[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Chyba jest puste!
Nick wziął od niej pojemnik i otworzył go.
- Masz rację, Jenny - rzekł zaskoczony. - Strzykawka zniknęła!
Poczuli silny podmuch wiatru. Nick założył kaptur, postawił także kołnierz kurtki
Jenny, żeby i ją trochę osłonić. Przez dłuższą chwilę szli w milczeniu.
Nagle twarz Jenny rozjaśniła się i dziewczyna wykrzyknęła:
- Nick! Nie myliłam się! Chyba wiem, jak zginął Paul. Bo zgodzisz się ze mną, że to
jednak morderstwo. Ktoś najwyrazniej wszedł do twojego pokoju i zabrał strzykawkę,
sprowokowany przez nas. Nie wiesz, czy Paul miał więcej strzykawek?
- Miał - odparł Nick zdziwiony. - Jedną zapasową na wypadek, gdyby pierwsza się
zniszczyła lub zginęła.
- Gdzie ona jest?
Wyjął trochę rzeczy z torby Paula i wyłowił drugie pudełko, identyczne jak poprzednie.
- Proszę. Ta strzykawka jest dokładnie taka sama jak tamta.
- Czy była używana?
- Sądzę, że tak, kilka razy. Co takiego odkryłaś, Jenny?
Szukała przez chwilę wzdłuż drogi, aż znalazła niewielką kałużę w zagłębieniu
skalnym. Wciągnęła wodę do strzykawki i wypuściła ją. Potem przez chwilę trzymała
strzykawkę uniesioną, uważnie się jej przyglądając. Krople wody, które pozostały, ściekały
cienkimi strużkami po wewnętrznej stronie cylindra.
- Nick, miałam rację! Miałam rację! Pamiętasz, że w tamtej strzykawce krople toczyły
się jak małe kuleczki?
- Tak?
- A te nie!
- Tss - szepnął. - Oglądają się na nas.
Jenny dała Christofferowi i Kitty znak, żeby szli dalej, i wróciła do rozmowy.
- Czy nie rozumiesz? Paul zmarł od bąbelków, których tak bardzo się bał, lecz nie od
bąbelków powietrza. Od tłuszczu! Ktoś wstrzyknął mu olej do krwi! To działa dokładnie tak
samo jak bąbelki powietrza. Zatrzymuje pracę serca. W takim przypadku przed śmiercią wy-
stępują trudności w oddychaniu, gdyż drobne naczynia krwionośne w płucach zostają zatkane.
Przypomina to atak serca i jest praktycznie niewykrywalne.
Nick stał w milczeniu, ściągnąwszy brwi.
- Rzeczywiście wygląda na to, że w strzykawce, która zniknęła, była jakaś tłusta
substancja - przyznał. - Ale nie, Jenny, to niemożliwe. Paul natychmiast by zauważył, że w
insulinie znajdował się olej.
- Lecz jeśli poziom oleju pokrywał się dokładnie z kreską oznaczającą dawkę? Nie,
masz rację, Nick, Paul mimo wszystko by to zauważył. Jeśli nie... Na pewno by zauważył!
- Chodz, musimy się pośpieszyć, żeby inni nie zaczęli czegoś podejrzewać. Co
zamierzasz zrobić?
Jenny była ożywiona i poruszona.
- On, to znaczy morderca, mógł zastąpić całą dawkę olejem. Paul nie potrzebował wiele
insuliny. Zbrodniarz najpierw wstrzyknął mu olej, a w chwilę pózniej, kiedy Paul umierał,
napełnił strzykawkę po raz drugi, tym razem lekarstwem, i zrobił kolejny zastrzyk.
Głos dziewczyny się załamał. Nick postawił torby i ujął jej ręce.
- Jenny, moja droga! Spróbuj nie myśleć o tym, choć sądzę, że masz rację. Musiało być
właśnie tak. Inaczej nikt nie zadałby sobie trudu, żeby ukraść strzykawkę, którą się dzisiaj
zainteresowaliśmy.
- Nick, jestem ci taka wdzięczna za pomoc i za to, że w każdej chwili mogę na ciebie
liczyć. Sama byłabym zupełnie bezradna.
- Czy mógłbym zachować się inaczej? - spytał serdecznie. - Wydałaś mi się tak bardzo
zagubiona i samotna. Odważna, lecz jednocześnie potwornie niepewna siebie. Mogłabyś
wzruszyć do łez kamień. A ja nie jestem kamieniem. Myślę, Jenny, że Paul znaczył dla mnie
równie wiele, jak dla ciebie.
Jenny spojrzała na niego z powagą.
- Dziękuję, że ze mną jesteś, Nicolas!
Rozśmieszyło go trochę to, że zachowała się tak uroczyście i zwróciła się do niego
pełnym imieniem. Nie odpowiedział jednak, tylko podniósł torby i ruszyli dalej.
- Nie rozumiem, dlaczego tak się dzieje - zastanawiała się Jenny na głos - lecz nie mogę
rozgryzć Helene. Jest fantastycznie piękna i bardzo lojalna wobec swoich przyjaciół, ale poza
tym... Jaka ona jest, Nick?
- Właściwie nie wiem, bo nigdy nie miałem z nią o czym rozmawiać. Nie rozumiem jej.
Albo jest wewnątrz zupełnie pusta, albo coś ukrywa.
- To jasne, że ona coś wie. Ale że ma odwagę o tym milczeć! Ryzykuje przecież własne
życie!
Zbliżali się do osady. Jenny próbowała zwolnić kroku, żeby przedłużyć chwile spędzone
tylko z Nickiem.
- Nick - zaczęła nieśmiało. - Czy mogę spytać o coś bardzo osobistego?
- Pewnie.
- Czy ty kogoś kochasz?
- Tak - odparł.
- O - westchnęła Jenny żałośnie. - Od dawna?
- Mniej więcej od pół roku. Dlaczego o to pytasz?
Jenny kopnęła kamień na drodze.
- Tak sobie. Czy jest ładna?
- Tak, bardzo. A ty? Czy masz chłopaka?
Jenny skinęła głową.
- Właściwie nie mam. Jestem tylko w nim zakochana. Beznadziejnie.
- Czy nie możesz o nim zapomnieć?
- Nie, nigdy - zaprzeczyła energicznie. - Jest najwspanialszym człowiekiem na świecie.
On jednak kocha inną.
- Jenny, właściwie ile ty masz lat?
- Dwadzieścia jeden.
- Nie więcej? - zawołał zdumiony.
- Dziękuję za komplement - rzuciła oschle.
Zmieszał się.
- Nie, nie to miałem na myśli. Odniosłem tylko wrażenie, że zawsze ty musiałaś się
zajmować Paulem, a nie na odwrót. A więc tym bardziej powinienem się tobą zaopiekować.
Jenny odwróciła twarz.
- Nie musisz - szepnęła. - Jestem przyzwyczajona do tego, żeby sobie radzić sama.
Miał zamiar coś odpowiedzieć, lecz Kitty i Christoffer zaczęli ich wołać i musieli
przyspieszyć.
- Morderca popełnił jednak poważny błąd - mruknął Nick. - Nie powinien używać
strzykawki Paula. Wiedział przecież, że jeżeli strzykawka zniknie, wzbudzi to podejrzenia. No
tak, wiemy już przynajmniej, jak to się stało. Teraz trzeba tylko wyjaśnić, kto to zrobił i
dlaczego...
Dogonili pozostałych i Jenny podeszła do Christoffera. Nick spojrzał na nią zdumiony,
lecz nie próbował do nich dołączyć.
Po chwili rozmowy na obojętne tematy Jenny spytała:
- Christoffer, powiedziałeś dziś coś dziwnego, wiesz, że Paul będzie ostatni. Co miałeś
na myśli?
- Powiedziałem tak? - spytał beztrosko. - Nie pamiętam.
- Tak, przecież mówiłeś!
- Droga Jenny, to nie ma nic wspólnego z jego śmiercią. To tylko dawne wspomnienie.
- Kłamiesz - stwierdziła Jenny stanowczo.
Westchnął.
- No dobrze. Nie mogę ci tego do końca wytłumaczyć, bo to dość osobiste, ale jeśli
chcesz, mogę uchylić przed tobą rąbka tajemnicy... Jenny, zabiłem Paula.
Stanęła jak wryta.
- O czym ty mówisz, Christoffer?
- No, nie zrozum tego dosłownie. Ale tego ranka, kiedy mnie poprosił o pomoc przy
zastrzyku, wyrządziłem mu wielką krzywdę. Słów, które wtedy powiedziałem, nie udałoby się
cofnąć, nawet gdyby miał żyć jeszcze sto lat. Były zabójcze, absolutnie zabójcze.
- Uważasz więc, że Paul popełnił samobójstwo z powodu twoich słów?
- Tego nie wiem. Kiedy powiedziałem, że go zabiłem, nie chodziło mi o śmierć
fizyczną. Odebrałem mu wolę życia.
- Czy bardzo się wtedy przejął?
Christoffer zastanawiał się przez chwilę, a potem rzekł wyraznie zdumiony:
- Nie, to dziwne, nie załamał się, tak jak się tego spodziewałem. Stał się tylko dziwnie
cichy i ostrożny.
- Czy nie możesz mi zdradzić, co mu wtedy powiedziałeś?
- Nie, ponieważ on powinien być tym ostatnim...
Jenny uśmiechnęła się gorzko.
- Cóż, teraz wiem jeszcze mniej niż przed rozmową z tobą.
Podczas wieczornej pogawędki Jenny spytała swą gospodynię:
- Kitty, kogo właściwie kocha Nick?
- Nikt tego nie wie. Niektórzy twierdzą, że Helene, ale ja nie sądzę, by chodziło o nią.
Nosi w portfelu czyjąś fotografię. Nikomu jej nie pokazuje. Paul mówił, że Nick potrafi
godzinami się w nią wpatrywać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl