[ Pobierz całość w formacie PDF ]
skotliwą. Pokręciła ogoloną głową.
- Przykro mi.
Ledwo widoczna broda Kena Mogula zupełnie się zapadła.
- Nigdy nie proponowałem nikomu współpracy - powiedział ponuro. - To okazja jedy-
na w swoim rodzaju - Daję ci szansę zrobić pełnometrażowy film, nim skończysz dwudziest-
kę. To niesłychane!
Starszy pan na pokazie Culture of Humanity poradził jej, żeby nie traktowała swojego
talentu zbyt poważnie. Ken najwyrazniej traktował swój o wiele, wiele za poważnie. Vanessa
wstała i zerwała jasnoniebieską ulotkę z tablicy nad głową Kena. Co prawda powinna praco-
wać nad filmem razem z Danem, ale jeśli wejdzie ukradkiem do klubu i nakręci go czytające-
go, gdy nie będzie o tym wiedział, materiał będzie jeszcze lepszy. Dan zawsze lepiej wypadał,
gdy nic wiedział, że ktoś go obserwuje.
- Dziękuję - powiedziała Kenowi Mogulowi. - Naprawdę czuję się zaszczycona. Ale
pracuję nad czymś nowym, moim własnym. Chyba chciałabym to skończyć.
Ken Mogul zsunął okulary z powrotem na nos i wyjrzał wściekły przez okno.
- Twoja strata.
- Dzięki za kawę - odparła Vanessa, chociaż Ken już na nią nie patrzył. Złożyła ulotkę
i schowała ją do kieszeni. - Powodzenia w Cannes.
Ken Mogul zapiął obszywaną futrem kurtkę Prady i założył kaptur, jakby chciał się od
niej odciąć całkowicie.
- Cześć.
Vanessa wróciła do domu, żeby uporządkować sprzęt i zorientować się, czego będzie
potrzebowała jutro wieczorem w klubie poezji. Kiedy Dan skończy czytać, wyskoczy z tłumu
i poda mu ogromny kubek kawy po irlandzku, jego ulubionego napoju. A potem opowiedzÄ…
sobie o głupich, sławnych ludziach, których spotkali w zeszłym tygodniu. Pózniej zabierze go
do domu i przypomni mu, co tracił. Pokaże mu, jak znowu stracić dziewictwo, tak jak napisał
w tym zwariowanym wierszu.
Jakby trzeba mu to było pokazywać.
S ponownie odkrywa Å‚zÄ™
- Chcesz wyprowadzić ze mną Mookiego na spacer? - zaproponował Aaron.
Stał pod zamkniętymi drzwiami sypialni Blair. Była środa po południu, a Blair sie-
działa w swoim pokoju od poniedziałku. Otwierała drzwi tylko po to, żeby wziąć bagietkę z
brie i pomidorem oraz gorącą czekoladę, które przynosiła jej Myrtle o dziesiątej rano i piątej
po południu. Wyłudziła nawet od lekarza rodzinnego zwolnienie ze szkoły na tydzień. Wła-
ściwie nie była chora, tak zapewniał matkę lekarz. Szkoły takie jak Billard Constance po pro-
stu zbyt dużo wymagały od dziewcząt, zwłaszcza w ostatniej klasie, a dochodzi jeszcze presja
związana z dostaniem się do najlepszego college'u. Blair po prostu potrzebowała kilku dni od-
poczynku i znowu wróci do siebie.
Cóż, niezupełnie. Blair wykorzystywała tych parę dni, żeby na nowo siebie wykre-
ować. Jak Madonna.
Aaron pchnął drzwi i wsunął głowę do pokoju. Pachniało tam ostro mieszaniną papie-
rosowego dymu i miętowego odświeżacza do ust. Blair zawinęła głowę w czarno - różową
chustkÄ™ od Pucciego, leżaÅ‚a na łóżku w biaÅ‚ym szlafroku frotté i paliÅ‚a merita ultra light przez
długą czarną fifkę. Wyglądała bardzo w stylu ukrywającej się przed światem Grety Garbo. I
właśnie taki efekt chciała uzyskać.
Na drugim końcu pokoju Robert Redford i Mia Farrow grali na ekranie telewizora z
wyłączonym dzwiękiem. Blair wypuściła dym, dramatycznie zawieszając wzrok w przestrze-
ni. Nie mogła patrzeć na Aarona, bo znowu miał na sobie bluzę z Harvardu. Zupełnie jakby
specjalnie tak się ubierał, żeby ją wkurzyć. Zdążyła już zerwać wisiorek z Yale z baldachimu
nad łóżkiem i wyrzucić go przez okno razem ze starą bluzą ojca z Yale.
- leżeli nie masz nic przeciwko, prosiłabym, żebyś spadał z mojego pokoju.
- Już wychodzę - odparł Aaron. - Ej, rozmawiałaś ostatnio z Sereną?
Blair pokręciła głową. - A co?
- Tak pytam. - Aaron wzruszy! niepewnie ramionami. Hulał z kumplami ze Scarsdale
od piątku. Od pokazu Lesa Besta nie rozmawiał z Sereną. Wyciągnął paczkę ziołowych pa-
pierosów z tylnej kieszeni spodni i rzucił je na łóżko Blair. - Spróbuj tych - poradził jej. - Są
w stu procentach naturalne i pachną o niebo lepiej niż to gówno masowej produkcji.
Blair skopała paczkę na podłogę.
- Miłego spaceru.
Aaron z Mookiem poszedł do parku przy Siedemdziesiątej Drugiej i ruszył ścieżką,
która prowadziła do drewnianego mostku nad strumykiem płynącym do stawu. Co pewien
czas Mookie zatrzymywał się i kopał zaciekle w śniegu, jakby szukał zabawki, którą zgubił
zeszłego lata. W końcu odpuszczał sobie i biegł dalej.
Drobna blondynka w ciemnych okularach i niebieskiej czapce Jankesów biegła z ko-
szulką KOCHAM AARONA na czerwonej bluzie od dresu. Taką samą koszulkę miała Serena na
pokazie Lesa Besta. Aaronowi wydawało się. że ta blondynka to Renee Zwingdinger czy jak
tam się ona nazywa, ale nie miał pewności. To było dość zabawne - myśl, że znane aktorki i
modelki mogił nosić koszulki z jego imieniem, podczas gdy on jest całkiem zwyczajnym go-
ściem, który spotykał się ze śliczną dziewczyną, ale - jak podejrzewał - już więcej nie będzie
się z nią spotykał.
Przy drewnianym mostku zauważył mnóstwo ludzi ze sprzętem - rozłożyła się tam ja-
kaś ekipa. Podszedł bliżej i zobaczył, że na lodowato zimnej wodzie naprzeciwko mostu facet
na małym pontonie ustawia na statywie aparat.
Puścił Mookiego, żeby poganiał za wiewiórkami, a sam dalej obserwował przygoto-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]