[ Pobierz całość w formacie PDF ]
razków.
Trzeba przyznać, że moi szanowni koledzy nie wyszli na tych zdjęciach zbyt
mądrze, aczkolwiek nie były to zdjęcia specjalnie złośliwe, w każdym razie ża-
den fotomontaż czy deformujący retusz. Po prostu przyłapano nas na gorących
uczynkach w różnych, mało budujących pozach i sytuacjach nie na pokaz. . . Czy
może mądrze wyglądać ziewający Kękuś? Stanowczo nie. Kękuś normalnie nie
jest piękny i paszczę ma jak krokodyl, a cóż dopiero, gdy ziewa! Czy może mą-
drze wyglądać zagapiony nasz przyjaciel Kleksik z półotwartymi ustami jak śnię-
ta ryba, z wyłupiastymi oczami jak żaba? Kleksik w takiej pozycji robi wrażenie
faceta o współczynniku inteligencji. . . no, właśnie rybiej. Ale mówiąc szczerze,
mógłbym wymienić sto sytuacji życiowych, w których wyglądaliśmy jeszcze go-
rzej. . .
Najbardziej chyba udał im się Zyzio. Rozczochrany, jak chochoł, krzyczący
coś, potwornie skrzywiony, rozgorączkowany, z cierpieniem pulsującym na twa-
rzy. Nad zdjęciem umieścili napis: Zatroskany stanem inteligencji redaktorów
i przygnębiony poziomem swojej gazety Zygmunt Gnacki , a pod spodem:
Uśmiechnij się, stary, życie jest piękne. Mimo wszystko .
To twój najlepszy portret zażartowałem obracając się do Zyzia.
Zyzio zmiął w ustach przekleństwo.
Dranie! Pewnie pstryknęli to na tym meczu, kiedy ten głupi Kwękacz zmar-
nował stuprocentową bramkę. Faktycznie, cierpiałem wtedy dodał po chwili
posępnie.
Obok uczniów były fotografie nauczycieli. Na pierwszym miejscu fotografia
Oberona trzymającego się za głowę, poniżej zaś rzecz zdumiewająca co pi-
kantniejsze cytaty z mowy gabinetowej, którą nas uraczył w związku ze sprawą
Bambosza, trzy tygodnie temu. A przecież była to mowa w zamkniętym gabine-
cie!
143
A potem Bambosz sam, w rozchełstanym fartuchu, krzyczący, z obłędem
w oczach, biegnący gdzieś z rozwianymi włosami, wyglądający raczej nienor-
malnie. I znów krótki napis: Po roku pracy na progu szaleństwa .
No i pani Stypułkowska i pani Tromboniowa, załamujące żałośnie ręce,
i osłupiały pan Kozdroń nasz matematyk, jakby sparaliżował go widok głupie-
go błędu w klasówce, i wreszcie fotogeniczny jak zawsze pan Pelman, z rękami
założonymi na plecach, zgarbiony, pochylony, oklapły i nieszczęśliwy, a pod ty-
mi wszystkimi zdjęciami ogólny podpis: Oto miłe i sympatyczne, lecz głęboko
zatroskane grono. Czyżby uczenie w szkole Rejtana nie sprawiało już żadnej sa-
tysfakcji? Koledzy Rejtaniacy, szanujcie zdrowie Ciała Pedagogicznego!
Przeczytałeś? zapytał Zyzio.
Tak odpowiedziałem.
Obejrzałeś wszystko dokładnie?
Tak.
I co?
Kapitalne zdjęcia i podpisy!
Tylko to masz do powiedzenia?
Raczej tak. Nie trzeba tym się specjalnie przejmować. To jest w konwencji
szkolnej zgrywy, mierny ładunek satyryczny. . .
Mierny?!
Wszystkie zdjęcia są, niestety, autentyczne, przyczepić się nie można,
a podpisy. . . No cóż, ostatni jest nawet bardzo sympatyczny. . .
Gnat zasapał.
Lizusi! Wstrętni lizusi! Podlizują się naszym gogom, bo się boją, nas nato-
miast atakują bezczelnie!
Nie przejmuj się. . . Oczywiście, nie są obiektywni. . . ale, mój kochany,
obiektywizm w gazecie. . . a tym bardziej w sztuce. . . to trochę naiwne żądania. . .
Powtarzam: zdjęcia są prawdziwe. Niestety, tak wyglądamy czasami. . .
Ale nie tylko tak! Te zdjęcia są wybrane umyślnie złośliwie, są złośliwie
jednostronnie!
Zgoda. Ale to jest właśnie piekielna broń każdej sztuki. . . Wystarczy, że
autor spojrzy na ciebie pod pewnym kątem, a możesz wyjść na osła, nawet skąd-
inąd będąc pełnokrwistym koniem; możesz wyjść na gapiowatego imbecyla, na-
wet skądinąd będąc geniuszem. . .
I o to właśnie mamy na pieńku z Defonsiarnią! %7łe nas zrobili na osłów
i imbecylów. Ale ciebie to specjalnie nie martwi.
Specjalnie, nie.
A ja wiem nawet, dlaczego.
Naprawdę?
Nie udawaj, że nie wiesz. . .
Słowo daję, że nie wiem. . .
144
No, to zaraz się dowiesz. Wracam do mojego pytania. Czy nic cię specjalnie
nie uderzyło w tych zdjęciach?. . .
A co mnie miało uderzyć?
To, że ciebie tam nie ma! Nigdzie! Na żadnej fotografii!
To prawda chrząknąłem nieco zakłopotany. No cóż, widocznie jestem
zbyt małą figurą. . .
No, nie bądz taki skromny!
Może. . . może po prostu przypadek. . . Nie jestem zbyt fotogeniczny i cie-
kawy. . . Nie wzięli mnie pod uwagę!
A może za bardzo wzięli cię pod uwagę?
Nie rozumiem.
Ja też nie rozumiem. Spójrz! Zamieścili dosłowne cytaty z Oberona,
wszystko, co powiedział wtedy w gabinecie, przypominam: w zamkniętym ga-
binecie, na temat Straży Porządkowej i na temat omamów pana Pelmana. Temat
do kpin, nie? Toteż przejechali się po nas zdrowo.
Może podsłuchiwali przez kanał Moniuszki , skoro Bunia Przypora mo-
gła podsłuchać. . .
Ona podsłuchiwała parę dni wcześniej. . . A potem kanał został zamuro-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]