrok.
 Ocaliłaś mu życie  dodał cicho.
Wzruszyła ramionami.
89
RS
 To moja praca.
 To prawda. Ale i tak z przyjemnością patrzyłem, jak pracujesz.
Widziałem, jak szybko jego stan się pogorszył. W jednej sekundzie czuł się
dobrze, zaraz potem...  Skrzywił się.  Gdybyśmy musieli czekać na karetkę,
chybaby nie przeżył. Na szczęście byłaś na miejscu.
Po krótkiej chwili milczenia dodał:
 A właściwie to dlaczego się tam znalazłaś?
Przyglądał się jej uważnie, więc zauważył jej nagły, ledwo dostrzegalny
ruch.
 Chciałam z tobą porozmawiać. A ponieważ nie wiedziałam, jak długo
będziesz w pracy...
 A zatem to musiało być coś ważnego.
Zagryzła wargi.
 Wtedy wydawało mi się to ważne.
Teraz najwyrazniej próbowała uniknąć tego tematu.
 Więc powiedz mi o tym.
Wzięła głęboki wdech.
 Jestem ci winna przeprosiny. Za to, że nie powiedziałam ci o szkole
rodzenia. Musiało być ci przykro, kiedy dowiedziałeś się o tym od Sarah. I za
inne rzeczy też przepraszam.
 Inne rzeczy?
 Za to, że zostawiłam cię z Suzy w szpitalu. Chociaż świetnie sobie
dałeś radę. I przepraszam za to, co mówiłam wcześniej.
 W porządku, nic się nie stało.
 Właśnie że się stało  powiedziała gwałtownie.
90
RS
Wzruszył ramionami. Starał się zachować pozory obojętności, ale w
środku czuł coraz większą radość.
 Widocznie miałaś swoje powody.
 Zapewne miałam. Ale nie jestem z nich dumna. Poza tym zrozumiałam,
że masz rację. Muszę się zdecydować.  Wypiła kilka pospiesznych łyków
herbaty.  Chcesz przychodzić do szkoły rodzenia?
 A ty chcesz, żebym przyszedł?
 Nie wiem  odrzekła po chwili, odwracając do niego udręczoną twarz.
 Tak i nie. Boże, sama już nie wiem, czego chcę.
Nie rozumiał, dlaczego te zajęcia stanowią aż taki problem, ale był gotów
zrobić wszystko, by jej to ułatwić.
 Wolałabyś, żebym się tam nie pojawiał?
 Nie o to chodzi. Tylko że na zajęciach jest dużo... fizycznej bliskości.
 Chodzi ci o dotykanie?
 Tak.  Wpatrywała się nieruchomo w swój kubek.
 Rozumiem.  Jej słowa były trudne do przyjęcia i bolesne.  A ty nie
chcesz, żebym cię dotykał.
 Nie, nie to chciałam powiedzieć!  Ten spontaniczny protest poprawił
mu trochę nastrój.
Wzruszyła ramionami.
 Chcę, żebyś przychodził na zajęcia, o ile masz na to ochotę. Ale nie
czuj się do niczego zmuszany.
 Zwietnie.  Humor miał coraz lepszy, ale nie pokazywał tego po sobie.
 W takim razie ustalone. Będę chodził na te zajęcia.
 Ale jeśli nie będziesz mógł, to zrozumiem. Gdybyś na przykład musiał
zostać w pracy.
91
RS
 Te zajęcia są po to, żeby się czegoś dowiedzieć o małych dzieciach?
 Tak. Poza tym uczymy się ćwiczeń, które mają ułatwić poród, i technik
łagodzących ból.
 Ale na to są leki. W dzisiejszych czasach podają epidural czy coś
takiego.
 Mówiłam ci, że chcę urodzić naturalnie.
Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale zrezygnował.
Do porodu jest jeszcze dużo czasu, zdążą o wszystkim porozmawiać.
Teraz nie chciał się spierać.
 Mówią nam też, jak przebiega poród. Niby to wszystko wiem, ale z
innej perspektywy. Poza tym przychodzą też ojcowie, którzy zamierzają
uczestniczyć w porodzie, więc to jest głównie dla nich.
Spojrzała na niego wyczekująco.
 Rozumiem.  Od razu zauważył, że spodziewała się innej odpowiedzi.
 A ty chciałbyś uczestniczyć w porodzie?
 Tak.
 Bo jeżeli...  Zamilkła, jakby nie umiejąc znalezć słów.  To dobrze.
 Mamy chłopca czy dziewczynkę?
 Dziewczynkę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl